Wczorajsza impreza to nie tylko nowe smartfony, ale także nowe akcesoria. I słuchawki, którymi firma się nie pochwaliła — a powinna, bo to najfajniejsza nowość w ich ofercie.
Najlepsze we wczorajszej prezentacji były dodatki do iPhone’a. I ich chore ceny
No dobra, o iPhone 12 pisze się dużo. Bo fajne ekrany, bo chore ceny, bo prześliczne kolorki, bo NADAL brak ekranu 90hz (o 120 nie wspominając). 5G — w moim odczuciu — na nikim nie robi wrażenia, chyba że na tych którzy jawnie nienawidzą tej technologii. Ale stosunkowo dużo czasu na konferencji poświęcono nowemu "złączu" ładowania bezprzewodowego MagSafe. Ładowania i dopinania do nich akcesoriów. I wszystko fajnie, ale już oglądając prezentację śmiałem się pod nosem, że ta śmieszna doczepka na karty (na co to komu, skoro mamy Apple Pay?!) będzie kosztowała kilkaset złotych. I wiecie co? Kosztuje kilkaset złotych. Więcej niż... magnetyczna ładowarka MagSafe.
Apple jak zwykle szaleje z cenami akcesoriów, ale tym razem już... delikatnie przesadzili?
Apple przyzwyczaiło nas do chorych cen swoich produktów — więc z jednej strony nie powinniśmy być specjalnie zaskoczeni. W końcu pleciona opaska solo loop do zegarka kosztuje 449 złotych, o niesławnych kółkach do Maca Pro nie wspomnę. Ale patrząc na koszta nowych akcesoriów MagSafe naprawdę trudno mi się nie zaśmiać. O ile sama ładowarka MagSafe wyceniona jest... po prostu w porządku (199 złotych), cena etui na nikim nie robi wrażenia bo zawsze kosztują krocie (zwykle było to 199 złotych — dla nowego modelu to 249 złotych za silikonowy wariant), to jednak patrząc na skórzany portfelik nie potrafię się nie zaśmiać. Przywodzi mi na myśl jedne z najbardziej tandetnych etui z Aliexpress, a Apple liczy sobie za niego 299 złotych. No ale wiecie, skórzany, oryginalny, z logiem prestiżowej firmy, no i ma magnesik. Dotychczas akcesoria z Aliexpress magnesiku nie miały, ale jestem przekonany że kwestią najbliższych dni/tygodni jest zalanie rynku podróbkami tego typu akcesoriów. Może nie wszystkie będą skórzane i logo nie będzie idealnie wyśrodkowane, ale zakładam że trzeba będzie zapłacić do 20 złotych. A przy dobrych wiatrach — uda się zamknąć w dolarze i darmowej wysyłce ;-).
Pomówmy chwilę o słuchawkach którymi się nie pochwalili. A szkoda, bo Beats Flex wydają się najfajniej wycenionym modelem w ich ofercie
Mimo że nowe iPhone'y (zwłaszcza iPhone 12 mini) w mojej opinii są przepiękne, to dla mnie gwiazdą wczorajszego wieczora nie był żaden telefon. Ani nawet dodatkowe akcesoria. Najlepszą nowością w portfolio Apple są, w mojej opinii, odświeżone słuchawki — niegdyś nazywane BeatsX, teraz Beats Flex. Za 249 złotych można dostać świetne słuchawki Bluetooth z czipem W1, na bardziej elastycznym kablu, których jedno ładowanie zapewni nawet 12 godzin muzyki. A w dziesięć minut naładujemy je do poziomu, który zaoferuje 1,5h odtwarzania. No i co ważne — doczekały się nareszcie ładowania za pomocą USB-C, a także nowych kolorów — w tym limonkowej żółci (yuzu). Zimą zaś do wspomnianej żółci i klasycznej czerni dołączą jeszcze dwa kolory: błękitny oraz szary. W takiej cenie trudno tęsknić za kablowymi EarPodsami w pudełku.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu