Wczoraj pisałem o zegarku/bransoletce Puls, czyli produkcie, za którym stoi will.i.am. To kolejna próba wejścia na rynek smartwatchy, ale jednocześnie...
Wczoraj pisałem o zegarku/bransoletce Puls, czyli produkcie, za którym stoi will.i.am. To kolejna próba wejścia na rynek smartwatchy, ale jednocześnie chęć przedefiniowania tego biznesu. Przynajmniej takie wrażenie można odnieść słuchając amerykańskiego muzyka. Inni też kombinują szukając nowych rozwiązań i nie kończy się to na skorzystaniu z korony, co kilka tygodni temu zaproponowało Apple. Pojawia się np. propozycja większego wykorzystania… ręki.
Jak teraz "używana" jest ręka w przypadku smartwatcha albo inteligentnych opasek? Jest po prostu elementem, do którego przytwierdza się sprzęt. Drugą ręką steruje się urządzeniem. Pojawiła się jednak propozycja, by wykorzystać kończynę w większym stopniu – np. jako ekran. Ściślej pisząc przedłużenie ekranu, powierzchnię, na której będą się wyświetlać ikony czy elementy zarządzania sprzętem. Poniżej film demonstrujący pomysł:
Sprawa wynikła z tego, że ekran smartwarcha jest mały i po pierwsze, nie odpowiada to wielu potencjalnym użytkownikom, a po drugie, nie można na nim swobodnie pracować, bo nie wyświetli jednocześnie zbyt wielu elementów interfejsu. Można oczywiście powiększyć ekran, ale prawdopodobnie nie będzie to wygodne - równie dobrze można sobie przyczepić do ręki smartfon. Pojawia się także wątek zasilania – większy wyświetlacz oznacza większe zapotrzebowanie na energię i pomysł kończy się na tym, że sprzęt trzeba ładować zbyt często.
Wykorzystanie ręki jako integralnej części smartwatcha miałoby zwiększyć jego użyteczność i prostotę sterowania, a przy okazji zmniejszyć zapotrzebowanie na energię – w wielu przypadkach ekran nie musiałby być włączony. I niby wszystko ok, ale… To droga donikąd. Nadal krążymy wokół założenia, że smartwatch powinien mieć dużą powierzchnię i jeśli nie będzie to duży ekran, to trzeba znaleźć substytut, w tym przypadku rękę. Na dobrą sprawę powstaje na nie niej smartfon. Tyle, że dość prymitywny.
Projekt był ponoć dofinansowany przez Google i Qualcomma – to mnie nie dziwi, ciesze się nawet, że korporacje szukają rozwiązań na różnych płaszczyznach i nie boją się eksperymentów – któryś może się okazać przełomowy. Trzeba jednak mieć na uwadze, iż niektóre pomysły już u podstaw są chybione, ten zaliczyłbym do takiej grupy. Rozwiązanie ani praktyczne, ani potrzebne. To nie jest znalezienie odpowiedzi na pytanie, jak uczynić smartwatch przydatnym i wygodnym w użytkowaniu, ale jak upodobnić go do smartfonu. A właściwie pseudo smartfonu, bo ostatecznie wychodzi karykatura i nie zmienia tego fakt, iż mamy do czynienia z projektem we wczesnym stadium. Pisząc krótko: kolejna ślepa uliczka.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu