Na drogach przybywa elektrycznych samochodów. Wydaje się, że kilka lat dzieli nas od wprowadzenia do ruchu pojazdów autonomicznych (na skalę większą niż testowa). Rynek motoryzacyjny, a co za tym idzie, przestrzeń, w której żyjemy, mogą się poważnie zmienić. Wierzę w realizację tego scenariusza, ale ciągle trafiam na swoiste znaki zapytania, które każą jeszcze raz zastanowić się nad tym wszystkim. Wczoraj była nim trasa przygotowana przez Forda - piekło dla kierowcy. A dla autonomicznej maszyny?
Zbudowano "najgorszą drogę świata". Ciekawe, jak w takich warunkach poradzą sobie samochody przyszłości?
Jeżeli interesujecie się postępami firm, które chcą zmienić rynek motoryzacyjny, pewnie wiecie, że Google czy Tesla chwalą się swoimi osiągnięciami: przejechaliśmy już tyle mil, zaliczyliśmy tyle wypadków, z czego niewielka część to nasz wina, pomogliśmy środowisku tak i tak... Oglądając filmy z samochodami Tesli albo czytając opisy wyczynów autek Google, niejednokrotnie kiwałem głową z uznaniem: dali radę, przyszłość puka do naszych drzwi. O jednej rzeczy musimy jednak pamiętać.
Wspomniane osiągnięcia nierzadko osiągane były w warunkach jeśli nie idealnych, to bardzo sprzyjających. A przynajmniej przyjaznych. Tesla może się chwalić kolejnymi rekordami zasięgu, ale zazwyczaj dotyczy to ciepłej, słonecznej Kalifornii, w której dobrych dróg pewnie nie brakuje. Samochody Google radzą sobie całkiem nieźle, nawet w mieście, ale i one poruszają się w warunkach sprzyjających. Zazwyczaj. Pojawia się jednak pytanie: jak by to wyglądało, gdyby te maszyny wypuścić na mniej przyjazne trasy?
Sprawa zaczęła mnie poważnie zastanawiać, gdy obejrzałem film przygotowany przez firmę Ford. Amerykański producent stworzył w Belgii trasę do testów, którą można określić jako... może nie ekstremalną, ale z pewnością trudną i ciekawą. Odcinek o długości 2 kilometrów zawiera masę pułapek i zagrożeń, które nie są wymysłem inżynierów Forda - to elementy infrastruktury (lub jej wady i uszkodzenia) występującej w różnych krajach: koleiny, bruk, dziury, progi zwalniające, przejazd kolejowy. Samochody muszą się z tym zmagać. Te nowoczesne, autonomiczne też będą musiały.
Piszemy o przeróżnych usprawnieniach, nowych technologiach w świecie motoryzacji, ale zastanawiam się, jak one wypadną w teście, który zgotuje im codzienne użytkowanie? Na drodze w Mountain View wygląda to naprawdę dobrze, ale czy maszyna poradzi sobie, gdy ruszę nią w trasę biegnąca przez niewielkie polskie miejscowości, w których drogi przypominają poligon doświadczalny Forda? Czy takie autko, autonomiczne i elektryczne będzie się dobrze sprawować gdy zima zaskoczy drogowców, temperatura mocno spadnie, droga będzie oblodzona, a śnieżyca mocno ograniczy widoczność? Oto jest pytanie.
Zdaję sobie sprawę z tego, że firmy to sprawdzą, nim ich pojazdy trafią na rynek. To może jednak oznaczać, że pojawią się nowe problemy, że trzeba będzie rozwiązywać techniczne niedociągnięcia i poważne kłopoty. W efekcie czas zmian będzie się wydłużał. Pojazdy autonomiczne może i będą w stanie jeździć po naszych drogach za 5 lat, ale tych dobrych i w odpowiednich warunkach. A gdy zderzą się z rzeczywistością, z drogami, które nie przypominają testowych i są np. źle oznakowane, to komputer powie pas. A wtedy i kierowcy podziękują za takie innowacje...
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu