Felietony

Amerykanie dobrej woli będą zbierać i palić brutalne gry

Kamil Ostrowski
Amerykanie dobrej woli będą zbierać i palić brutalne gry
Reklama

W jednym z amerykańskich miasteczek w stanie Connecticut, zlokalizowanych w okolicy Newtown, gdzie miała miejsce niedawna masakra na dzieciach ze szko...

W jednym z amerykańskich miasteczek w stanie Connecticut, zlokalizowanych w okolicy Newtown, gdzie miała miejsce niedawna masakra na dzieciach ze szkoły podstawowej, grupa osób o wielkim sercu postanowiła powalczyć o lepsze jutro. W jaki sposób? Paląc brutalne gry wideo i inne media, niosące agresywny przekaz.

Reklama

Ta inicjatywa jest tak zła, na tak wielu różnych płaszczyznach, że nie wiem nawet od czego zacząć. Przedstawię pełen stan faktyczny, żeby uniknąć niedomówień.

  • 12 stycznia 2012 roku, w 40-tysięcznym miasteczku Southington odbędzie się akcja „Program Zwrotu Brutalnych Gier Wideo”;
  • Wbrew nazwie przyjmowane będą także brutalne filmy i muzyka, nie tylko gry;
  • W zamian za każdą zwróconą rzecz, otrzyma się bon na 25$ do zrealizowania w punktach zrzeszonych w lokalnej Izbie Handlowej. Ma być on formą uznania za odpowiedzialne zachowanie się;
  • Nośniki danych zostaną połamane, a następnie najprawdopodobniej spalone;
  • Cytując organizatorów „Akcja nie jest zamierzona, ani skonstruowana jako oświadczenie, mające na celu stwierdzenie, że gry wideo były powodem aktów przemocy z dnia 14 grudnia, jakie miały miejsce w Newtown”;
  • Jednakże „Zarazem istnieje bogactwo dowodów, że brutalne gry wideo, wraz z innymi brutalnymi środkami przekazu, włączając w to telewizję i fimy, portretujące jedną historią przemocy i zabijania po drugiej, przyczyniają się do wzrostu przemocy, strachu, niepokoju i uniewrażliwiają nasze dzieci, prowadząc m.in. do przemocy w szkole.”;
  • Akcja została zainspirowana działaniami 12-latka z Newtown, który po tragedii w swoim mieście również nawoływał do wyrzucania brutalnych gier wideo.

Jeżeli dobrze zrozumiałem słowa organizatorów, to upraszczając sprawę, można stwierdzić że „gry wideo nie mają z tym nic wspólnego, ale dobrze jest im dokopać, tak czy inaczej”. Cóż, duże media znudziły się chyba zrzucaniem winy na wirtualną rozrywkę za całe zło tego świata, może zabrakło jakichkolwiek sensownych dowodów, a może uznano, że sprawa jest zbyt poważna, żeby narażać ją na drwiny. CNN starało się zastosować stare sztuczki, ale coś nie wyszło. Widocznie niewiele osób jest obdarzonych na tyle bujną wyobraźnią, żeby dopatrzeć się w Starcrafcie II nawiązań do socjopatycznych zachowań.

 


 

Bardzo mocno nie na miejscu wydaje mi się też przekupywanie ludzi bonami na zakupy. Jeżeli mamy działać zgodnie z sumieniem, to chyba nie potrzebujemy finansowej zachęty? Jak organizatorzy to sobie wyobrażają? Że jakiś rodzić stwierdzi „Szkoda że te gry wideo robią z mojego dziecka mordercę, ale już za nie zapłaciłem te 60$, to niech sobie pogra, bo szkoda tych pieniędzy”?

Nie jest to miejsce, w którym mógłbym prowadzić swoją prywatną polityczną agitację, każdy z nas zresztą pewnie ma swoją receptę na stworzenie idealnego świata, w którym takie sytuacje jak ta w Newtown nie miały by miejsca. Jednak zrzucanie winy na gry wideo, wyrażane w dodatku w taki sposób, łączący hipokryzję z głupotą, zwyczajnie mnie niepokoi. Palenie nośników cyfrowych, nawet jeżeli dobrowolne (chociaż za zachętą), za mocno kojarzy się z paleniem książek. Obym histeryzował.

Źródło: Polygon

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama