Felietony

A ile Twojego "życia" i ważnych spraw jest w telefonie? Co robisz, gdy przestanie działać?

Kamil Świtalski
A ile Twojego "życia" i ważnych spraw jest w telefonie? Co robisz, gdy przestanie działać?
Reklama

Smartfony rozleniwiają. Powierzamy im wiele naszych codziennych zadań. Wierzymy że nigdy nas nie zawiodą. A co jeśli tak - jesteście na to przygotowani?

Uzależnienie od smartfona? To już właściwie normalność dla wielu z nas. Strach sprawdzać ile godzin spędzamy wpatrując się w ekrany tych niepozornych sprzętów każdego dnia. Ale poza tym że są one dla nas bramą do rozrywki (social media, gry, filmy i seriale), informacji ze świata i komunikacji — są też urządzeniami które efektywnie zastępują kolejne gadżety codziennego użytku. Są dla nas nie tylko narzędziem komunikacji i rozrywki, ale także portfelem (płatności, dokumenty), kluczami (do domu, do samochodu), przepisem na udaną wycieczkę (przewodniki, karty pokładowe, instrukcje samodzielnych checkinów w Airbnb). O tym że są też naszą jedyną opcją do zamówienia taksówki (bo przecież mamy tylko apki), kontaktu z najbliższymi i przełożonymi (bo kto dzisiaj pamięta numery telefonów). Dodatkowym utrudnieniem jest korzystanie z wirtualnych kart eSIM.

Dlaczego podnoszę temat? Bo kilka dni temu na swoim Twitterze Norbert Cała, którego możecie znać m.in. z podcastu TechLove, opisał swoją mrożącą krew w żyłach sytuację, kiedy to smartfon odmówił posłuszeństwa. Sprawa była o tyle nieciekawa, że ani budzik nie zadzwonił, ani telefon nie chciał się włączyć - a wszystkie najważniejsze informacje były w nim. Włącznie z płatnościami i kartami pokładowymi.

Reklama

I tutejsza, jednostkowa, sytuacja jest... dyskusyjna. Głównie dlatego, że Norbert na swoim iPhone ma zainstalowaną wersję beta systemu iOS — i trzeba się godzić z tym, że takie niespodzianki potrafią się tam zdarzyć. Sam przed oficjalną premierą iOS 16 miałem kilka nieprzyjemnych przygód związanych z testową wersją oprogramowania. A jak widac po odpowiedziach, beta wciąż potrafi płatać figle, a wspomniany przypadek nie jest odosobnionym, choć dość mocnym, bo wszystko wydarzyło się przed podróżą. Ale ta sytuacja skłoniła mnie do zadania sobie pytania: co gdyby mnie spotkała analogiczna sytuacja. Co gdybym został w takiej sytuacji bez telefonu?

No szczęście w nieszczęściu, że nie ważne gdzie jestem — w domu czy poza nim, raczej rzadko rozstaję się z iPadem. W przypadku samolotów czy pociągów o kuriozalnie wczesnej porze - zawsze staram się ustawić na nim dodatkowy budzik. Po co? By mieć pewność, że taka historia mnie nie spotka (a to jeszcze dodatkowe przewrażliwienie, bo kto raz zaspał na samolot...). Gdziekolwiek jadę - mam w pamięci urządzeń zapisane karty pokładowe na więcej niż jednym urządzeniu (komputer, tablet, telefon) — podobnie jak ubezpieczenia i inne takie. Staram się też nie zapominać zabierać ze sobą kart płatniczych — co też nie jest łatwe, bo w Polsce kiedy wszystko działa - są mi one kompletnie zbędne. Jak nie zadziała na telefonie, to zadziała na zegarku. Gorzej z dokumentami (nie mam tam mDokumentów) — dla nich nie mam zastępstwa poza fizycznymi. Na szczęście kalendarze i notatki zawsze mam w chmurze — więc mam do nich dostęp ze wszystkich urządzeń, na których jestem zalogowany moim Apple ID.

A teraz pytanie do Was: jak wiele ważnych dla Was spraw macie zapisanych w smartfonach? Czy gdyby podobna sytuacja spotkała Was poza domem macie szansę wybrnąć, bo do elektroniki podchodzicie z odpowiednim dystansem i nieufnie, czy bez odzyskania urządzenia sprawy skomplikowałyby się bardziej, niż można tego oczekiwać?

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama