W dni dzisiejszym ruszy wyczekiwana przez graczy otwarta wersja beta Star Wars: Battlefront. Miałem okazję ograć ją jeszcze przed oficjalnym startem i...
Zarwałem noc przy becie Star Wars: Battlefront. Ta gra to marzenie każdego fana Gwiezdnych Wojen
W dni dzisiejszym ruszy wyczekiwana przez graczy otwarta wersja beta Star Wars: Battlefront. Miałem okazję ograć ją jeszcze przed oficjalnym startem i nie mam wątpliwości. Szykuje się prawdziwy hit.
Ale od początku
8 października rusza otwarta beta Star Wars: Battlefront. Oznacza to, że wszyscy - niezależnie od tego czy grają na PC, PS4, X1 - będą mogli sprawdzić jak gra prezentuje się jeszcze przed premierą. Dla twórców to natomiast doskonały sposób na przetestowanie serwerów, co mam nadzieję zaowocuje bezproblemowym działaniem gry już pierwszego dnia. Doskonale wiem, że ocena działania bety w momencie, kiedy bawią się w nią jedynie osoby ze specjalnymi kodami może nie odzwierciedlać tego, co wydarzy się po jej całkowitym otwarciu, ale chcę żebyście wiedzieli, czy warto inwestować czas w przedmiotowe testy.
Coś dla samotników
Jeśli boicie się, że beta SW: Battlefront to jedynie tryby sieciowe, śpieszę z pocieszeniem. W ręce testujących oddano również tryb Survival, w którym przyjdzie nam odeprzeć 6 wrogich fal, załatwiając przy tym maszyny AT-ST. Dynamicznie, z dwoma celami misji, power-upami. Fale można odpierać samotnie, w kooperacji sieciowej i na typowo kanapowym podzielonym ekranie. Po sprawdzeniu tego trybu dziesięciokrotnie mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że nawet w swojej okrojonej wersji (fal ma być 15), naprawdę dostarcza świetnej zabawy.
Die rebel scum!
Do testów oddano dwa tryby sieciowe. Mały Drop Zone to dwie drużyny 8 na 8, które walczą o spadające z nieba kapsuły. Arena walki jest relatywnie mała, nie uświadczycie tu ani myśliwców, ani maszyn kroczących, przez co rozgrywka jest bardzo dynamiczna i …ciasna. Ale za to pełna frajdy.
Walker Assault to natomiast kwintesencja tego, czym ma być Star Wars: Battlefront. Zimowa planeta Hoth staje się tam areną walk, gdzie zmieści się do 40 graczy. I tu nie ma już najmniejszych wątpliwości - SW:B stawia na rozmach. Są więc zarówno AT-ST jak i dwa robiące ogromne wrażenie AT-AT (idą po ścieżce, ale można z ich pokładu strzelać). Zadaniem drużyny Rebeliantów jest wyeliminowanie wrogich maszyn, Imperium ma natomiast zniszczyć za ich pomocą bazę przeciwników. Ludzie, co tu się dzieje! Ciągły ostrzał z dział, nad głowami latają myśliwce obu stron, ktoś wskakuje na działo, ktoś na wieżę - totalna rozwałka.
Czy Star Wars: Battlefront przypomina Battlefielda? Trochę. Podobne podejście do starć, jednak w wielu aspektach zastosowano innowacyjne rozwiązania. Na mapie czekają na nas specjalne power upy - implodująca bomba, pole siłowe, wyrzutnia rakiet czy kultowe dla uniwersum postacie. Kiedy znajdziecie odnowioną ikonkę, zbierzcie ją, a następnie wciskając dwa przyciski odpalcie. Najwięcej frajdy dawało mi wcielenie się na jakiś czas w Dartha Vadera lub Luke’a Skywalkera. Obaj trzymają w dłoniach miecze świetlne i dysponują Mocą. Wpadnijcie nimi w grupkę wrogów - szczerze polecam. Może walka mieczem nie jest idealna, ale frajdę można liczyć na wiadra.
Co ciekawe, w myśliwce nie wsiada się w sposób znany z Battlefielda. Nie znajdziecie ich na arenie starć w normalnej postaci. Również one weszły do katalogu power upów, które wykorzystujemy w podobny sposób jak wspomniane pole siłowe, wyrzutnię rakiet czy bohaterów.
Istotna informacja - Star Wars: Battlefront jest zdecydowanie bardziej zręcznościowa od Battlefielda. Przynajmniej w becie wybrana broń nie miała kolosalnego znaczenia, liczyło się przede wszystkim celne oko i szybki palec na spuście. Ewidentnie widać, że twórcy starali się postawić przede wszystkim na frajdę płynącą z zabawy - gra jest przez to przystępna już od pierwszych minut i nie wymaga nauki. Dla mnie to ogromny plus.
Klimat!
No dobrze, skoro mamy już za sobą konkrety, pora przejść do odpowiedzi na podstawowe pytanie. Czy Star Wars: Battlefront „daje radę”. Zdecydowanie tak. Klimat wylewa się tu z każdej możliwej strony. Te kilka godzin jakie spędziłem na planecie Hoth jest dokładnie tym, o czym marzyłem oglądając Imperium Kontratakuje. Twórcom udało się w fantastyczny sposób oddać klimat filmów z uniwersum Gwiezdnych Wojen (oczywiście tej mniej cukierkowej trylogii), nie tracąc przy tym absolutnie nic z miodności rozgrywki. Znajdziecie tu elementy, za które kochacie serię Battlefield - ogromne starcia, drużynową kooperację, ale jednocześnie ten przyjemny chaos, który wkrada się na duże areny starć.
Jest bardzo ładnie
Testowałem wersję na PlayStation 4 i wizualnie nie mam jej nic do zarzucenia. Oczywiście trudno oczekiwać, by wyglądała jak na pierwszych zwiastunach, ale bez dwóch zdań jest to gra tej generacji konsol. Co ciekawe, udało się uniknąć błędów już w becie. Raz, no może dwa, trafiłem na lewitujące zwłoki. Kolizja obiektów powinna zostać odrobinę poprawiona, szczególnie kiedy myśliwiec wlatuje w ziemię lub maszynę kroczącą - ale może to kwestia silnika i niewiele da się zrobić. Podobne rzeczy widziałem w ostatnim Battlefieldzie. Muzycznie to prawdziwa uczta dla uszu. Do tego kapitalne udźwiękowienie zarówno odgłosów broni, postaci jak i wybuchów. Koniecznie grajcie albo na kinie domowym, albo słuchawkach. Oprawa audio wgniata w fotel.
Nie wiem na ile uda się to utrzymać po otwarciu bety, ale testowa wersja nie sprawiała problemów. Grałem samotnie z przypadkowymi osobami i w dużej grupie znajomych (impreza PS4) - mieliśmy jedynie problemy z grupowym wejściem do meczy w Drop Zone, Walker Assault działało natomiast bez zarzutu. Połączenia nie były zrywane, do gry wchodziliśmy szybko i bez kłopotów. To jedna z najlepiej dopracowanych wersji beta, z jakimi miałem kiedykolwiek styczność. A to daje nadzieje, na naprawdę dopracowane tryby w pełnej wersji.
Podsumowując
Star Wars: Battlefront wydaje się być dokładnie tym, na co czeka każdy fan Gwiezdnych Wojen. Patrząc na niedostępne (i póki co tajemnicze) obrazki trybów z pełnej wersji gry widzę, że będzie naprawdę dużo urozmaiceń. Totalnie nie mogę doczekać się premiery, SW:B będzie bez wątpienia jedną z najważniejszych gier tego roku i „hajp” jaki stworzono wokół gry nie ma z tym nic wspólnego. Zapowiada się prawdziwy hit, przy którym spędzę przynajmniej kilka miesięcy. Obiecano naprawdę dużo i wszystko wskazuje na to, że większości obietnic uda się dotrzymać. Kiedy więc ruszy otwarta beta, nie wahajcie się nawet chwili. Pobierajcie i grajcie, niezależnie od tego, czy uważacie się za fana Gwiezdnych Wojen, czy macie tę serię w nosie. Naprawdę warto ten tytuł sprawdzić. No i oczywiście - niech Moc będzie z Wami.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu