Microsoft

Odsprzedawalibyście swoje cyfrowe wersje gier na konsolę za 10 procent ich wartości?

Tomasz Popielarczyk
Odsprzedawalibyście swoje cyfrowe wersje gier na konsolę za 10 procent ich wartości?
Reklama

Rynek wtórny w branży growej ma się coraz gorzej. Na PC właściwie już przestał istnieć w wyniku dominacji Steama. Na innych platformach zabija go dystrybucja cyfrowa. A gdyby coś w tym aspekcie zmienić?

Nie jest to jeszcze żadna konkretna zapowiedź ani plany. Widać jednak, że Microsoft bada grunt oraz sprawdza preferencje graczy. Otrzymali oni bowiem do wypełnienia ankietę z pytaniem o chęć odsprzedawania zakupionych w Xbox Store gier za 10 proc. zapłaconej za nie kwoty. To oznacza, że jeśli kupiliśmy jakiś tytuł za 200 złotych, możemy go zwrócić do sklepu, otrzymując 20 złotych. Przy czym kwota ta zostanie przyznana w postaci kredytów, które wykorzystamy podczas kolejnych zakupów.

Reklama


Trudno to nazwać wskrzeszeniem idei rynku wtórnego dla dystrybucji cyfrowej, bo warunki wydają się kompletnie nieopłacalne. Każdy, kto gra na konsoli, wie, że za pudełkową wersję można otrzymać znacznie lepsze pieniądze. Powiem więcej, znam kilka osób, które kupują gry na premierę, przechodzą je relatywnie szybko i od razu wystawiają z powrotem na sprzedaż. W niektórych przypadkach wychodzą nawet delikatnie na plus. Jak widać zatem da się. To ważny argument w dyskusji o tym, na jaką platformę gry są tańsze. Teoretycznie widać czarno na białym, że pecetowe. W dłuższej perspektywie nie jest to takie oczywiste, bo przez Steama rynek wtórny na PC praktycznie zniknął (mam tutaj na myśli te nowsze gry).

Adresatem tego typu rozwiązania nie byliby zatem raczej gracze, którzy nie chcą wydawać dużo na gry. Chodzi tu prawdopodobnie raczej o osoby, które mają dziesiątki (setki) produkcji przypisanych do swoich kont. Część z nich przeszli i ograli wzdłuż i wszerz już dawno - na pewno do tych gier nie wrócą. Czy jest zatem sens, aby dalej wyświetlały się na naszej liście? "Oddając" je zapewnimy sobie rabat na kolejne zakupy.


Podstawowym pytaniem jest tutaj reakcja deweloperów i wydawców. Rynek wtórny w przypadku wersji pudełkowych ma sens. Wiele gier wycofano ze sprzedaży i nie znajdziemy ich w żadnych sklepach. Wówczas kolekcjonerzy pudełek sięgają po Allegro czy eBaya i rozpoczynają polowanie. W przypadku dystrybucji cyfrowej ten problem nie istnieje, bo gry są dostępne w sklepie cały czas, nawet długo po swojej premierze. W dodatku co i rusz pojawiają się atrakcyjne promocje i rabaty. Czy możliwość zwrotu starych gier dałaby cokolwiek ich twórcom? Jedyne, co mi się nasuwa to napędzanie sprzedaży. Mając 40 złotych rabatu na kolejne zakupy, prawdopodobnie zdecydujemy się na nie prędzej niż w sytuacji, gdy mielibyśmy zapłacić za grę pełną kwotę. Czy tak nie jest?

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama