Bezpieczeństwo w sieci

Pierwsze zabezpieczenia Nintendo Switch złamane. Spokojnie, do piractwa jeszcze długa droga

Kamil Świtalski
Pierwsze zabezpieczenia Nintendo Switch złamane. Spokojnie, do piractwa jeszcze długa droga
Reklama

Nintendo nigdy nie słynęło ze specjalnie skutecznych działań antypirackich. Zabezpieczenia ich ostatnich konsol dość szybko zostają złamane. Miałem jednak nadzieję, że tym razem przyłożyli się do kwestii zabezpieczeń nieco bardziej.

Kiedy Nintendo zapowiedziało że Switch na starcie nie będzie miał przeglądarki — ludzie się oburzyli. Od razu jednak mówiło się, że jej brak podyktowany jest... próbą zabezpieczenia się przed piractwem. Większość dziur z których korzystano w ostatnich latach przy hakowaniu konsol brało się właśnie stamtad. I choć nie uświadczymy w Nintendo Switch przeglądarki jako osobnej, dostępnej z ekranu głównego, aplikacji, to jest ona zaimplementowana w konsoli jako "tajny" dodatek. Urządzenie wykorzystuje ją w przypadku próby łączenia się z publicznymi sieciami WiFi i tamtejszą akceptacją regulaminów itp.

Reklama

Nintendo Switch Jailbreak

I dzięki tamtejszym dziurom dokładnie tydzień po premierze, po raz pierwszy dobrano się do Nintendo Switch. Cała historia zaczyna się niewinnie — od jednego, dosłownie, zdjęcia, udostępnionego przez qwertyoruiop, na którym prezentuje efektywne działania WebKit. qwertyoruiop to postać dobrze znana w podziemnym świecie miłośników hakowania — był autorem wielu jailbreaków dla iOS; to również człowiek odpowiedzialny za złamanie zabezpieczeń w PlayStation 4. Stąd wszyscy biorą udostępnione przez niego zdjęcie za pewnik — tym bardziej, że bez problemu można w sieci też znaleźć kod, z którego skorzystał.

Najsmutniejsze w tej całej sytuacji jest to, że qwertyoruiop otwarcie przyznaje, że nie musiał się przy tym nawet specjalnie napracować. Wykorzystał znaną od dłuższego czasu dziurę, która pozwalała też dobrać się do iOS 9.3 — choć tam, trzeba przyznać, znacznie efektywniej. Do pierwszego obejścia, tudzież złamania, zabezpieczeń Nintendo Switch wykorzystał gotowe już narzędzia — z drobnymi modyfikacjami wykluczającymi wzmianki o mobilnym systemie Apple.

Co to oznacza?

Na ten moment, na szczęście, niewiele. Ot poczyniono kroki które pozwoliły dobrać się do konsoli. Możliwe, że luka ta pozwoli nawet na uruchomienie pierwszych nieoficjalnych aplikacji. Ale jeżeli ktokolwiek liczy, że zamiast pognać po 1-2-Switch czy Zeldę do sklepu będzie mógł skorzystać z pirackiej wersji gry, to nic z tych rzeczy. No, przynajmniej jeszcze teraz. To dopiero początek niekończącej się zabawy w kotka i myszkę, w której hakerzy będą próbowali dostać się głębiej i zrozumieć jak działa urządzenie, by w przyszłości móc je efektywniej wykorzystać do własnych działań. Liczę że w najbliższych dniach Nintendo weźmie się w garść i załata co trzeba, jednak wciąż niepokoi mnie tak lekkie z ich strony podejście do sprawy.

Wiadomym było, że skoro przeglądarka jest — to zostanie odkryta. A skoro już dostępna jest w konsoli w tej czy innej formie, to trzeba było dołożyć wszelkich starań, aby była szczelna. Bo wykorzystanie znanej od ponad pół roku dziury nie świadczy najlepiej o Nintendo i jest jeszcze jednym poparciem tezy na to, że premierę urządzenia należy traktować w kategoriach soft-launchu. Może okazać się że skorzystanie z WebKitu nie będzie niczym groźnym. Ale co jeśli przyczyni się do faktycznego zhakowania konsoli w znacznie większym stopniu?

W Sieci można poczytać sporo kąśliwych komentarzy że nawet jeżeli można byłoby już piracić gry na Switcha, to nie bardzo jest co. Ale scena Homebrew pewnie powoli zacznie budzić się do życia i jeżeli tak dalej pójdzie, nie trzeba będzie długo czekać na pierwsze efekty jej działań. Wciąż wierzę jednak, że Ninny zrobią co tylko w ich mocy, by jak najszybciej zaprowadzić z tym porządek...

Źródło: 1, 2

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama