Wiele, naprawdę wiele razy usłyszałem w życiu, że Amerykanie to idioci. Może i mają świetne uczelnie, masę noblistów, doskonale rozwiniętą naukę i wielkie korporacje, ale na to wszystko składa się niewielka część narodu. Narodu, który ogólnie rozumem nie grzeszy. Niektórzy twierdzą, że nie powinniśmy tego nazywać głupotą, lecz ignorancją. Dla jeszcze innych na jedno wychodzi, a efekt jest taki, że my, Europejczycy mamy z kogo żartować. Osobiście powtarzam, że głupków i ignorantów nie musimy szukać w USA, na Starym Kontynencie, w tym w Polsce, idiotów nie brakuje. Ale czasem i mnie Amerykanie potrafią zaskoczyć...
Lenovo? Nigdy nie słyszałem... Przez swoją ignorancję Amerykanie zaliczą któregoś dnia potężny cios
Amerykańska ignorancja i chińskie kompleksy - tak mogę w skrócie nazwać cały wątek. Obie rzeczy potrafią być irytujące, z obu można się śmiać. Zastanawiam się przy tym, kto wcześniej wyjdzie ze swojej choroby. O ile w ogóle do tego dojdzie.
Proszę mi opowiedzieć o chińskim fenomenie
Kilka tygodni temu miałem okazję obserwować zmagania studentów w Akademickich Mistrzostwach Świata w Programowaniu Zespołowym. Jedną z rzeczy, które zapadły mi w pamięć podczas imprezy, były pytania pewnej Chinki, dziennikarki z Państwa Środka. Podczas konferencji prasowych pytała o to samo: o chiński fenomen. Bardzo chciała usłyszeć od organizatorów, najlepiej Amerykanów, że Chińczycy są od tych ostatnich lepsi. Bo mają najwięcej drużyn w mistrzostwach, bo w ostatnich latach zdobywali medale, a co najważniejsze, spory odsetek studentów amerykańskich uczelni biorących udział w zawodach wygląda na Azjatów - w domyśle: to są Chińczycy.
Organizatorzy jakoś nie dali jej satysfakcji, mówili o globalizacji itp. Patrzyłem na kobietę i zastanawiałem się, czy naprawdę musi usłyszeć, że jej rodacy są najlepsi. Czy czytelnikom/widzom/słuchaczom w jej kraju zrobi się lepiej, gdy dowiedzą się, że Chiny to potęga w programowaniu (najśmieszniejsze jest to, że zawody zostały zdominowane przez drużyny z Europy Środkowo-Wschodniej). Widać w tym wszystkim straszne kompleksy, szukanie u innych potwierdzenia, że nie jest się trzecim światem, lecz mocarstwem. Ale to zagadnienie nie sprowadza się do tej jednej dziennikarki - podobnie zachowują się czasem chińskie firmy, ich szefowie podczas premier też szukają tego uznania. Nie mówią, że ich produkt jest dobry: on jest taki, jak iPhone. A może i lepszy.
Chińczycy doczekali się już kilku naprawdę mocnych graczy w biznesie nowych technologii, wyrastają kolejne korporacje, wychodzą poza granice Państwa Środka, dokonują przejęć w Europie czy w USA. Kilka lat temu pisałem, że nasz kontynent ma problem, bo ten sektor podzielą między siebie Amerykanie i Chińczycy, trudno będzie się przebić. Chociaż najludniejszy kraj świata zaszedł już daleko, chociaż wydaje się, że to Amerykanie są dzisiaj bardziej uzależnieni od Chińczyków niż Chińczycy od Amerykanów, nadal na pierwszy plan przebijają się te kompleksy. Ale jestem w stanie to zrozumieć - z takimi zjawiskami pewnie walczy się przez pokolenia. Ciekaw jestem, czy w tym czasie eliminowana będzie też amerykańska ignorancja.
Amerykańska ignorancja, czyli nie znamy Lenovo
Powodem, dla którego podejmuję ten temat, jest tekst znaleziony rano w Sieci. Dotyczył premier Lenovo przywołanych już przez Konrada. Przyznam, że korporacja mnie zaskoczyła. Nie tylko tym, co pokazała, ale też tym, że potrafiła to utrzymać w tajemnicy i zrobiła niespodziankę - to dzisiaj rzadkie. Widać wyraźnie, że producent nie odpuszcza: chociaż w mobile nie poszło mu tak dobrze, jak to zaplanował, podejmuje kolejny szturm na dobre pozycje w branży. Co ze wspomnianym tekstem? Chodzi głównie o tytuł:
This tech company you've probably never heard of just unveiled a stunning new line of smartphones
To o Lenovo. Długo patrzyłem na tytuł i przecierałem oczy ze zdumienia. Jedna z największych firm w branży, a autorka prezentuje niebywałą ignorancję. Ktoś powie: halo, przecież to USA, Lenovo nie odgrywa tam większej roli. To nie Polska, w której ludzie kupują sprzęt Lenovo, bo jest tani. Amerykanie mają swoje firmy i nie muszą znać jakiegoś Lenovo.
Z takim ujęciem sprawy nie mogę się zgodzić. Po pierwsze, rzecz nie dzieje się na portalu plotkarskim, lecz w serwisie technologicznym. Autorami i odbiorcami są ludzie, którzy interesują się (przynajmniej powinni) tą branżą. Po drugie, mówimy o największym na świecie producencie komputerów (od dobrych kilku lat), po trzecie, to mocny gracz w mobile, po czwarte, i to chyba najlepsze, Chińczycy rosną kupując biznesy od amerykańskich firm: komputery i serwery od IBM, smartfony od Google. Ten ostatni zakup to Motorola Mobility - amerykańska legenda. Amerykańska ignorancja...
Można oczywiście dojść do wniosku, że jedna autorka chlapnęła coś głupiego w tytule i nie ma się nad czym rozwodzić. Ale ciągle mam w pamięci spotkanie z dziennikarzami, które otwierało targi CES 2015. Przedstawiciele organizatorów sporo mówili o mobile i musieli wspomnieć o chińskich producentach. Zachowywali się przy tym tak, jak gdyby słyszeli po raz pierwszy o tych firmach i tłumaczyli dziennikarzom (pewnie swoim), że są tacy producenci i sprzedają kilkadziesiąt milionów smartfonów rocznie. I trzeba się nauczyć ich nazw, bo te firmy pewnie nie znikną... Tak, one nie znikną. Zamiast tego prędzej czy później mogą wejść do USA i rozpychać się na tym rynku w każdym segmencie.
Jedni zakompleksieni, mimo że robią coraz ciekawsze rzeczy, chcą, by starszy brat poklepał ich po ramieniu, drudzy nie zauważają albo nie chcą zauważyć, że młodszy brat zaczyna ich przerastać. Komiczny obrazek.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu