Mobile

Z takimi smartfonami Oppo niszowym producentem długo nie pobędzie. Oto potężny Find 7

Tomasz Popielarczyk
Z takimi smartfonami Oppo niszowym producentem długo nie pobędzie. Oto potężny Find 7
Reklama

Marka Oppo jest ciągle egzotyczna - tak w Polsce jak i pewnie w wielu regionach świata. Trudno się dziwić - Chińczycy wkroczyli na globalny rynek smar...

Marka Oppo jest ciągle egzotyczna - tak w Polsce jak i pewnie w wielu regionach świata. Trudno się dziwić - Chińczycy wkroczyli na globalny rynek smartfonów dopiero przed rokiem i tak naprawdę cały swój model dystrybucji oparli tylko na oficjalnym internetowym sklepie z możliwością globalnej wysyłki. Jak się okazuje to wystarczyło, aby po kilkunastu miesiącach działalności zaprezentować smartfona, który spędzi konkurentom sen z powiek.

Reklama

Oppo Find 7 jest bezpośrednim następcą modelu Find 5, który tak naprawdę był smartfonowym debiutem tej firmy. Miałem okazję testować urządzenie na łamach Antyweba i wówczas wywarło ono na mnie bardzo pozytywne wrażenie - szczególnie w kwestii solidności i wykonania. Dziś Oppo ma już trzy modele w swojej ofercie, w tym oryginalnego i innowacyjnego N1 oraz budżetowego R819. Po Find 7 spodziewaliśmy się czegoś mocnego i naprawdę high-endowego. Chińczycy nie zawiedli i uderzyli z pełną siłą.

Nowy smartfon będzie dostępny w dwóch wersjach. Ta najbardziej promowana będzie wyposażona w 5,5-calowy wyświetlacz IPS o rozdzielczości 2560 x 1440  (2K). Daje to niesamowicie wysokie zagęszczenie pikseli na poziomie 538 PPI. Oppo co prawda nie może się pochwalić wprowadzeniem na rynek pierwszego urządzenia z ekranem o takiej rozdzielczości (wyprzedzili ich rodacy - firma Vivo z modelem Xplay 3S), ale to i tak spore osiągnięcie, bo są jednymi z prekursorów. Ekran ma sprawnie radzić sobie ponadto z mokrymi dłoniami oraz rękawiczkami. "Pod maską" siedzi Snapdragon 801 z czterema rdzeniami 2,5 GHz oraz grafiką Adreno 330. Całość dopełniają 3 GB pamięci RAM oraz 32 GB pamięci wewnętrznej (z możliwością rozszerzenia o dodatkowe 128 GB za pomocą karty MicroSD). Za zasilanie odpowiada wymienna (!) bateria o pojemności 3000 mAh, której głównym atutem ma być szybkość ładowania. Dzięki technologii VOOC napełnienie ogniwa w 75 proc. ma trwać ok. 30 minut. Natomiast jej 5 proc. ma wystarczyć na ok. 2 godziny rozmów. Nie zabraknie tu również podstawowego zestawu modułów łącznośći, a więc: GPS (+GLONASS), Wi-Fi 802.11 a/b/g/n/ac, Bluetooth 4.0 LowEnergy oraz LTE.


Szczególnie interesująco zapowiadają się funkcje fotograficzne nowego modelu. Odpowiada za nie aparat z matrycą Sony EXMOR IMX214 o rozdzielczości 13 Mpix. Oppo Find 7 ma być jednak zdolny do wykonywania zdjęć w rozdzielczości 50 Mpix. Jakim cudem? To rezultat połączenia rozwiązań sprzętowych i programowych. Urządzenie ma wykonywać 10 zdjęć z wykorzystaniem funkcji Super ZOOM, a następnie łączyć je w jedno. Szczegółów jednak póki co nie ujawniono. Aparat ma mieć też funkcję rejestrowania wideo 4K oraz nagrywania w HD z maksymalną prędkością 120 klatek na sekundę. Z przodu znajdziemy natomiast kamerkę 5 Mpix o bardzo szerokim, sięgającym 80 stopni kącie widzenia.

Na rynek ma też trafić tańsza wersja modelu Find 7 z ekranem Full HD, Snapdragonem 800 2,3 GHz, 2 GB RAM, 15 GB flash oraz baterią 2800 mAh. Będzie ona zapewne adresowana do wszystkich, którzy nie są gotowi czy tez przekonani do wyśrubowanych (demonicznych wręcz) podzespołów. Myślę też, ze różnica w cenie będzie zauważalna. W obu przypadkach wymiary modelu Find 7 wyniosą 152,6 × 75 × 9,2 mm, a waga będzie oscylować w granicach 170 gramów. Cóż, przy takich parametrach opisywanemu urządzeniu bliżej do phabletu i pewnie najlepiej byłoby je porównywać z nowym Galaxy Note III.


Diabeł tkwi jednak jak zwykle w szczegółach. Obudowa smartfona ma być zabezpieczona pięcioma warstwami powłoki termoodpornej, co w połączeniu z aluminiową konstrukcją (zastosowany stop ma skutecznie rozpraszać ciepło) sprawi, że bez względu na sytuację będziemy ciągle dotykali przyjemnie chłodnej obudowy. Niesamowicie wygląda również zastosowania dioda powiadomień, a właściwie pasek powiadomień o nazwie Skyline. Umieszczony tuż pod ekranem, zapewnia futurystyczny efekt typowy dla niektórych modeli z linii Xperia. Podobnie jak w przypadku poprzednika zaimplementowana zostanie tutaj również technologia ulepszania dźwięku Dirac HD Sound. Dodatkowo teraz mają wspierać MaxxAudio.

Reklama

Innym wartym zaznaczenia dodatkiem są Sky Gestures. Przytrzymując przycisk głośności, możemy wykonać ruch telefonem w celu aktywowania wybranej funkcji. Przykładowo zakręcenie urządzeniem kółka włączy automatycznie aplikację aparatu. To nie wszystko. Find 7 obsługuje też rysowanie gestów na ekranie przy wyłączonym wyświetlaczu, a więc (idąc tym samym tropem) po narysowaniu kółka na uśpionym urządzeniu również aktywujemy aparat. Niby drobiazg, a szalenie praktyczny i oryginalny.


Reklama

Całość ma pracować pod kontrolą Androida 4.3 z nakładką graficzną Color OS. Od niedawna jest ona tłumaczona na nowe języki (w tym również polski). Wizualnie przypomina trochę MIUI, ale oferuje szereg innych rozwiązań i nieco odmienioną od tworu Xiaomi nawigację. Prawdopodobnie będziemy mogli się też szybko spodziewać oficjalnego wsparcia ze strony CyanogenMod Inc. dla tego modelu. Obie firmy dość sprawnie współpracują (czego efektem jest chociażby limitowana edycja modelu N1 z CyanogenModem na pokładzie) i nie zanosi się, aby to miało ulec zmianie. Niestety nic nie wiadomo o ewentualnym wprowadzeniu do sprzedaży opisywanego modelu w specjalnej "cyanowej" edycji.

Oppo na razie właściwie w ogóle nie ujawnia informacji o dostępności swoich nowych urządzeń poza Chinami. Najprawdopodobniej jednak model dystrybucji będzie wyglądał bardzo podobnie - internetowy sklep z darmową wysyłką do większości krajów na świecie (w tym Polski). Za wersję premium zapłacimy 599 dolarów, a za standardową - 499 dolarów. Nie będzie to zatem urządzenie tanie, ale chyba nikt nie ma wątpliwości dlaczego, prawda?


Oppo Find 7 jest dowodem na to, że firma stara się tworzyć markę o charakterze premium - widać to po parametrach, możliwościach oraz cenie. Zaprezentowane urządzenie nie jest może nafaszerowane innowacyjnymi drobiazgami. Nie ma czytnika linii papilarnych, ani pulsometru. Nie znajdziemy tutaj prawdopodobnie też rozwiązań programowych na miarę Samsunga (choć to, co zaprezentowano i tak wygląda bardzo okazale). To solidny i potężny produkt bez zbędnych udziwnień i gadżeciarskich (efekciarskich?) dodatków. Ciągle jeszcze wiele kwestii pozostaje otwartych do czasu pojawienia się pierwszych recenzji (czas pracy na baterii, jakość wyświetlacza, funkcje multimedialne itp.), ale wydaje mi się, że istnieje szerokie grono osób, które by chciało, aby tak właśnie wyglądał nowy Galaxy S5.

Jeżeli Oppo utrzyma formę i kolejne premiery tej firmy będą równie spektakularne, istnieje duża szansa na poważne zapuszczenie korzeni w mainstreamie. Przeszkodę może tutaj stanowić dość nietuzinkowy model dystrybucji oraz brak jakiegokolwiek wsparcia ze strony operatorów, ale wszystko przed nimi. Co jednak najważniejsze, jest to żywy przykład tego, że w Chinach również mogą powstawać produkty klasy premium. Jeżeli dodamy do tego Xiaomi oraz Meizu otrzymamy trzech naprawdę obiecujących producentów, którzy roztaczają przed nami perspektywę wielu ciekawych i nietuzinkowych produktów. Globalni giganci naprawdę mają czego się obawiać.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama