Finansowanie mediów publicznych/narodowych to wciąż temat rzeka. Krótko po wyborach parlamentarnych wydawało się, że akurat ta sprawa zostanie szybko wyjaśniona: PiS ma pełnię władzy, wizję zmian i chęć ich przeprowadzenia - musiało pójść gładko. Ale nie poszło. I od kilku kwartałów obserwujemy prezentację nowych projektów (r)ewolucji na tym polu. Była już opłata audiowizualna, było uszczelnianie abonamentu i to w różnych wersjach. Z obu rozwiązań niewiele wyszło, stanęło na pożyczce, która ma utrzymać media publiczne przy życiu. Jak długo? Prawdopodobnie... do kolejnych wyborów.
Abonament RTV nie będzie uszczelniany - zniknie. Kto zapłaci za media publiczne?
Abonament RTV to nie jest problem jednej partii, do sytuacji patologicznej nie doprowadziły rządy PiS i to trzeba jasno napisać: kolejne ekipy zamiatały sprawę pod dywan, odsuwały ją od siebie niczym trędowatego. W walce o głosy wyborców nikt nie chciał siłowo podchodzić do tematu, zmuszać niepłacącą większość Polaków do sięgnięcia po portfel. Wydawało się, że PiS przełamie impas, bo partia ma duże poparcie i wielką władzę. Ale po blisko dwóch latach rządów widać, że dla niej też jest to trudne zagadnienie. Gdy tylko zbliżaliśmy się do ustanowienia nowego prawa i ściągania z Polaków parapodatku, w mediach robił się szum, ludzie zaczynali się denerwować, a władza odpuszczała. Tyle, że to nie rozwiąże sprawy.
Przeczytaj też: Abonament RTV - wysokości opłat, kar, niezbędne informacje.
Media publiczne, zwłaszcza TVP, są w opłakanej sytuacji finansowej. Reklamy nie stanowią zadowalającego źródła finansowania, abonament płacony przez niewielką część społeczeństwa sprawy nie załatwia. Efekt? TVP otrzymała 800 mln zł pożyczki od władz. Na razie te pieniądze uspokoiły nastroje w telewizji publicznej, prezes nie mówi już o agonii. Problem polega na tym, że te środki trzeba będzie zwrócić. Skąd wziąć pieniądze na funkcjonowanie i spłatę pożyczki? Możliwe, że dowiemy się za dwa lata. W Sieci można dzisiaj znaleźć doniesienia, wedle których, władze nie będą poruszać tematu utrzymywania TVP w najbliższym czasie. A przed wyborami parlamentarnymi usłyszymy, że abonament... znika. Zastąpi go finansowanie z kasy publicznej
W ten sposób uda się upiec dwie pieczenie na jednym ogniu: załatwi się sprawę finansowania TVP, ale bez drażnienia wyborców. Co więcej: dowie się on, że nie wisi już nad nim widmo płacenia parapodatku. Sprytne wykorzystanie problemu. Ale też jego zamknięcie - w końcu. Warto jednak mieć na uwadze, że dotowanie TVP i stacji radiowych z budżetu państwa oznacza, że... ktoś straci. Albo dokona się cięć w wydatkach albo narzuci nowe podatki. Przed wyborami bardziej wiarygodna wydaje się pierwsza opcja. Czyim kosztem zapewni się spokój telewizji publicznej? Oto jest pytanie.
Wprowadzenie takiego rozwiązania będzie wymagało zgody unijnych urzędników. Wypada jednak zaznaczyć, że publiczne finansowanie mediów jest praktykowane w innych krajach UE, więc sprawę da się załatwić. Tyle, że to może potrwać. Oddala się zatem wizja szybkiego zamknięcia tematu. Szef Rady Mediów Narodowych, Krzysztof Czabański, odnosząc się ostatnio do tej kwestii odpowiadał w dość enigmatyczny sposób, co tylko potwierdza, że w najbliższym czasie zmieni się niewiele. Pewnie ucieszy to rzeszę osób.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu