Konsole

Zmiana w regulaminie Nintendo wywołała lawinę kontrowersji. Jest oburzająca

Kamil Świtalski
Zmiana w regulaminie Nintendo wywołała lawinę kontrowersji. Jest oburzająca
Reklama

Nintendo wprowadziło zmianę w swoim regulaminie, która wywołała ogromną dyskusję i ściągnęła na giganta falę krytyki.

Nintendo od zawsze było bezkompromisowe w kwestii piractwa oraz wszelkiej maści modyfikacji. Dotyczy to nie tylko urządzeń, ale również samych gier, czego świadkami byliśmy wielokrotnie przy fanowskich produkcjach czy rozmaitych modach. Sprawa - zwłaszcza tych ostatnich - zawsze wzbudza ogromną dyskusję. Wielu rozumie, że firma po prostu broni swojej własności intelektualnej. Nie brakuje jednak głosów, że firma przesadza. Modyfikowanie sprzętu to zupełnie inna bajka, a tam również zdania są podzielone. Nie brakuje tych, którzy mówią wprost: zapłaciłem, jest mój, mogę z nim robić co mi się podoba. I ostatnie zmiany wprowadzone w umowie licencyjnej bez wątpienia im się nie spodobają. Firma wprowadza zapis o tym, że może całkowicie zablokować konsolę, jeśli wykryje jakiekolwiek nieautoryzowane zmiany.

Reklama

Zaktualizowane warunki użytkowania jasno stwierdzają, że jeśli użytkownik w jakikolwiek sposób zmodyfikuje konsolę lub oprogramowanie, firma może „trwale uniemożliwić korzystanie z usług Konta Nintendo i/lub samego urządzenia Nintendo, w całości lub częściowo.” W praktyce oznacza to, że nawet drobna ingerencja ze strony użytkownika wykryta przez Nintendo może skończyć się zdalnym zablokowaniem konsoli. Wielu komentatorów twierdzi, że prawdopodobnie firma będzie mogła ją nawet w ten sposób "uceglić". Ta zmiana w regulaminie to już nie tylko prawne porachunki z firmami czy fanami tworzącymi rozmaite modyfikacje. Konsekwencje mogą dotknąć indywidualnych użytkowników, co w oczach wielu jest zdecydowaną przesadą w działaniach firmy.

Zabawa w kotka i myszkę, która nigdy się nie kończy

Choć walka z piractwem dla wielu jest całkowicie zrozumiała, to jednak nowy zapis budzi ogrom kontrowersji. W przeciwieństwie do innych producentów, którzy często tolerują lub nawet wspierają modyfikacje, Nintendo traktuje wszelkie zmiany jako zagrożenie. A jeśli śledzicie rynek to doskonale wiecie, że to duża część kultury graczy. Wokół modowania często tworzą się także silne społeczności, które dają wielu produktom kolejne życie. Nie brakuje twórców gier, którzy wspierają takie inicjatywy - ale Nintendo jest po drugiej stronie barykady. Inna kwestia jest taka, że konsole to nie komputery - by zainstalować coś "z zewnątrz" niezbędne jest złamanie sprzętu lub jego emulacja. I patrząc na to z tej perspektywy podejście Nintendo może być nieco bardziej zrozumiałe, ale wciąż w oczach wielu... wątpliwe. Zwłaszcza przy ściganiu projektów takich jak AM2R, czyli fanowskiego remake'u jednej z ich gier które wydano na PC.

Nie zmienia to faktu, że Nintendo przygotowuje się na walkę z potencjalnym "łamaniem" konsol - i czas wprowadzania tych zmian nie jest przypadkowy. Premiera ich nowej konsoli już za niecały miesiąc, firma zbroi się do kolejnej rundy walki z potencjalnym piractwem. Bo chyba nikt nie ma złudzeń w kwestii tego, że miłośnicy modyfikacji konsol już zacierają ręce na myśl o próbie złamania nowego sprzętu. To zabawa w kotka i myszkę, która trwa od lat i prawdopodobnie nigdy się nie skończy.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama