Tak przynajmniej wynika z zapisów samej ustawy o elektromobilności i paliwach alternatywnych, która przewiduje możliwość wprowadzenia przez gminy stref czystego transportu w miastach powyżej 100 tys. mieszkańców.
Kolejny bubel prawny w ustawie? Za wjazd rowerem do strefy czystego transportu będzie trzeba zapłacić
Zobaczmy, jak dokładnie brzmi ten zapis w ustawie - art. 39 ust. 1 (Dz.U. z 2018 r. poz. 317, poz. 1356):
W celu zapobieżenia negatywnemu oddziaływaniu na zdrowie ludzi i środowisko w związku z emisją zanieczyszczeń z transportu, na obszarze zwartej zabudowy mieszkaniowej z koncentracją budynków użyteczności publicznej można ustanowić strefę czystego transportu, do której ogranicza się wjazd pojazdów innych niż:
1) elektryczne;
2) napędzane wodorem;
3) napędzane gazem ziemnym.
Jako, że rower również jest pojazdem, a nie pojawił się na liście pojazdów, które mogą wjeżdżać do stref czystego transportu, siłą rzeczy kierujący rowerem będzie musiał uiścić opłatę za wjazd, tak jak w przypadku każdego innego pojazdu nie wymienionego w ustawie. W przeciwnym wypadku będzie musiał zapłacić mandat w wysokości 500 zł. Dla przypomnienia według ustawy o elektromobilności i paliwach alternatywnych maksymalna opłata za godzinny wjazd do takich stref ustalona została na 2,5 zł.
To brzmi oczywiście absurdalnie i nie sądzę, by gminy zdecydowały się na takie rozwiązanie, ale równie absurdalne było pominięcie w ustawie możliwości wjazdu do takich stref zero-emisyjnych przecież rowerów. Teraz, w wyniku takiego przeoczenia gminy będą musiały w swoich uchwałach wprowadzających strefy czystego transportu dodatkowo wpisywać rowery jako pojazdy, których opłaty nie będą dotyczyć oraz pewnie oznaczać te strefy dodatkowymi tabliczkami informującymi, że rowerów opłaty za wjazd nie dotyczą.
Źródło: WP Autokult.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu