Social Media

YouTube - jak polscy i zagraniczni twórcy pomagają w walce z wirusem

Krzysztof Rojek
YouTube - jak polscy i zagraniczni twórcy pomagają w walce z wirusem
Reklama

Edukują, zbierają pieniądze oraz przekazują potrzebny sprzęt dla szpitali. Zarówno polscy, jak i zagraniczni twórcy na platformie YouTube mocno zaangażowali się w walkę z wirusem.

Patrząc na dramatyczne dane odnośnie rozprzestrzeniania się epidemii, szczególnie w takich krajach jak Stany Zjednoczone czy Hiszpania, nietrudno jest zrozumieć, że prawie każdy myślący człowiek chce pomóc w walce z wirusem. Znaczna część z nas może zrobić to zostając w domu, unikając kontaktu z innymi i tym samym - ograniczając możliwość rozprzestrzenienia się choroby. Wśród nas są jednak osoby, które mają znacznie większy zasięg, jeżeli chodzi o np. przekazywanie informacji - są to celebryci, influencerzy i twórcy treści w social mediach. Dziś chciałbym się skupić na tych ostatnich, ponieważ w momencie, w którym np. niektórzy piłkarze nie chcieli, by odebrano im choć dolara z ich astronomicznych pensji, osoby prowadzące kanały w serwisie YouTube podjęły wiele ciekawych i wartych docenienia inicjatyw, które pomogą ograniczyć skutki pandemii.

Reklama

Propagowanie wiedzy na YouTube jest niezwykle ważne

Choć może wiele osób się ze mną nie zgodzi, to uważam, że w ogólnym ujęciu fakt, że znaczna część YouTuberów przygotowała swoje materiały poświęcone koronawirusowi, zrobił wiele dobrego dla ograniczenia jego rozprzestrzeniania się. Szczególnie cieszy fakt, że dzięki ustawieniom algorytmu serwisu wysoko pozycjonowane były klipy nagrane przez ekspertów - lekarzy, chemików czy też kanały popularnonaukowe.

Jestem w stanie zrozumieć argumenty, że część z takich filmów powstało ze względu na chęć zyskania większej liczby wyświetleń. Jednak nawet jeżeli tak było i nawet, jeżeli w takim materiale nie padły żadne odkrywcze stwierdzenia, to jeżeli tylko zawierał on podstawowe zalecenie (częste mycie rąk, unikanie kontaktu, dezynfekcja elementów ubioru i przedmiotów etc.) to i tak uważam jego stworzenie za dobry ruch. Pamiętajmy bowiem, że pod względem liczb to właśnie YT deklasuje każdą inną platformę i kanał telewizyjny. Co miesiąc ma on 2 miliardy aktywnych użytkowników, a codziennie oglądanych jest w nim 5 miliardów filmów. Nie ma się więc co dziwić, że dla wielu to właśnie YouTube był pierwszym miejscem w którym dowiedzieli się, czym jest koronawirus i jak postępować, by się nie zarazić. Skąd? Właśnie z takich filmików. Ba - jestem zdania, że to właśnie takie filmy przyczyniły się do uratowania wielu osób.

W takiej sytuacji cieszy to, że pośród materiałów poświęconych wirusowi, zarówno na polskiej jak i międzynarodowej scenie YouTube, łatwo znaleźć naprawdę interesujące i dobrze przygotowane filmy. To w nich twórcy pokazują,  w jaki sposób rozprzestrzenia się wirus, na podstawie modeli pokazują, w jaki sposób działa "social distancing" czy też przekładają wyniki badań medycznych na zrozumiały dla człowieka język. Wielu z nich poświęciło na to sporo czasu i energii, nie dostając w zamian żadnej zapłaty, jako że monetyzacja treści odnośnie koronawirusa została dla wielu z nich wyłączona. Oczywiście, nie można nie docenić też tych, którzy w tych bądź co bądź trudnych czasach patrzą na to wszystko z przymrużeniem oka.

Aktywizacja społeczności

Posiadając kanały śledzone przez miliony użytkowników na całym świecie, Youtuberzy już wielokrotnie udowadniali, że zaangażowanie ich społeczności może przejść nawet najśmielsze oczekiwania. Zapewne wiele osób pamięta niedawną ogólnoświatową akcję #teemtrees, w której dzięki zebranym funduszom udało się posadzić ponad 20 mln drzew. Nie dziwne więc, że w przypadku tak poważnego zagrożenia jak koronawirus, twórcy także postanowili pomóc. Wielu z nich oprócz przekazania pieniędzy z własnej kieszeni organizowała wielogodzinne streamy charytatywne czy zbiórki pieniędzy.

W przypadku polskiej sceny Youtubowej warto tu wspomnieć m.in. o akcji promowanej przez Karola "Friza" Wiśniewskiego. Nie tylko zorganizował on zbiórkę na sprzęt i wyposażenie szpitali, ale też stał się twarzą tej inicjatywy i sam wpłacił na jej cel 100 tys. zł.

Technologiczny YouTube wspiera Folding@Home

To co warte odnotowania to fakt, że duża część osób związana w serwisie YouTube z branżą nowych technologii od dłuższego czasu promuję inicjatywę Folding@Home. Opisywałem tę akcję już jakiś czas temu, jednak pozwolę sobie przypomnieć jej najważniejsze założenia. F@H to program, w ramach którego możemy udostępnić nieużywaną część mocy naszego procesora i karty graficznej do obliczeń związanych m.in. z wynalezieniem skutecznej szczepionki na koronawirusa. Wielu youtuberów nie tylko promuje i poleca tę akcję, ale część z nich zbudowała nawet osobne komputery, które działają 24/7 prowadząc obliczenia tylko dla omawianego programu.

Co więcej, wielu twórców buduje w tym programie własne zespoły, a część z nich stawia nawet specjalne serwery, aby w akcji mogło wziąć udział jak najwięcej osób. Zainteresowanie F@H jest bowiem tak duże, że serwery wynajęte przez inicjatorów akcji nie tylko nie nadążają z dystrybucją pakietów do obliczeń, ale też zaczyna na nich brakować miejsca na przechowywanie wyników. Zaangażowanie fanów całkowicie przerosło bowiem założenia projektu.

Reklama

Masz drukarkę 3D? Też możesz pomóc

Ostatnią inicjatywa, którą dziś omówię, jest związana z tym, co osoby związane interesujące się technologią bardzo lubią - drukiem 3D. Z racji na to, że w chwili obecnej drukarki takie kosztują ok 1000 -1200 zł, można je znaleźć w domach coraz większej liczby pasjonatów. Jeden z najbardziej znanych kanałów technologicznych na świecie - LTT - wziął udział w akcji drukowania przyłbic ochronnych dla służby zdrowia. Co ciekawe - może się do niej dołączyć każdy, kto posiada drukarkę. Wystarczy sprawdzić, jaki projekt spełnia wymagania medyczne w naszym rejonie, a następnie - skontaktować się z grupą która zajęłaby się logistyką i dystrybucją takiego sprzętu. W Polsce takie informacje można uzyskać na grupie Druk 3D Polska. Zgromadzeni tam ludzie już rozpoczęli tworzenie takich przyłbic. W przypadku LTT ich wkład w akcje nie ograniczał się tylko do promocji - obecnie w ich biurze w Kanadzie pracuje 20 drukarek tworzących codziennie 300 nowych przyłbic.

Przygotowując się i robiąc research do tego artykułu nie sądziłem nawet, że aż tylu twórców zdecydowało się działać i pomóc w ograniczeniu tragicznych skutków rozprzestrzeniania się koronawirusa. Jestem przekonany, że gdyby nie oni, to dziś nie tylko świadomość społeczna na temat choroby byłaby niższa, ale też część szpitali nie otrzymałaby tak potrzebnych funduszy czy wyposażenia. Mam więc nadzieję, że kiedy to wszystko się skończy, niektórzy spojrzą na osoby, które w ich oczach zajmowały się "tylko robieniem filmików" choć trochę przychylniej.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama