Felietony

Zapraszam Was na spacer po chińskim markecie technologicznym

Konrad Błaszak

Bloger na pełen etat, a oprócz tego instruktor har...

13

Dzisiaj w moim felietonie chciałbym Was zabrać na krótki spacer po jednym z marketów technologicznych, których jest sporo w całych Chinach. To często właśnie tam Chińczycy zaopatrują się w smartfony, które na pierwszy rzut oka przypominają oryginalne produkty Apple czy Samsunga, a tak naprawdę nie m...

Dzisiaj w moim felietonie chciałbym Was zabrać na krótki spacer po jednym z marketów technologicznych, których jest sporo w całych Chinach. To często właśnie tam Chińczycy zaopatrują się w smartfony, które na pierwszy rzut oka przypominają oryginalne produkty Apple czy Samsunga, a tak naprawdę nie mają z nimi za dużo wspólnego. Zaczynamy?

Gdzie one są?

Na samym początku trzeba oczywiście znaleźć miejsce, gdzie można dostać wszystko co ma jakikolwiek związek z elektroniką. Wiele osób może myśleć, że jest to trudne. Przecież na takich marketach większość sprzętu to podróbki. Jednak tak naprawdę to nikt na to nie zwraca uwagi. Znaleźć takie miejsce jest niezwykle łatwo, a kupno smartfona jest jeszcze prostsze. Wystarczy przejść się ulicą handlową, żeby zostać zaczepionym przez kilku sprzedawców, którzy wcisną nam co tylko dusza zapragnie. Od masażu za 100 złotych i Rolexa za 200 po nowego iPhone 6 na kilka dni przed premierą za tyle ile uda nam się wytargować. Ceny są bardzo różne, ale jeszcze wrócimy do nich w dalszej części felietonu.

Wróćmy do naszego marketu technologicznego. Jeśli internet nie pomaga w jego znalezieniu to wystarczy przejść się do miejsc gdzie są centra handlowe i mamy duże szanse na znalezienie takiego właśnie sklepu. Możemy też spytać Chińczyków, ponieważ jak już wspominałem nie są to ukryte miejsca o których nikt nie wie. Ostatecznie możemy wejść do taksówki i powiedzieć taksówkarzowi, żeby nas zawiózł do jednego.

Co tam znajdziemy?

Gdy go już znajdziemy to musimy przygotować się na jedno. Z każdej strony już przed wejściem zostaniemy zaatakowani przez sprzedawców, którzy będą chcieli nam coś sprzedać. Swoim perfekcyjnym angielskim będą powtarzać kilka wyuczonych słówek lub zdań, które przeważnie będą się sprowadzały do tego, że u nich jest "good" i "cheap". Jeśli kiedyś pojedziecie do takiego miejsca to musicie się przygotować, że praktycznie cały czas ktoś będzie wołał do Was czy czegoś nie potrzebujecie. Takie sklepy mają przeważnie po kilka pięter (ten koło mojej szkoły ma ich 4) i na każdym będziemy zaczepiani. Niektórzy potrafią być bardzo upierdliwi, więc bez odpowiedniej dawki asertywności nie radzę tam wchodzić.

Gdy uda nam się już opędzić od Chińczyków przekrzykujących się z najlepszymi ofertami to możemy zobaczyć co tam znajdziemy. A jest tego sporo o czym wspominałem w tekście o skrajnościach technologicznych w Chinach. Jak widzicie na zdjęciach w tym wpisie producentów jest tam całkiem sporo, ale nie ma to większego znaczenia. Na dolnych piętrach co prawda są stoiska firmowe gdzie możemy zobaczyć co dany producent ma w ofercie, ale na wyższych każdy punkt ma dokładnie to samo. Nie ważny czy zostaniemy niemal oślepieni banerem Nokia lub HTC, na stoisku królować będą Samsungi i iPhone. Oczywiście na pierwszy plan wysuwają się najnowsze produkty z ogromnymi ekranami. Nawet udało mi się chwilę pobawić iPhone 6, chociaż jego oficjalna premiera w Chinach odbędzie się 17 października (już od kilkunastu dni dostępne są tam nowe produkty Apple). Oczywiście do wszystkiego możemy zakupić też różnego rodzaju pokrowce. Nie chodzi mi tylko o te najzwyklejsze wersje. Można wybrać pokrowiec w kształcie opakowania frytek czy z Hello Kity. Wybór jest spory, ale pewnie od początku zastanawiacie się ile kosztują tam smartfony.

Jest tanio, ale...

Ale nie dostaniemy tam raczej nowego Galaxy S5 za 200 złotych. Wszystkie smartfony, które tam znajdziemy są podróbkami różnej jakości, jednak nadal musimy zapłacić za markę. Wspomniany flagowy phablet Samsunga w salonie kosztuje 4999 yuanów (ok. 2700 złotych), a w markecie można go dostać za 3200 yuanów (1700 złotych). Oczywiście to cena wyjściowa i jeśli tylko umiemy się targować to bez problemu będziemy mogli zmniejszyć ją o kilkaset złotych. Jeśli chodzi o inne marki to Xperia Z3 kosztuje tam 4200 yuanów (ok. 2300 złotych), a Xiaomi Mi4 2300 yuanów (ok. 1250 złotych).

Rzućmy jednak okiem na nowe iPhony, które do tanich nie należą. Ceny za iPhone 6 zaczynały się od 5100 yuanów (ok. 2700 złotych), a za większego iPhone 6 Plus będziemy musieli wydać co najmniej 6400 yuanów (ok. 3500 złotych). Jak widać nawet za produkty o bardzo wątpliwym pochodzeniu przyjdzie nam sporo zapłacić w takich miejscach. Jednak i na to jest sposób.

Są centra lepsze i gorsze

Miejsc gdzie można kupić smartfony w Chinach jest wiele i możemy je podzielić na kilka rodzajów. Markety technologiczne, które Wam opisywałem można określić jako średnią półkę. Nie są to oficjalne salony producentów czy duże sklepy z oryginalnymi produktami, ale nie oferują również w większości wypadków produktów najgorszej kategorii. Jeśli chcemy mieć urządzenie wyglądające jak topowy flagowiec, a zależy nam na jak najniższej cenie to powinniśmy rzucić okiem na ogromne centra handlowe z podróbkami.

Sam ostatnio się na takie wybrałem, żeby zobaczyć co można tam dostać. Jak dobrze pamiętam to centrum również miało 4 piętra, ale elektronika stanowiła tylko małą tego część. Zdecydowana większość stoisk to ubrania dobrze nam znanych marek za kilkadziesiąt złotych oraz liczne pamiątki związane z Chinami. Jednak i tam można znaleźć smartfony, które będą dużo przyjemniejsze dla naszego portfela.

Tam ceny nowych iPhone'ów wahały się od 1200 do 2000 yuanów, czyli od 650 do 1050 złotych. Podobnie trzymał się Samsung, więc Galaxy S5 czy Note 4 można nabyć za mniej niż tysiąc złotych. Nadal jednak to ceny pierwotne, więc po kilkuminutowej rozmowie można je jeszcze obniżyć o kilkaset złotych. Mając 500 złotych w kieszeni bez problemu wyjdziecie w flagowym produktem jednego z czołowych producentów.

Jednak jakość tam nie jest najwyższa. Z ciekawości chciałem sprawdzić co w środku ma iPhone 6 i po jego włączeniu wszystko wyglądało jak żywcem wyjęte z iOS. Jednak już pierwszy dotyk ekrany uświadomił mnie, że to musi być bardzo dobrze zrobiona nakładka na Androida, ponieważ telefon zacinał się przy przewijaniu menu. Podziękowałem i odszedłem, ale nadal zastanawiam się czy nie zakupić takie smartfona do testów. Sądzicie, że iPhone 6 za kilkaset złotych to dobry wydatek?

Kogoś mi brakuje... Gdzie jest HTC?

Pisałem Wam ostatnio felieton o tym jak HTC radzi sobie na rynku i czemu nie jest tak jak Tajwańczycy by chcieli. Pokazali oni do tej pory 6 topowych produktów, z czego przeznaczeniem 3 z nich było powiększenie udziałów w Chinach. Doskonale zdaję sobie sprawę z potencjału tego rynku i takiego ruchu tajwańskiej firmy, ale do tej pory nie widziałem żadnego ich salonu. Co więcej w markecie technologicznych, który ma 4 piętra znalazłem jedno stoisko z oznaczeniami HTC, na którym większość telefonów to były Samsungi i pojedyncze urządzenia u innych sprzedawców. Pokazywanie tak dużej ilości topowych produktów nie ma większego sensu. Szczególnie jeśli są one przeznaczone na dla konkretnego państwa i kompletnie ich tam nie widać. Na ulicach handlowych w ogóle nie widać HTC, tak samo jak ludzi z ich smartfonami. Nawet w tak dużym centrum nikt nie interesuje się Tajwańską marką. Gdy zapytałem o cenę One M8 to sprzedawczyni nie umiała mi odpowiedzieć, chociaż przy Samsungu, Apple i Sony nie miała żadnych wątpliwości.

Zakupy zrobione?

Jeśli miałbym Wam dać jakąś radę na koniec tego tekstu to polecam wybranie się do takiego centrum z konkretnym planem. Bez tego może się okazać, że wyjdziemy z pustym portfelem, ponieważ wszystko wydaje się na pierwszy rzut oka bardzo atrakcyjne. Dziś poruszyłem temat smartfonów, ale znajdziemy też powerbanki z ogromną pojemnością za kilkadziesiąt złotych, niezliczone dodatki do naszych telefonów za grosze czy różnego rodzaju akcesoria, które "kiedyś mogą nam się przydać, a skoro kosztują tak mało to warto je kupić". Sam kupiłem powerbank Xiaomi podczas pierwszej takiej wyprawy, a jest tam dużo więcej ciekawych rzeczy, które chętnie przywiózłbym ze sobą do Polski. Dlatego do takich miejsc należy iść z odpowiednią listą. Chińczycy potrafią być bardzo przekonujący, a ceny często zwalają z nóg jeśli mamy w głowie ich polskie odpowiedniki, więc ciężko im się oprzeć.

Jeśli spodobał Wam się ten felieton to zajrzyjcie tez do dwóch poprzednich o skrajnościach technologicznych w Chinach oraz iPhone 6 w Państwie Środka. Możecie też zadawać pytania o tym kraju, a ja postaram się na nie odpowiedzieć, ponieważ trochę czasu spędziłem w Chinach oraz na Tajwanie. 

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

Chiny