Felietony

Zostawcie tego Messengera, jest coraz gorzej

Konrad Kozłowski

Pozytywnie zakręcony gadżeciarz, maniak seriali ro...

Reklama

Temat Messengera powraca coraz częściej. Facebook wprowadza nowe funkcje, czasem nawet tylko w Polsce, by później wdrożyć je globalnie. Tak właśnie stało się z Moim dniem, który jakimś cudem przeszedł pomyślne testy w kraju nad Wisłą i niedawno zaczął trapić użytkowników w innych regionach. Facebook nie stoi w miejscu i nadal dłubie przy Messengerze.

Bodajże dwa dni temu, po otwarciu Messengera zorientowałem się, że czeka na mnie przemeblowany interfejs. Tylko delikatnie, ale jednak. Zmianie uległ górny pasek z zakładkami prowadzącymi do kolejnych ekranów wewnątrz Messengera - listy konwersacji, kontaktów, grup oraz rozmów. Zamiast, najwyraźniej, niewiele mówiących ikonek pojawiły się teraz etykietki. Podejrzewam, że zmiana ta może mieć coś wspólnego ze zmianą języka systemowego na moim iPhonie (przełączyłem na angielski), ale nie jestem tego pewien. Po przywróceniu języka polskiego układ pozostał.

Reklama


Niby niewielka zmiana

Mogłoby się wydawać, że taka modyfikacja niewiele zmieniła. Tak jak i pojawienie się skrótów do dni moich znajomych na szczycie listy. Nic bardziej mylnego. Następstwem dodania funkcji Mój dzień jest brak możliwości manualnego odświeżenia listy rozmów i ewentualnego pobrania nowych wiadomości. Ze stabilnością połączenia z siecią komórkową różnie bywa, podobnie jak i sieciami Wi-Fi na wyjazdach. Niejednokrotnie zdarzyło mi się przeoczyć jakąś wiadomość zupełnie nieświadomie - w chwili jej wysłania przez drugą osobą mój telefon miał problem z łącznością i żadnego powiadomienia nie otrzymałem.

W takich sytuacjach mogłem samodzielnie odświeżyć zawartość skrzynki odbiorczej i odebrać wiadomość - umożliwiał to gest pociągnięcia w dół, który teraz przenosi nas do aparatu. Brak takiej możliwości oznacza, że jestem zdany na łaskę aplikacji, która po przywróceniu połączenia nie zawsze, a właściwie bardzo rzadko, samoczynnie zaktualizuje konwersacje. Jedynym wyjściem jest wtedy zamknięcie (czyt. ubicie) aplikacji i jej ponowne otwarcie.


Messenger frustruje coraz bardziej

Nowy układ zakładek niesie za soba kolejną mało wygodną zmianę. Zamiast gestu przesunięcia w bok w lewą stronę, który aktywował menu kontekstowe dla danej rozmowy, należy teraz przytrzymać palec na konkretnej konwersacji. Za pomocą gestów w prawo i w lewo można przemieszczać się pomiędzy pozostałymi zakładkami, czego tak naprawdę nie robię prawie nigdy. Z Messengera nie dzwonię zbyt często, nie mam aktywowanego czata, nie zaglądam do listy grup.

A może właśnie o to chodzi Facebookowi? Zachęcić (czyt. zmusić) mnie do większego zaangażowania?

Na Messengera narzekamy coraz częściej, a altenatywy tak naprawdę nie ma. Owszem,Viber, WhatsApp, Telegram i inne mają swoich oddanych użytkowników i rzeczywiście mi również zdarza się z nich korzystać, także na porządku dziennym. Jednak to Messenger jest w naszym kraju komunikatorem numer 1 i zamknięcie dostępu do wiadomości na Facebooku z poziomu przeglądarki mobilnej nie pozostawia żadnego innego wyboru.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama