Technologie

Airtame - bezprzewodowe przesyłanie obrazu na jakie czekaliśmy!

Jan Rybczyński
Airtame - bezprzewodowe przesyłanie obrazu na jakie czekaliśmy!
24

W teorii standardów do przesyłania obrazu i dźwięku bezprzewodowo jest pod dostatkiem, można by się zastanawiać po co tworzyć kolejny? W praktyce jednak okazuje się, że nie do końca są to standardy i de facto mają całą obszerną listę ograniczeń, czasami zupełnie nielogicznych. Z pomocą ma przyjść Ai...

W teorii standardów do przesyłania obrazu i dźwięku bezprzewodowo jest pod dostatkiem, można by się zastanawiać po co tworzyć kolejny? W praktyce jednak okazuje się, że nie do końca są to standardy i de facto mają całą obszerną listę ograniczeń, czasami zupełnie nielogicznych. Z pomocą ma przyjść Airtame, który pozwoli na wszystko to, na co pozwala tradycyjny kabel HDMI i wiele więcej. Najważniejsze jednak, że oprogramowanie, które za tym stoi będzie open source, co gwarantuje wsparcie społeczności i wiele ciekawych modyfikacji.

Obecne rozwiązania pozostawiają wiele do życzenia

Jest wiele "standardów" bezprzewodowego przysłania obrazu, ale wszystkie są dalekie od ideału. AirPlay jest niezły, ale działa tylko z urządzeniami Apple. Chromecast ma bardzo organiczną funkcjonalność i de facto nie duplikuje ekranu jako takiego. DLNA w ogóle nie duplikuje ekranu, pozwala jedynie dotwarzać multimedia, które trzymamy lokalnie na innych urządzeniach podpiętych do sieci lokalnej. Wreszcie Miracast miał być uniwersalnym, powszechnie wspieranym standardem, okazuje się jednak, że rozmaite urządzenia nie są kompatybilne między sobą, a odbiorników jest na rynku jak na lekarstwo. Dodatkowe zamieszanie wprowadza nazywanie tej funkcji w różny sposób przez producentów, a nawet wprowadzania modyfikacji, co psuje cała koncepcję uniwersalnego rozwiązania. Ponieważ rynek nie znosi pustki, w tym wypadku dotyczącej prostego, uniwersalnego rozwiązania, pojawił się projekt Airtame.

Pozornie Airtame to po prostu kolejny sposób na przesyłanie obrazu i dźwięku bez użycia kabli, lecz za pomocą WiFi. Posiada dodatkowe urządzenie typu dongle, które jest odbiornikiem i można je podłączyć do dowolnego gniazda HDMI i zasilić z portu USB. Niby wszystko już było, ale jednak nie do końca. Możliwości Airtame są znacznie większe i to w wielu rożnych aspektach.

Cała gama nowych możliwości

Oprócz tradycyjnego duplikowania ekranu, możliwe jest wykorzystanie Airtame w celu rozszerzenia pulpitu, czyli uzyskanie efektu identycznego, jak po podłączeniu drugiego monitora do komputera. Ja najczęściej pracuję w tym trybie i bardzo go sobie cenię. Jak chcę puścić film na dużym ekranie, mogę odtwarzacz po prostu przenieść na drugi ekran. Pomocne zwłaszcza gdy występuje różnica rozdzielczości pomiędzy pierwszym i drugim ekranem, co w przypadku duplikowania nie gwarantuje optymalnych efektów.

To jednak zdecydowanie nie koniec możliwości Airtame. Możliwe jest sparowanie jednego źródła z niemal dowolną liczbą ekranów, na których docelowo będzie duplikowany ekran źródła, wystarczy podłączyć więcej odbiorników. Najciekawsze zostawiłem na koniec. Ponieważ Airtame bazuje przede wszystkim na oprogramowaniu i tradycyjnym WiFi, nic nie stoi na przeszkodzie, aby przesyłać obraz z jednego komputera na ekran drugiego komputera. Możliwe jest więc przeprowadzenie prezentacji bez wykorzystania projektora, pod warunkiem, że każdy uczestnik ma własny laptop ze sobą.

Wyobraźmy sobie przykład z życia. Na sali wykładowej jest jeden, główny projektor z podłączonym odbiornikiem Airtame. Każdy wykładowca może się z nim bezprzewodowo połączyć, bez względu czy korzysta z Windows, OS X czy Linuksa. Kiedy jednak student ma pytanie i chce coś pokazać, może ze swojego laptopa podłączyć się do projektora i pokazać wszystkim co ma u siebie na komputerze. Dodatkowo wykładowca może bezpośrednio przesyłać obraz na laptopy studentów, a studenci mogą przesyłać obraz bezpośrednio na laptop wykładowcy, który będzie mógł swobodnie się miedzy nimi przełączać. Studenci mogą obraz z laptopa wykładowcy otworzyć w osobnym oknie i jednocześnie robić notatki.

Tyle działa na chwilę obecną, ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby funkcjonalność poszerzyć. Airtame bazuje na wielu rozwiązaniach open source, a sam protokół opracowany przez twórców, jak i oprogramowanie do jego obsługi, zostaną udostępnione również na licencji open source. Entuzjaści mają więc komplet informacji i narzędzi do wszelkich modyfikacji, którym próbuje się opierać np. Chromecast. W planach jest również wypuszczenie specjalnego oprogramowanie z myślą o Raspberry Pi. Ze strony twórców nie ma tutaj żadnych sztucznych granic.

Jest jednak jeden poważny problem

Airtame nie wspiera na chwile obecną urządzeń mobilnych, co w dzisiejszych czasach jest trudne do zaakceptowania. Przyczyna tego stanu rzeczy nie jest do końca zależna od twórców urządzenia. Jak twierdzą oni sami, pojawiła się ogromna ilość pytań o wsparcie urządzeń mobilnych, jednak nie można tego załatwić zwykłą aplikacją, która trafi do odpowiednich sklepów, dla każdej z platform mobilnych. Ponieważ Airtame ma ambicję duplikować cały ekran, a nie tylko przesyłać odtwarzane multimedia, konieczny jest niskopoziomowy dostęp do procesów wyświetlania obrazu, a ten jest dostępny tylko za zgodą producenta. Tyle wiadomo na chwile obecną.

Domyślam się, że o ile w przypadku Androida część producentów może udzielić odpowiednich uprawnień, a jeśli nie, to przynajmniej pojawią się alternatywne wersje mobilnego systemu, które będą wspierały Airtame, można też zrootować swój telefon, to na funkcjonowanie z urządzeniami Apple bez jailbreak nie ma co liczyć. A szkoda, bo zapowiadało się na faktycznie uniwersalne rozwiązanie dostępne dosłownie wszędzie. Dodatkowym problemem są dość wysokie wymaganie sprzętowe, spowodowane kompresją przesyłanego obrazu. Minimum to dwurdzeniowy procesor 1,6 GHz i 1 GB RAM, ale producent sugeruje raczej dwurdzeniowy procesor 2,8 GHz i 4 GB RAM. Ciekawe jak przesyłanie obrazu będzie się przekładać na obciążenie takiego systemu.

Podsumowanie

Airtame zapowiada się obiecująco, przede wszystkim dlatego, że to pierwsze tak otwarte rozwiązanie tego typu, które każdy chętny będzie mógł zmodyfikować do swoich potrzeb. Ma również bezkonkurencyjne możliwości, chociaż brak oficjalnego wsparcia dla urządzeń mobilnych jest niewątpliwe poważnym minusem. Projekt wystartował na Indiegogo i w krótkim czasie zebrał kwotę znacznie większa niż wymagana do uruchomienia produkcji i wciąż ma 21 dni do końca zbiórki. Dodatkowych informacji można zasięgnąć w serwisie Ars Technica. Airtame można obecnie nabyć w cenie 89 dolarów czyli ok 270 zł nie licząc kosztów wysyłki. Będę kibicował temu projektowi i mam nadzieję, że z czasem zyska wystarczającą masę krytyczna użytkowników, aby Airtame stał się fabrycznie wspierany przez producentów urządzeń mobilnych.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu