Lenovo

Zuk - ta marka ma pokazać Xiaomi, Meizu i Oppo ich miejsce w szeregu

Maciej Sikorski
Zuk - ta marka ma pokazać Xiaomi, Meizu i Oppo ich miejsce w szeregu
Reklama

Xiaomi buduje ponoć intensywnie portfolio patentowe i zdobywa licencje, by móc wejść na rozwinięte rynki - głównie do USA. Firma musi szukać nowych ry...

Xiaomi buduje ponoć intensywnie portfolio patentowe i zdobywa licencje, by móc wejść na rozwinięte rynki - głównie do USA. Firma musi szukać nowych rynków zbytu, ponieważ w Chinach robi się ciasno. Brandów ciągle tam przybywa, świeżym przykładem Zuk - urządzenia tej marki mają w sobie łączyć dobre parametry i atrakcyjną cenę. A stoi za tym dobrze nam znane Lenovo.

Reklama

Jeszcze w ubiegłym roku, w październiku, pisałem o nowej marce, jaka może powstać pod skrzydłami Lenovo. Po co tej firmie kolejny smartfonowy brand? Przecież wypuszczają sprzęt ze swoim logo, przejęli też Motorolę i mogłoby się wydawać, że to wystarczy. Motorola ma być kluczem do świata zachodniego, lokalnie, w Państwie Środka trudno jest jej konkurować z graczami młodej fali, wśród których można wymienić Vivo, Meizu, OnePlus i przede wszystkim Xiaomi. Marka Lenovo ma podobny problem - to gracz starszej daty, podobny do Huawei i ZTE. Ta grupa gigantów ma kłopot z młodszymi graczami, którzy atakują np. niską ceną połączoną z dobrymi parametrami, przemyślanym marketingiem, sprzedażą w Sieci.


Lenovo trudno jest walczyć z Xiaomi - zejście do tego poziomu cenowego i to przy zachowaniu sensownej specyfikacji może nie wystarczyć. Problem stanowi sama marka, która nie jest tak "pociągająca", jak Xiaomi. Rozwiązaniem jest więc stworzenie nowej marki, takiej, która przyciągnie tłumy rześkością, zbuduje wokół siebie społeczność, będzie mogła robić zamieszania samą informacją o planowanej premierze nowego produktu. A przy tym będzie tania w utrzymaniu. Prawdopodobnie tak ma wyglądać brand Zuk.

Pierwsze urządzenie z tej nowej rodziny ma być zaprezentowane w sierpniu. To model Z1, nad którym pracowało nie tylko Lenovo, ale też chińska firma Qihoo 360 działająca w segmencie oprogramowania i bezpieczeństwa cyfrowego. Sprzęt trafi na rynek z platformą CyanogenOS, co już wzbudza ciekawość. Podzespoły? Pełnej specyfikacji brak, ale to prawdopodobnie będzie topowy model, a wśród bonusów znajdzie się bateria o pojemności minimum 4000 mAh, USB typu C, czytnik linii papilarnych. Co z ceną? W przeliczeniu na amerykańską walutę może być poniżej 350 dolarów. Smartfon rzeczywiście mógłby stanowić konkurencję dla produktów Xiaomi i innych młodych firm.


Czy ta linia wyjdzie poza granice Państwa Środka? Na razie trudno stwierdzić - najpierw musi się tam zakorzenić, a to proste nie będzie, bo konkurencja naprawdę liczna i mocna. Dla klientów, zwłaszcza tych chińskich, informacja o rosnącej konkurencji na rynku i coraz trudniejszej sytuacji producentów jest oczywiście dobrą wiadomością: powinno być coraz lepiej i coraz taniej.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama