Felietony

Za co lubię tę branżę

Maciej Sikorski

Fan nowych technologii, ale nie gadżeciarz. Zainte...

Reklama

Tydzień temu, przy świątecznym posiłku usłyszałem pytanie: lubisz swoją pracę? Okazało się, że chodzi nie tyle o konkretną firmę, ale o całą branżę, t...

Tydzień temu, przy świątecznym posiłku usłyszałem pytanie: lubisz swoją pracę? Okazało się, że chodzi nie tyle o konkretną firmę, ale o całą branżę, temat, wokół którego się skupia. Pisząc krótko: czy lubię pracę w sektorze nowych technologii? Może dziwnie to zabrzmi, ale właśnie wtedy zdałem sobie sprawę z tego, że nie siedzę w tym biznesie tylko dlatego, że daje mi chleb i jakoś się w nim odnajduję - piszę o IT, bo wpadłem w ten świat.

Reklama

Zdecydowanie nie można mnie uznać za geeka. Nie jestem osobą, która od małego śledziła komputerowe nowinki, uczyła się programowania i czytał branżowe gazety. Zabawki z bateriami rozkręcałem, ale nie wiem, czy którąś potem złożyłem. Interesowałem się innymi rzeczami, z przedmiotów ścisłych nie błyszczałem, skończyłem humanistyczne studia i dla wielu z Was będę pewnie synonimem osoby, która przegrała swoje życie ;) W tym biznesie znalazłem się przez przypadek, ktoś potrzebował tłumacza, więc tłumaczyłem, przy okazji poznawałem sektor, by finalny tekst trzymał się kupy. I tak się to zaczęło jeszcze w poprzedniej dekadzie.

Czy od tego czasu stałem się geekiem? Nie. Nadal jestem technologicznym analfabetą, przynajmniej w porównaniu z Kolegami z Redakcji. Ale nigdy nie aspirowałem do miana testera roku, doskonałego recenzenta aplikacji, czy nauczyciela programowania - zainteresowały mnie tu inne tematy. Nie poświęcam im czasu tylko ze względu na pracę, robię to, bo lubię. I cieszę się, że mogę łączyć przyjemne z pożytecznym: zarabiam i poznaję świat, z którym wiele osób zetknie się za 5-10-20 lat.

Na bieżąco śledzę to, czym zdecydowana większość społeczeństwa nie chce lub nie może się zająć. Ten temat ich dotyczy, ale będą go zgłębiać, zazwyczaj w podstawowym stopniu, gdy będą musieli/potrzebowali. Czy to jakiś zarzut? Boże broń, gdyby każdy śledził rozwój tego biznesu, to zaliczylibyśmy paraliż, bo wszyscy musieliby rzucić pracę i siedzieć cały czas w Internecie - pojawia się tyle informacji, że trudno je przyswoić czytając doniesienia minuta po minucie przez całą dobę. To nie jest strumień danych, lecz rwąca rzeka.

Fascynujące jest to, że śledząc dzisiaj sektor IT nie poznaje się wyłącznie wiadomości dotyczących Internetu, komputerów, baz danych, telefonów. Pod tę branżę podpinane są kolejne: od rolnictwa, przez transport, edukację, turystykę, przemysł, komunikację po rozrywkę. Dosłownie wszystko można już jakoś powiązać z nowymi technologiami. W poniedziałek o 8.00 czytam o robotach ułatwiających uprawę sałaty, kwadrans później poznaję system do wirtualnego zwiedzania największych zabytków świata. Potem gry z budżetem wynoszącym setki milionów dolarów, wizja uczenia się przy użyciu specjalnych pigułek z wiedzą, drukarki tworzące domy, autonomiczne samochody, sztuczne organy, które za kilka lat mogą ratować miliony ludzi... Co dwie godziny można powiedzieć "wow!". Tak, za to lubię tę branżę.

Biznes wielopłaszczyznowy, wybiegający w przyszłość o kilka lat, czasem nawet o kilka dekad. Skupia się nierzadko na rzeczach, które jeszcze relatywnie niedawno pojawiały się głównie w wizjach futurologów oraz filmach czy książkach z gatunku fantastyki naukowej. Zresztą, co ja Wam będę tłumaczył - pewnie doskonale wiecie, czym przyciąga ten sektor, zakładam, że część z Was lubi opowiadać innym, jak może wyglądać nasz świat za jakiś czas. Ja lubię. I nie zamierzam opuszczać IT.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama