Po wielu latach korzystania z Kindle Classic zamieniłem go na nowszy model. Pierwsze wrażenie było świetne, jestem zadowolony, ale... no właśnie — nie obyło się bez "ale".
Po kilku latach zaktualizowałem Kindle'a do najnowszego PPW. To była dobra decyzja!
Kindle Classic vs. Paperwhite 3
Przez wiele lat wstrzymywałem się przed wymianą czytnika na nowszy model. Powodów było wiele — często nieprzekonanym znajomym przedstawiałem go jako najtańszy elektroniczny gadżet, z którego najwięcej korzystam. Bo faktycznie — gdybym przeliczył tych ok. 250 złotych które za niego zapłaciłem kilka lat temu na godziny przez które z niego korzystałem, wyszłyby z tego naprawdę grosze. O ile czytanie na tablecie czy komputerze dłuższych tekstów jest dla mnie nieporozumieniem, e-ink to rozwiązanie na tyle komfortowe, że bez sentymentu zamieniłem na nie klasyczny papier.
Kindle Classic 5 generacji służył mi kilka dobrych lat — przeczytałem na nim dziesiątki (a może nawet i setki?) książek, a także zręcznie nadrabiałem zaległości z mojego ulubionego Pocketa. I wzbraniałem się przed wymianą, bo przecież tamten działa, bateria wciąż trzyma niewiarygodnie długo, właściwie trudno mi było usprawiedliwić zakup nowszego modelu. A na niekorzyść całej obecnej oferty działa brak fizycznych przycisków, które dla mnie są po prostu wygodniejsze. Korzystając jednak z bardzo dobrej oferty cenowej w lipcowy Prime Day, za ok. 280 złotych skusiłem się na nowego Paperwhite'a.
Zobacz również: Kindle Paperwhite 5
Kindle Paperwhite 3 — co za jakość
Przed zakupem wzbraniałem się długo, ale w moim nowym czytniku zauroczyłem się już po kilku minutach. I to nie podświetlenie zrobiło na mnie takie piorunujące wrażenie (choć przyznaję — to też się przydaje, bo nie jestem aż tak uzależniony od lampki czy światła na dworze). Ba, nie była to nawet szybkość urządzenia. Największym jego plusem okazała się dla mnie jego rozdzielczość. Przesiadka z 800×600 na 1448×1072 to jak przesiadka z rozklekotanego grata, do nowoczesnego samochodu, który wyjechał prosto z salonu. Nowe czcionki, ich idealna jakość — to właśnie one zrobiły na mnie największe wrażenie. Bo prezentują się fenomenalnie i choć trudno mi mówić o czytaniu na starym modelu jako o udręce, to właśnie one okazały się największym, do tego niezwykle pozytywnym, zaskoczeniem.
Ale do ideału nieco mu jednak brakuje
Ceniłem mojego starego Kindle za to, że mimo bycia elektronicznym urządzeniem — był bardzo analogowy. Właściwie większość czasu był w trybie samolotowym, rezygnowałem z niego tylko wówczas, gdy odbierałem przesłane z księgarni publikacje. Teraz też to czynię, a w opcjach powyłączałem co się dało w kwestii propozycji i innych takich. Mimo wszystko ten skrót w głównym menu do serwisu Good Reads za każdym razem mnie irytuje. I bardzo żałuję, że te wszystkie dodatki, rozpraszacze i funkcje społecznościowe dotarły również tak. Drugim "ale" które mam do Kindle Paperwhite 3 jest wspomniana już wyżej kwestia przycisków fizycznych, a raczej jego braku. W przypadku czytnika książek sterowanie dotykowe wydaje mi się znacznie mniej wygodnym, szczególnie gdy czytam do poduszki. Rozważałem nawet zakup któregoś z wyższych modeli, w których przyciski wróciły — to jednak okazała się być zupełnie inna bajka.
To była dobra decyzja
Podzieliłem się już tym, jak postrzegam Kindle. To tanie i użyteczne sprzęty, które z dnia na dzień stały się jednymi z moich ulubionych. Czy żałuję aktualizacji? Nie, to była dobra decyzja — tym bardziej, że zapłaciłem zań niemal połowę ceny. Za pełną... bym się wahał, ale tylko dlatego, że mój poprzedni wciąż działał bez zarzutu — i teraz służy komuś innemu. Mimo wszystko brakuje mi tych przycisków i mam cichą nadzieję, że te jeszcze kiedyś powrócą w nieco bardziej klasycznej niż obecnie proponowana formie...
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu