Ostatnie dni przyniosły wiele ciekawych wydarzeń i informacji związanych z tematem pogodzenia Internetu i spraw religijnych. Najpierw pojawiła się zap...
Internet w służbie religii. A może religia w służbie Internetu? Żydzi i muzułmanie w Sieci
Ostatnie dni przyniosły wiele ciekawych wydarzeń i informacji związanych z tematem pogodzenia Internetu i spraw religijnych. Najpierw pojawiła się zapowiedź sieci społecznościowej dla Internautów praktykujących islam (SalamWorld), a potem Nowy Jork był świadkiem wielkiej manifestacji ortodoksyjnych Żydów przestrzegających przed zgubnym wpływem Sieci. Do czego prowadzą te akcje?
Stadion Citi Field to arena, na której swoje mecze rozgrywa drużyna baseballowa Mets. Dwa dnie temu miejsce to nie było jednak okupowane przez kibiców legendarnego klubu – ich miejsce zajęło 40 tys. ortodoksyjnych Żydów. Pojawili się tam, by wyrazić swój protest wobec rosnącego zagrożenia i pokus wynikających z dynamicznego rozwoju Sieci. Organizatorzy musieli wynająć także drugi stadion znajdujący się w okolicy, ponieważ liczba uczestników wydarzenia przeszła ich oczekiwania (warto podkreślić, iż zgodnie z tradycją, w proteście mogli wziąć udział jedynie mężczyźni – kobiety oglądały transmisję ze stadionu w swych domach).
Osoby, które pojawiły się na Citi Field przekonywały, iż największym zagrożeniem w Internecie jest łatwy dostęp do pornografii – ich zdaniem stała się ona pandemią współczesnego świata. Internet prowadzi także do społecznej dezintegracji, ponieważ przeszkadza w tradycyjnych kontaktach międzyludzkich. Warto podkreślić, że z takim podejściem nie zgadzają się wszyscy Żydzi, którzy pojawili się na stadionie. Część z nich uważa, że zagrożeniem nie jest sam Internet, lecz ludzie z niego korzystający. Sieć sama w sobie jest pozytywnym zjawiskiem, ułatwiającym nawiązywanie kontaktów (zarówno biznesowych, jak i koleżeńskich). Krytycy akcji protestacyjnej przekonywali, że wystarczy przyjrzeć się bliżej jej uczestnikom – po opuszczeniu stadionu wyciągali oni swe smartfony, by sprawdzić maile itp. Przed samą areną zorganizowano także kontrmanifestację (nie była to liczna grupa ludzi). Jej uczestnicy trzymali w rękach napisy "The Internet Is Not the Problem".
Co ciekawe, organizatorem głównego protestu była grupa Ichud Hakehillos Letohar Hamachane, która współpracuje ściśle z firmą tworzącą oprogramowanie służące filtracji Internetu. Uczestnicy spotkania dowiedzieli się, jakie produkty wypuszcza na rynek owa firma i jak ważna jest instalacja programów tego typu (w ich portfolio można znaleźć np. aplikacje dla iOS oraz Androida współpracujące z GPS i prezentujące listę koszernych restauracji oraz synagog).
Swojej drogi w świecie nowych technologii postanowili poszukać także muzułmanie. Kilka miesięcy temu właściciele sieci społecznościowej SalamWorld zapowiedzieli, iż w ciągu trzech lat liczba użytkowników tego serwisu wzrośnie o 30-50 mln. Teraz wskaźnik ten poważnie podniesiono – wynosi on już 150 mln. Przedstawiciele SalamWorld twierdzą, że Facebook nie jest jedynym rozwiązaniem, co udowodnili Rosjanie (WKontakte liczy 150 mln użytkowników) oraz Chińczycy (Qzone to 376 mln użytkowników). Tymczasem z Internetu korzysta obecnie 350 mln wyznawców islamu, a liczba ta będzie dynamicznie rosła. Z takiego założenia wychodzi m.in. szef całego przedsięwzięcia - Abdulvahit Niyazov.
Czym nowy produkt będzie się różnił od Facebooka? Przede wszystkim dostępną treścią. W SalamWorld nie pojawią się usługi, funkcje i treści, które byłyby sprzeczne z naukami Koranu. Innymi słowy: będzie to miejsce przyjazne muzułmanom. Czynniki religijny, edukacyjny i społeczny, to jednak tylko część obrazu tego przedsięwzięcia – nie można zapominać o sferze biznesowej. Wyznawcy islamu stanowią już 1/5 ludności świata, a przyrost naturalny w krajach islamskich jest bardzo wysoki. Już dziś odsetek muzułmanów poniżej 25 roku życia jest niezwykle wysoki. Należy pamiętać, że to właśnie młodzież jest głównym targetem sieci społecznościowych. Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem i produkt będzie się rozwijał w zapowiadanym tempie, to SalamWorld stanie się prawdziwą kurą znoszącą złote jaja. Liczba usług oferowanych (w przyszłości) przez muzułmańską sieć społecznościową robi wrażenie już teraz (obok sprzedaży aplikacji, czy różnego rodzaju treści zapowiedziano utworzenie sklepu z bardziej tradycyjnymi produktami, czerpanie zysku z pielgrzymek i edukacji). A to dopiero początek. Jeśli projekt wypali, to Facebook może się znaleźć w poważnych opałach – z pewnością straci część użytkowników, a wpływy z reklam mogą spaść.
Jak widać, religia zaczyna iść pod rękę z nowymi technologiami – nawet, jeśli ktoś próbuje nas przekonać, że owe technologie to zło wcielone.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu