Przełom roku zazwyczaj przynosi dyskusje dotyczące tego, co nowego pojawi się w branży, co zyska na znaczeniu, o czym będziemy mówić/pisać w bliższej ...
Z naszych kieszeni, plecaków i torebek zniknie wszystko. Prócz smartfonów
Fan nowych technologii, ale nie gadżeciarz. Zainte...
Przełom roku zazwyczaj przynosi dyskusje dotyczące tego, co nowego pojawi się w branży, co zyska na znaczeniu, o czym będziemy mówić/pisać w bliższej i dalszej perspektywie. Jednocześnie można jednak poruszyć kwestię tego, co straci na popularności, przestanie odgrywać w naszym życiu ważną role, trafi na śmietnik historii. Czeka to wiele dobrze nam znanych elementów rzeczywistości. Ma być wygodniej, łatwiej, niektórzy twierdzą, że bezpieczniej. Ciekawe, jak wyjdzie w praniu?
W serwisie techcrunch.com pojawiło się zestawienie pięciu rzeczy, które znikną w ciągu pięciu lat. Wymienione, omówione, pozostaje przeczytać i gotować się na zmiany. Bo wydaje się bardzo prawdopodobne, że dokumenty, różnego rodzaju umowy w formie papierowej będą zastępowane przez cyfrowe rozwiązania. Bo są bardzo duże szanse na to, że fizyczne nośniki pamięci (pendrive'y) zaczną znikać. Bo portfele faktycznie mogą być coraz mniej potrzebne. W tych ostatnich znajdują się dokumenty, które zaczną być przenoszone do cyfry i pieniądze, gotówka, która też zaczyna "zawadzać". Na liście mamy jeszcze hasła/klucze oraz piloty zdalnego sterowania.
Patrze na tę listę i widzę postępujący wzrost znaczenia smartfonów, ewentualnie ich przedłużenia, jakim mają być smartwatche. Sprzęt stanie się powszechnie stosowanym portfelem - prawdopodobne, już to obserwujemy. Płatności zbliżeniowe przy wykorzystaniu tych urządzeń w ciągu kilku lat mogą poważnie zyskać na znaczeniu. Pisałem już na AW, że w Skandynawii trwa dyskusja dotycząca usuwania gotówki z przestrzeni publicznej. Nie oznacza to jednak, że zniknie pieniądz - po prostu zmieni on formę. Może nie za pięć lat, ale za 15-20 bankomaty będziemy oglądać naprawdę rzadko, a w niektórych krajach trafią one do muzeów.
Dane będziemy przenosić albo na smartfonie albo wrzucimy wszystkie do chmury. Ludzie przestaną kupować płyty, karty pamięci, pendrive'y, dyski. A przynajmniej będą to robić rzadziej. Jeśli w telefonie pojawi się pamięć o pojemności kilkudziesięciu GB, do tego użytkownik będzie dysponował wirtualnym dyskiem, to po co mu pamięć USB? A Klucze? Przecież pojawiają się już pomysły (nawet gotowe produkty) zamków otwieranych smartfonem. Do tego zmierza idea inteligentnego domu. Jeśli nie smartfon, to biometryka - drzwi otworzą się, gdy przyłożymy dłoń albo po zeskanowaniu oka.
Z dokumentami dzieje się to samo, co z pieniędzmi - jakiś czas temu było głośno o prawie jazdy w wersji cyfrowej, ten trend będzie raczej przyspieszał, a nie hamował. W efekcie z naszych kieszeni/plecaków/torebek znikną klucze, portfele, pendrive'y. Luźniej. Wygodniej. Rośnie rola smartfona. I tu pojawia się pytanie: czy to jest bezpieczne? Już teraz podnoszona jest kwestia postępującego uzależniania się ludzi od tych urządzeń. Dzisiaj spełnia ono wiele funkcji, w planach jest jego wzmacnianie - stanie się jedynym portfelem, sposobem na identyfikację człowieka, rozwiązaniem pozwalającym załatwić wszelkie sprawy, otwierającym drzwi w domu, samochodzie, biurze. Dużo. Bardzo dużo.
Czy w to jedno pudełko nie wsadzamy zbyt dużo odpowiedzialności, dostępu do swojego życia. Przecież jego utrata może być bardzo bolesna. Dzisiaj wydaje się to groźne - w przyszłości sprawa się pogłębi. I nie uwierzę w to, że uda się stworzyć system, który zniweluje zagrożenia, że ludzie (wszyscy) będą wiedzieli, jak ważny jest ten sprzęt i będą się stosować do wytycznych dotyczących bezpieczeństwa. Ktoś im zwinie telefon lub zdalnie zyska do niego dostęp i zacznie się naprawdę duży problem.
Nie jestem przeciwnikiem postępu, zgadzam się z tym, że postęp na wspomnianych polach może nam ułatwić życie. Ale czy wyrugowanie plastikowych kart i dowodów, kluczy albo papierowych pieniędzy będzie miało jedynie pozytywne skutki? Obawiam się, że zbyt dużo osób zachłyśnie się zmianami, przyjmą je bezkrytycznie, będą zachwycone, ponieważ w kieszeni przestanie ciążyć portfel, będzie można wsadzić do niej większy telefon. Tu jednak przydałaby się poważna dyskusja na temat wad i zalet tych rozwiązań. Możliwe, że na niewiele się ona zda, że przejdzie bez echa, skutek będzie taki, jak po rewelacjach Snowdena. Ludzie nie będą jednak mogli powiedzieć, że są zdziwieni, że nikt ich nie uprzedzał o negatywnych skutkach tych zmian. A te z pewnością będziemy oglądać.
PS W tytule chyba trochę się zagalopowałem - w torebkach znajdziemy mnóstwo rzeczy, których smartfon na razie nie zastąpi (to prawdziwy worek skarbów). Może i nie są potrzebne, ale z nich nie znikną...
PPS Pięć lat wskazane we wstępie to spora przesada - aż tak szybko te zmiany nie nastąpią.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu