Chyba każdy z nas chce, aby jego gadżet możliwie najdłużej sprawiał wrażenie dopiero co wyjętego z pudełka. Nieskazitelny, ujmująco odbijający promien...
Zrób sobie sam powłokę ochronną na ekran i uczyń smartfona wodoodpornym. Zapowiada się niesamowicie
Chyba każdy z nas chce, aby jego gadżet możliwie najdłużej sprawiał wrażenie dopiero co wyjętego z pudełka. Nieskazitelny, ujmująco odbijający promienie słoneczne wyświetlacz jest jednym z najbardziej rzucającym się w oczy tego dowodem. Dzięki rozwiązaniu Liquid Sapphire użytkownicy mają cieszyć się takim na długo po zakupie.
Do tej pory byłem przekonany, że folie na wyświetlacze odeszły już do lamusa i nikt z nich nie korzysta. Okazało się, że jestem w głębokim błędzie, co udowodnił mi znajomy sprzedający na co dzień tego typu rozwiązania. Zresztą sam po zakupie Nexusa 4 zaopatrzyłem się w osłonkę na tylny, niezabezpieczony powłoką Gorilla Glass tylny panel. Tymczasem na horyzoncie pojawia się ciekawa alternatywa dla wysłużonych folii - płyn o nazwie Liquid Sapphire.
Rozwiązanie to działa w sposób dość oczywisty. Wystarczy trzykrotnie zafundować naszemu wyświetlaczowi lub obiektywowi aparatu po kąpiel w trzech kroplach płynu. Gdy powłoka zaschnie stanie się wytrzymała i niepodatna na zarysowania oraz wodę. Właściwie jest ona w żaden sposób nieusuwalna, a przy tym niedostrzegalna gołym okiem. Tutaj pojawiają się pierwsze wątpliwości...
Skoro powłoki w żaden sposób nie da się usunąć, co w przypadku gdy jednak zostanie zarysowana? Teoretycznie twórcy zapewniają, że jest to niemożliwe, ale nie oszukujmy się - Gorilla Glass też miała być niezniszczalna (nie mylić z "nietłukąca się"), a znane są przypadki, w których jednak udało się ją pokonać. Z drugiej strony sam proces aplikowania tego rozwiązania może być dość kłopotliwy. Co z urządzeniami, które mają szparę wokół ekranu? A co z tymi podobnymi do Nexusa 4, gdzie ekran jest lekko wypukły? Najważniejszym pytaniem jest jednak to, czy prezentowane rozwiązanie sprawdza się lepiej niż tradycyjna Gorilla Glass. Bo jeśli rezultat jest porównywalny, to czy jest sens w stosowaniu Liquid Sapphire?
Twórcy zapewniają, że sztuczny szafir, który jest składnikiem cieczy poprawia przepływ światła i wyrazistość wyświetlacza. Technologia ta ma w przeciągu najbliższych lat trafić do wszystkich ekranów. To jednak nie wszystko. Substancja ta (pod nieco inną nazwą i o zmienionym składnie - Flash Flood) ma również pozwolić na uczynienie naszego urządzenia wodoodpornym, choć nie na tyle by nurkować z nim na 10-metrowe głębiny. Pewnych ograniczeń, jak głośnik czy złącza i porty przeskoczyć się nie da.
Akcja finansowania płynu ruszyła jakiś czas temu w serwisie crowdfundingowym Indiegogo. Kwota, którą potrzeba uzbierać jest śmiesznie niska i wynosi 500 dolarów. Właściwie w chwili, gdy piszę te słowa, została już ona przekroczona, a więc każdy kto wesprze inicjatywę, może liczyć na jej powodzenie. A perspektywa realizacji nie jest wcale taka odległa - dostarczenie płynu zaplanowano na październik 2013. Za małą buteleczkę, która ma wystarczyć do zabezpieczenia 10 dużych smartfonów lub pięciu 10-calowych tabletów zapłacimy 25 dolarów.
Na pierwszy rzut oka rozwiązanie to zapowiada się niesamowicie. Z drugiej strony pojawia się masa wątpliwości, które każą z dystansem traktować zapewnienia twórców. O skuteczności Liquid Sapphire zapewne przyjdzie się nam dopiero przekonać za kilka miesięcy, ale taki już urok crowdfundingu, w którym jedynym dowodem są zdjęcia i filmiki przygotowywane przez twórców.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu