W ramach cyklu Malinowe przepisy postaram się przedstawić kilka urządzeń z modnej ostatnio linii rasberry'o podobnych, a więc nie tylko RPI. Autore...

W ramach cyklu Malinowe przepisy postaram się przedstawić kilka urządzeń z modnej ostatnio linii rasberry'o podobnych, a więc nie tylko RPI.
Autorem wpisu jest Rafał Świętonowski.
Długo zastanawiałem się jak podejść do tego bardzo wdzięcznego tematu. W Internecie można znaleźć wiele artykułów opisujących same urządzenia jak i ich parametry techniczne. W ramach forów dyskusyjnych czy blogów, na stronach dedykowanych konkretnym urządzeniom, można znaleźć także opisy ich potencjalnych zastosowań. Wydaje się, że szczególnie ciekawe jest to ostatnie podejście do tematu.
Sądzę, że poznawanie technologii i uczenie się jej w taki sposób aby znaleźć dla niej zastosowanie jest dobrą praktyką i dlatego sprawdzenie teorii w praniu będzie tematem przewodnim niniejszego cyklu.
Jakie są powody mojego zainteresowania tego rodzaju rozwiązaniami?
Pierwszy powód to zmęczenie. Tak, dobrze widać, proszę nie regulować przeglądarek – zmęczenie (może nawet znudzenie) PC-tami, notebookami, tabletami, smartfonami. Oczywiście pojawiają się coraz nowsze, szybsze, piękniejsze (niektórzy mówią bardziej seksi) ale jak to jest, że urządzenie, którego wydajność jest zabijana przez wydajność najprostszego smartfona, potrafi dać więcej radości z obcowania z technologią?
Potem było już z górki – nadszedł czas na podglądanie (pisałem coś o grzechach?), słuchanie muzyki w każdym możliwym domowym pomieszczeniu, uruchamianie wszelkich usług sieciowych, itp. Urządzenia takie jak RPI czy UDOO, razem z wieloma istniejącymi już do nich rozszerzeniami, dają ogromne możliwości wykonywania mniej lub bardziej przydatnych rozwiązań. Jedno jest pewne – szukanie kolejnych możliwości i zastosowań, to taka zabawa w naukowca, a kto nie chciał być kiedyś szalonym naukowcem takim jak filmowy Dr Emmett Brown?
W co się bawić, a właściwie czym?
Zacznijmy od małej prezentacji naszych bohaterów, którzy staną się głównymi aktorami kolejnych odsłon cyklu. Posiadam ich małą kolekcję (pewnie będzie rosła), zbieraną przy okazji realizacji kolejnych pomysłów dotyczących sprawdzenia się w świecie małych komputerów. Jak wspominałem już wcześniej, pierwszym pomysłem do zabawy było Media Center i oczywiście Raspberry PI. Nie sądziłem, że ten mały komputerek o parametrach wydajnościowych wypasionego kalkulatora, zakończy moje poszukiwania w tej materii. W taki oto sposób w domu znalazł się Model B RPI, który posłużył do testów z oprogramowaniem dla multimediów.
Zanim jednak doszło do wygodnego siedzenia na kanapie i podziwiania zasobów medialnych, postanowiłem przyjrzeć się najpierw bliżej możliwym zastosowaniom dla RPI.
Czytając różne wpisy na forach poświęconych RPI doszedłem do wniosku, że możliwości jest wiele, także tych, które zazwyczaj zarezerwowane są dla szumiących wentylatorami większych braci. Nie bez znaczenia był fakt, że na cele edukacyjne Fundacji Raspberry PI, przygotowano specjalną wersję systemu operacyjnego - Raspbian. Jest to zoptymalizowana wersja Debiana, rozszerzona o programy i skrypty, które wspomagają codzienną pracę z urządzeniem.
Od samego więc startu można zapoznać się z mnogością oprogramowania i spróbować używać Malinki jak zwykłego komputera. Oczywiście nie oszukujmy się, w zastosowaniach desktopowych nie będzie to demon prędkości, nie został do tego celu zaprojektowany. Jednak rozwój Raspbiana, upraszczanie procesu wyświetlania grafiki (np. przez Wayland) daje wiele nowych możliwości, łącznie z tymi najczęściej wykonywanymi przez większość z nas zadaniami, typowymi dla desktopów.
Wróćmy jednak do pierwszego powodu, dla którego stałem się posiadaczem RPI - uruchomienie, niewielkiego, cichego, zjadającego niewielkie ilości energii Media Center. Aby słowo stało się ciałem w jak najkrótszym czasie, użyłem do tego celu gotowych rozwiązań. Istnieje także dłuższa droga realizująca ten cel - instalacja tego typu oprogramowania samemu np. na Raspbianie. Jak łatwo się domyślić, przynajmniej tym, którzy raz na jakiś czas spotykają się z Linuxem, najpopularniejszym oprogramowaniem Media Center na tą platformę jest XBMC. Z tego też powodu większość gotowych rozwiązań dla RPI bazuje na tym oprogramowaniu. Do testów posłużyły mi dystrybucje takie jak Raspbmc, OpenELEC oraz Xbian. W późniejszym okresie zainstalowałem jeszcze dystrybucję Rasplex, wykorzystującą w swoim działaniu zasoby udostępniane przez serwer Plex Media Center.
Wszyscy znają w mniejszym lub większym stopniu wszelkiej maści strony crowdfundingowe, które to pomagają w finansowaniu wielu, często interesujących projektów. Właśnie na takiej stronie (Kickstarter) znalazłem bardzo ciekawy projekt, który nazywa się UDOO. Nigdy wcześniej nie brałem udziału w takim przedsięwzięciu (staram się kupować rzeczy, które istnieją nie tylko na papierze) ale projekt ten bardzo mnie zaciekawił – 4 razy RPI plus moduł Arduino na jednej płytce? Zabrzmiało „wypaśnie” :) Postanowiłem zaryzykować i okazało się, że było warto.
Z uwagi na to, że szczegóły techniczne prezentowanych urządzeń będę opisywał przy konkretnych projektach, nie umieszczałem ich w niniejszym artykule. Zapraszam więc na kolejne wpisy, w których będzie już technicznie, technicznie oraz technicznie.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu