"Boom" na serwisy streamingowe sprawił, że każda z usług chce zachęcić widzów własnymi produkcjami, które nie są dostępne w innych miejscach. Tak właśnie zrobił YouTube, który rezygnuje z paywalla i udostępni swoje seriale za darmo.
Z jednej strony było to pewnym zaskoczeniem, ale gdy spojrzymy szerzej na to, jak zachowywał się rynek VOD (i nadal chwilami jest to bardzo dobrze widoczne), to decyzja YouTube'a o rozpoczęciu prac nad własnymi tytułami nie była taką niespodzianką, a z pewnością nie była dziełem przypadku. YouTube to bardzo nietypowy serwis wideo, bo w porównaniu do Netfliksa, Hulu, Amazon Prime Video czy HBO Go, jego siłą jest społeczność tworząca treści, a nie mniejsze lub większe firmy realizujące profesjonalne produkcje.
YouTube walczy o czas i portfel widzów Netfliksa, HBO i innych
Platforma walczy jednak o czas u tego samego widza, a w niektórych krajach - w tym w Polsce - YouTube posiada też klasyczną ofertę z filmami do zakupu i wypożyczenia. Po uruchomieniu subskrypcji YouTube Red (dziś YouTube Premium), stało się jasne, że namówienie użytkowników do płacenia nie będzie takie łatwe. Dodatkowe funkcje na stronie www i w aplikacjach mobilnych, wsparte przez brak reklam, to mimo wszystko było zbyt mało, by w porównaniu do oferty serwisów VOD namówić większą część stałych widzów do sięgnięcia po portfel. Kolejnym wabikiem miały być własne seriale, w tym chyba najgłośniejszy tytuł Cobra Kai, będący sequelem klasyka pt. Karate Kid - w obsadzie znaleźli się nawet aktorzy odgrywający swoje role w filmie 30 lat wcześniej.
O tym, że YouTube Originals są ciekawostką, można dobitnie przekonać się właśnie teraz, czytając zapowiedzi uwolnienia tych produkcji. Początkowo, nie były one nawet dostępne w Polsce, ze względu na brak subskrypcji, ale już niedługo nie będzie trzeba być nawet subskrybentem YouTube Premium, a na taką możliwość czekaliśmy całkiem długo. Wszystkie seriale YouTube'a będą jednak dostępne za darmo, ale z reklamami i to już od 24 września tego roku. Wcześniej ogłoszony plan, że stanie się to przed 2020 został więc zrealizowany.
Seriale YouTube za darmo, ale z reklamami i bez offline
Wspomniane ograniczenie, czyli potrzeba oglądania reklam, nie jest jednak jedynym limitem. Tylko opłacający subskrypcję widzowie będą mogli oglądać najnowsze odcinki w dniu premiery - pozostałe osoby będą musiały zaczekać określony czas. Dodatki, jak wycięte sceny czy rozszerzone wersje, jak również tryb offline na urządzeniach mobilnych również pozostaną zarezerwowane dla widzów z premium.
To wszystko pokazuje, jak trudna i zażarta toczy się bitwa o każdego użytkownika. YouTube musiał pójść na ustępstwa, bo tylko wtedy będzie w stanie zainteresować widzów swoimi produkcjami - czy apetyt będzie rósł w miarę jedzenia i po obejrzeniu części z nich za darmo widzowie staną się klientami? Nie chcę krakać, ale myślę, że rynek jest na tyle zatłoczony, że nawet specyfika YouTube Premium wraz z serialami niedostępnymi nigdzie indziej może mieć niezwykle ciężko w rywalizacji z Netfliksem, HBO Go i innymi usługami VOD. Tym bardziej, że w Polsce wciąż nie wszystkie treści są zregionalizowane, a takiego traktowania Polscy widzowie nie znoszą.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu