Potrzeba było ogromnej tragedii, ale Airbnb nareszcie zaczyna się słuchać i wprowadza zmiany które utrudnią młodym ludziom krótkoterminowy wynajem domów na imprezy.
Airbnb to startup z którym jest mi bardzo po drodze. Wiem że nie jest najlepszym z punktu widzenia turystyki, ale żaden, nawet pięciogwiazdkowy, hotel nie zapewnił mi takich wspomnień, jak poznawanie lokalnych gospodarzy. Podróżując solo — zawsze wybieram opcję wynajmu pokoju, a skoro już śpię u kogoś w domu / mieszkaniu, to właściwie zawsze pojawia się okazja zapoznać, pogadać, wymienić opinie, a przy tym to dla mnie szansa by dowiedzieć się czegoś o okolicy i tamtej części świata. Przy podróżach w większej ekipie, bardzo cenię sobie krótkoterminowy wynajem mieszkań bez zbędnej papierkologii i z dostępem do kuchni. Dla osób które lubią gotować i próbować nowych rzeczy to opcja na wagę złota, której próżno szukać w hotelach. Ale jak wiadomo — Airbnb ma też sporo swoich ciemnych stron. Pandemia koronawirusa dość mocno dała się we znaki wszystkim właścicielom kilkudziesięciu mieszkań, które dotychczas spłacały się same dzięki wynajmowi w usłudze. Ale częścią problemu o której mówi się zdecydowanie zbyt rzadko jest sposób, w jakie te lokale są użytkowane przez wynajmujących. Głośne imprezy do białego rana to dla niektórych standard. Ale nareszcie coś w tej sprawie się rusza — i Airbnb wprowadza ograniczenia, ale... jeszcze nie tutaj.
Liczy się opinia i wiek. Młodzi nie wynajmą już domu na imprezkę, a przynajmniej nie tak łatwo
Goście poniżej 25 roku życia którzy mają mniej niż trzy pozytywne komentarze nie będą mogli wynajmować całych domów... w swojej okolicy. Mowa tutaj o miejscach bliskich ich zamieszkaniu — ale póki co Airbnb nie definiuje o jakiej bliskości mowa. Ale tak długo jak będą mieć oni więcej pozytywnych komentarzy, albo najzwyczajniej w świecie będą starsi niż niż 25 lat — problemu nie będzie. Także owszem — takie obostrzenie może pokrzyżować plany imprezowiczów którzy regularnie wynajmują kolejne domy tylko po to, by się w nich z przyjaciółmi bawić — ale to tylko pozorne rozwiązanie problemu. Bo jeżeli okaże się, że okolica to raptem kilkanaście czy kilkadziesiąt mil od miejsca ich zamieszkania — to biorąc pod uwagę dystanse w Stanach Zjednoczonych, nie będzie to stanowiło większego problemu.
Patrząc na te zmiany z jednej strony jestem zniesmaczony — bo to kolejne pozorne działanie ze strony giganta. Z drugiej jednak — te obostrzenia nie wzięły się znikąd — firma regularnie utrudnia krótkoterminowy wynajem stricte imprezowy ze względu na zeszłoroczną tragedię, kiedy to podczas imprezy w wynajmowanym domu zastrzelono pięć osób. Przygnębiającym jednak jest to, że trzeba było takiego ludzkiego dramatu, by firma zaczęła poważnie podchodzić do problemu i (nareszcie) słuchać skarg ze strony okolicznych mieszkańców. Ale firma regularnie zmienia zasady — może po prostu jestem za stary, albo za mało imprezowy, ale w Polsce wynajem domów i mieszkań na jedną noc pod imprezy chyba nie jest aż tak popularny? Wiadomo też że na początku roku obostrzenia związane z wynajmem na jedną noc dla okolicznych mieszkańców okazał się sporym sukcesem w Kanadzie. Ale żadnymi konkretami Airbnb, jak zwykle, się nie dzieli.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu