Kiedy byłem dzieciakiem, często oglądałem Cartoon Network i o ile dobrze pamiętam, były tam reklamy Action Mana. Nie mam 100% pewności, ale gdzie indziej mogłem to zobaczyć? To co na pewno zapadło mi w pamięć (bo miałem z tym skojarzenie nawet dzisiaj, po tylu latach), to specyficzny sposób w jaki zrobiono te reklamy.
Action Man!
"ACTION MAN!" wykrzyczał lektor, po czym wyjaśnił resztę intrygi poprzez swój dziwacznie intonowany głos połączony z przesadnym entuzjazmem. Okazało się, że doktor X znów zrobił coś potwornie złego i najwspanialszy bohater wszechczasów musiał go powstrzymać za sprawą swoich super gadżetów, siły i po prostu bycia fajnym. Z resztą co ja wam będę opowiadał, sami zobaczie:
To kino akcji lat 90-tych, tyle że w zabawce. Action Man to połączenie aktorów takich jak Sylvester Stallone, Arnold Schwarzenegger, Bruce Willis, Jean-Claude Van Damme i Dolph Lundgren w jednej postaci z plastiku. Nic dziwnego że sposób reklamy jest taki… dziwny. Ale to chyba esencja „fajności”? Przynajmniej dla dzieciaka, bo przecież nie dla kogoś dorosłego… ale czy na pewno?
Action M... tfu! To znaczy głośnik bluetooth!
Pytam czy na pewno, bo produkt w postaci głośnika bluetooth, który wygląda jak postać wyjęta z filmu o super bohaterach, jest reklamowany w całkiem podobny sposób, a przecież jest to produkt skierowany do dorosłych ludzi, prawda?
Również mamy tutaj ten… dziwnie intonowany głos, który próbuje nadać wszystkiemu wydźwięk niesamowitości. Też mamy tu jakiegoś ludzika, który przypomina kształtem człowieka i mimo iż koniec końców to tylko kupka plastiku, reklama próbuje przedstawić go jako coś znacznie więcej. Decydując się na taki głośnik nie kupujesz głośnika… to jest najfajniejsza rzecz, jaką kiedykolwiek widziałeś i dobrze o tym wiesz. To nie humanoidalna figurka, to coś co odmieni świat. Nie macie wrażenia, że to taka reklama Action Mana, tyle że dla udziwnionego głośnika?
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu