Felietony

Zmienimy świat? O polskich rowerach elektrycznych

Grzegorz Marczak
Zmienimy świat? O polskich rowerach elektrycznych
Reklama

Na powyższym zdjęciu widzimy piękny polski rower elektryczny firmy Geobike. Piszę o tym dlatego, że właśnie na ZmienimyŚwiat.pl rozpoczynamy dyskusję ...

Na powyższym zdjęciu widzimy piękny polski rower elektryczny firmy Geobike. Piszę o tym dlatego, że właśnie na ZmienimyŚwiat.pl rozpoczynamy dyskusję o technologiach dla rowerów oraz dlatego, że właśnie taki model roweru jest do wygrania dla aktywnie uczestniczących w dyskusji! Partnerem kolejnej edycji naszej akcji jest fundacja All For Planet grupy Allegro.

Reklama

Model przedstawiony na zdjęciu nazywa się Smart, jak widać po jego rozmiarach jest on przeznaczony dla wszystkich którzy lubią podróżować ze swoim rowerem. I to dosłownie bo nie mówię tylko o jeździe. Rower można złożyć w 60 sekund i zapakować do torby pojemności 0,1 m3. Także zmieści się do bagażnika praktycznie każdego samochodu.


Co jeszcze można powiedzieć o Geobike smart? Przede wszystkim zasięg tego roweru na silniku elektrycznym - wynosi od 30 do 60 kilometrów. Prędkość z jaką można się poruszać tym rowerem na silniku to do 25km/h. Bateria Litowo-jonowa 36V 6,6 Ah ogniwa SONY ładuje się co prawda 4-6 godzin ale oczywiście rowerem możemy jeździć również w klasyczny sposób bez korzystania z wspomagania silnika. Na stronie producenta możecie natomiast znaleźć pełną specyfikację tego modelu.

Pytanie czy rowery elektryczne to rowery dla leniwych? O tym rozmawialiśmy z szefem firmy Geobike Grzegorzem Bargielski. Zapraszamy do krótkiego wywiadu

Czy rower elektryczny to rower dla leniwych?

Grzegorz Bargielski (właściciel firmy Geobike): Nie, to rower dla wszystkich. Zacznijmy od tego, że ten rower sam nie jeździ. Elektryczna przerzutka to po prostu wspomaganie. Włączamy ją na przykład po to, żeby łatwiej było wjechać pod górkę. Na płaskim terenie ta moc przełoży się na większą
prędkość.

Czyli to nie jest motorower, trzeba kręcić pedałami?

Tak, bez pracy naszych mięśni nie pojedziemy. Oczywiście są tacy, którzy wsiadają na rower, by sprawdzić granice swojej wytrzymałości. Możliwość zaoszczędzenia połowy naszych sił raczej ich nie przekona i wybiorą inny sprzęt. Są też tacy rowerzyści, którzy wolą nieco mniejszy wysiłek, ale za to w dłuższym czasie i regularnie. Elektryczne wspomaganie można regulować i stopniowo je zmniejszać w miarę poprawy naszej kondycji. Wiele przygód z fitnessem kończyło się z powodu szybkiego zniechęcenia wysiłkiem – a tutaj możemy dopasować jego stopień do naszych możliwości, do naszego stylu jazdy.

Skąd się bierze ta dodatkowa moc?

Z baterii litowo-jonowej umieszczonej w kasecie pod bagażnikiem. Ładujemy ją normalnie, podłączając ładowarkę do gniazdka w domu lub w pracy. Po 3,5 godz. będzie pełna, można też podłączać ją na krótko, by uzupełnić zapas. W zależności od modelu roweru daje to od 40 do 80 kilometrów zasięgu. Jeśli jedziemy na dłuższą wyprawę – można zabrać drugą baterię do plecaka lub sakwy przy rowerze.

Reklama

Kilka kilogramów bagażu ekstra?

To będą dodatkowe dwa kilogramy. A już wkrótce mogą pojawić się baterie ważące około kilograma. Jeszcze parę lat temu ważyły 4-6 kilo, przez co łączna waga roweru elektrycznego wynosiła nawet 35 kilo. Teraz, w zależności od modelu rower waży od 19 do 25 kilogramów. E-bike staje się coraz lżejszy i dzięki temu coraz popularniejszy.

W których krajach e-bike jest najpopularniejszy?

Największy rynek na świecie to Chiny. Co ciekawe, w ubiegłym roku sprzedano tam 60 milionów rowerów. Aż 32 miliony z nich to rowery elektryczne. W Europie wraz z rosnącą popularnością rowerów (w 2013 sprzedano ich więcej niż samochodów) rośnie liczba użytkowników e-bikeów. W Niemczech stanowią już 15 proc. wszystkich sprzedawanych rowerów. W Holandii pięć na sto rowerów zasilanych jest prądem. Stamtąd pochodzą też ciekawe statystyki mówiące o tym, że użytkownicy takich rowerów korzystali z nich częściej niż z tradycyjnych i pokonywali dwa razy więcej kilometrów. Na przykładzie Niemiec możemy też pokazać zmiany w strukturze wiekowej użytkowników. Początkowo przeważali tam starsi użytkownicy, powiedzmy w wieku emerytalnym , którzy doceniali komfort jazdy. Teraz bardzo szybko przybywa młodszych rowerzystów, na przykład takich, którzy potrzebują dobrze wyposażonych rowerów do jazdy górskiej z elektrycznym wspomaganiem.

Reklama

A jak to wygląda w Polsce?

No cóż, rowerową potęgą to my nie jesteśmy. Rocznie sprzedaje się u nas milion rowerów. Rynek rowerów elektrycznych dopiero tu się rozkręca. Można szacować, że w tym milionie jest ich nie więcej niż jeden procent. Ale widzimy spory potencjał. Elektryka w rowerach nie jest chwilową modą, tylko po prostu kierunkiem rozwoju technologii. Myślę, że w ciągu kilku najbliższych lat znacznie przyśpieszy i w Polsce będzie kupowane nawet i 75 000 e-bike'ów rocznie.

Jaki macie pomysł na poszerzenie grupy potencjalnych klientów?

Rower elektryczny to świetny zakup dla firmy. I to nie tyko ze względów zdrowotnych. Taki zakup można wrzucić w koszty i odliczyć 23 procent VAT-u. Może w przyszłości choć część floty samochodowej zastąpi flota rowerowa? Coraz więcej firm wprowadza różne udogodnienia dla rowerzystów – i nie mam tu na myśli tylko stojaków przed budynkiem. W Niemczech pracownicy dojeżdżający rowerem do pracy otrzymują pewne wsparcie finansowe –w postaci comiesięcznego zwrotu części środków za zakup roweru. Tamtejsze ubezpieczalnie wyliczyły, że taki pracownik przebywa średnio o 2-3 dni krócej na zwolnieniach chorobowych. Firma przyjazna rowerzystom zyskuje więc nie tylko wizerunkowo.

Ale dlaczego pracownicy mieliby dojeżdżać akurat rowerem elektrycznym?

Nawet w gorący dzień można dojechać do pracy i się nie zmęczy. A często rezygnujemy z dojazdów do biura bo nie mamy do dyspozycji pryszniców, by odświeżyć się po trasie. Pracownicy unikną więc stania w porannych korkach bez większego wysiłku. To na pewno jest ważny argument za takim zakupem.

I na koniec, powiedz jeszcze proszę, co zrobi, by szybko nie stracić swojego elektrycznego roweru. W końcu to spory wydatek, od 3500 do 6500 złotych.

Przyjmuje się, że na zabezpieczenia roweru powinno wydać się jakieś 5 - 10 procent jego wartości. Ale rower elektryczny można zabezpieczyć przed kradzieżą nie tylko porządnym łańcuchem. Powinniśmy też wyjmować z niego baterię. Bez niej taki rower będzie wybrakowany. Każdy rower opatrzony jest indywidualnym numerem a bateria jest dedykowana dla konkretnego modelu e-bika. Jeśli złodziej będzie próbował dokupić u nas nową – kradzież wyjdzie na jaw przy weryfikacji numeru ramy. Wprowadzamy też nowy model rowerów z baterią, która stanowi fragment ramy i jej brak będzie od razu widoczny.

Na koniec


Reklama

Zapraszamy wszystkich do dyskusji na zmienimyswiat.pl, oprócz opisanej powyżej świetnej nagrody głównej co tydzień będziemy też rozdawać uczestnikom dyskusji kapitalne designerskie uchwyty na Smartphona (do roweru oczywiście) oraz rowerowe bidony z filtrem. Nagroda główna czeka natomiast na autora najciekawszego komentarza odnośnie technologii rowerowych.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama