Agora niedawno pochwaliła się raportem kwartalnym, pisałem, że wzrosły przychody korporacji, ale zanotowano stratę, zmalały wpływy z reklamy, ciężkie czasy nadeszły zwłaszcza dla Gazety Wyborczej. Powodów jest kilka, lecz tym najgłośniejszym i chyba najważniejszym, jest zakręcenie kurków z państwowymi pieniędzmi. Co ciekawe, na ten temat wypowiedział się Adam Michnik, naczelny GW.
Zdaniem Michnika przejawem represji polskiego obozu rządzącego wobec „Gazety Wyborczej” jest ograniczenie jej prenumeraty przez państwowe instytucje i firmy oraz rezygnacja z wykupywania ogłoszeń przez spółki Skarbu Państwa (te firmy wiosną br. wycofały swoje ogłoszenia ze wszystkich tytułów prasowych). Według informacji udzielonych przez ministerstwa w odpowiedzi na interpelację poselską większość resortów na początku br. mocno zmniejszyła prenumeratę „Gazety Wyborcze”, „Newsweeka” i „Polityki”.[źródło]
Przyznam, że w tym kontekście bawi mnie słowo „represje”. Jednocześnie nie mogę zrozumieć tłumaczenia zwolnień, rezygnacji z korespondentów zagranicznych czy pozbywania się nieruchomości i cięć w redakcjach regionalnych, niechęcią władzy. Albo inaczej: chęcią wykończenia GW. Adam Michnik posuwa się za daleko przekonując ludzi, że Gazeta Wyborcza, a wraz z nią Agora, powinna być w dobrej formie finansowej za sprawą państwowych pieniędzy. To prywatna firma, która musi sobie radzić nawet w „trudnych” czasach. Inne tytuły prasowe od lat zmagają się ze zmianami na rynku, dlaczego GW miałaby być pod parasolem i mieć gwarancję wpływów z publicznej kasy?
W odpowiedzi można oczywiście usłyszeć, że to wielki dziennik i reklamy czy ogłoszenia spółek Skarbu Państwa powinny się pojawiać właśnie tam. Nie jestem jednak przekonany, czy w dzisiejszych czasach w ogóle jest sens pakować kasę tych firm w ogłoszenia w prasie – mają swoje strony, niech tam pojawiają się istotne informacje, niech publikują je strony rządowe. Po co pakiet ogłoszeń w gazecie? To samo dotyczy prenumeraty – czy naprawdę jest ona potrzebna państwowym instytucjom? Nie sądzę. Dodam przy tym, że to powinno działać szerzej: nie zarabia Wyborcza, nie powinny zarabiać inne tytuły. Po prostu szkoda naszych środków. Niech radzą sobie bez tego wsparcia – zobaczymy, kto przetrwa.
TVP na mój wniosek uruchamia dewelopment pełnometrażowego filmu dokumentalnego o historii "Gazety Wyborczej"
— Piotr Gursztyn (@PiotrGursztyn) 18 listopada 2016
Mniej więcej w tym samym czasie, gdy Adam Michnik narzeka na brak publicznych pieniędzy, dowiadujemy się, że te ostatnie zostaną wyrzucone w błoto przy innej okazji. Kilka dni temu Piotr Gursztyn, który od grudnia będzie dyrektorem biura programowego TVP, poinformował, że TVP szykuje pełnometrażowy film dokumentalny o Gazecie Wyborczej (uruchomiono „dewelopment”). Dość łatwo sobie wyobrazić, jaki będzie przekaz, jak zostanie przedstawiony Adam Michnik i środowisko GW. Naród dostanie na talerzy imperium zła. Za publiczne pieniądze władza zaserwuje ludziom igrzyska. W tym kontekście trudno dziwić się Michnikowi, że nie podoba mu się zwiana kierunku przepływu tych środków. „Pas” należałoby jednak powiedzieć w obu przypadkach, zamiast tego te miliony złotych mogłyby pójść na wsparcie dla naszych wynalazców, którzy do Brukseli musieli jechać za swoje pieniądze.
Więcej z kategorii Media:
- Twitch aplikacją domyślną na telewizorze? To ukłon w stronę graczy
- Media bez wyboru. Trwa protest polskich portali informacyjnych, telewizji i radia
- Ban komisja Ministra Sprawiedliwości. Już nikt nigdy bezprawnie cię nie zbanuje Polaku!
- Wolność. Po co Wam wolność? Macie przecież social media
- "Pytanie na Śniadanie" i problem depresji. Czyli jak głupia może być telewizja