Felietony

YouTube nie pokazuje wcale obrazu polskiego społeczeństwa w sieci

Paweł Winiarski

Pierwszy komputer, Atari 65 XE, dostał pod choinkę...

Reklama

Gang Albanii przejął trzy miejsca w pierwszej szóstce najpopularniejszych teledysków na YouTube w lipcu. W komentarzach pod tym wpisem nie byliście wc...

Gang Albanii przejął trzy miejsca w pierwszej szóstce najpopularniejszych teledysków na YouTube w lipcu. W komentarzach pod tym wpisem nie byliście wcale zaskoczeni, ale poruszyliście istotny temat.

Reklama

Czasem, kiedy patrzę na to, jakie materiały promowane są na głównych stronach największych serwisów w Polsce - łapię się za głowę. Z drugiej strony zastanawiam się, czemu tak naprawdę jestem zdziwiony. Nie jest przecież tajemnicą, że w naszym kraju (za granicą również) największą popularnością cieszy się kategoria rozrywki, a nie ambitne kino czy publicystyka przez duże P. Plotki, pudelki, czy inne portale informujące o tym, kto powiększył sobie piersi, kto się z kim przespał, czy kogo pijanego znaleziono na korytarzu restauracji (lub hotelu). To informacje, które Polaków interesują. Gdyby tak nie było, wspomniane wyżej strony plotkarskie nie miałyby racji bytu. Tylko znów pojawia się temat rozrywki - po ciężkim dniu w pracy czasem trzeba się wyłączyć i tego typu miejsca dla wielu osób są idealnym miejscem na przyswojenie kompletnie nieistotnych informacji z Polski i ze świata. Nie dziwi mnie również  promowanie tego typu materiałów na głównych stronach wielkich portali informacyjnych - kliki muszą się zgadzać, ale to temat na zupełnie inny wpis.

Nie wiem czy zaglądaliście kiedyś na stronę YouTube Trends Dashboard. Można tam znaleźć najpopularniejsze materiały filmowe - ogólnie, pod kątem kraju, wieku czy płci oglądających. Jeśli nie wydarzyło się w Polsce nic ciekawego, trafiają tam głównie materiały typowo rozrywkowe. Często popularne w sieci teledyski, jak wspomniany już Gang Albanii. Ale co w zasadzie sprawiło, że Popek i koledzy potrafili zebrać po kilka milionów obejrzeń na utwór, skoro nie jest to muzyka, w której zasłuchują się Polacy? (bo jak sami wiecie, Polacy wciąż zasłuchują się w disko polo)


Odbiorca

YouTube to medium, które w naszym kraju wykorzystywane jest na kilka sposobów. Świadomy, starszy odbiorca trafia tam najczęściej z linków lub „embedów” na portalach, które czyta. Widzi „źródło: YouTube” w telewizyjnych serwisach informacyjnych, widzi gwiazdy platformy w telewizjach śniadaniowych i na tym w zasadzie jego kontakt z serwisem od Googla się kończy. Nie komentuje, nie subskrybuje, nie można więc go zaliczyć jako aktywnego użytkownika platformy. Z drugiej strony mamy młodego odbiorcę, dla którego YouTube to takie samo okno na świat, jakim w moim pokoleniu było MTV, pierwsze anteny satelitarne i kablówki. Różnica jest taka, że to widz może wybierać co będzie oglądał. W dodatku widzi na YouTube ludzi, którzy są idealnym przeciwieństwem gwiazd telewizji. Wyobrażacie sobie Popka występującego w którejś z dużych stacji? Ja nie - na YouTube natomiast jest w stanie nie tylko przyciągnąć młodych ludzi do swoich teledysków, ale również pokazywać im kulisy swojego życia. Popularni buntownicy zawsze byli dla dzieciaków wzorem, również za naszych czasów - tylko my mieliśmy trudniejszy kontakt z takimi osobami. Wzór do naśladowania? Powiem tylko, że gdyby moje dziecko było starsze, starałbym się nakierować je na ciekawsze treści w sieci - zarówno jeśli chodzi o muzykę, jak i przesłanie.

Ale to właśnie młodsze, często buntujące się jeszcze pokolenie jest siłą polskiego YouTube. To oni subksrybują, komentują i oglądają w kółko materiały swoich idoli. Co chwila pojawia się jakiś komentarz, że młode pokolenie czuje, jakby w sieci wszystko było za darmo. Po co ma więc płacić za muzykę, skoro może jej słuchać za darmo z YouTuba. Myślicie, że te miliony wyświetleń Gangu Albanii nabiły miliony osób? Nie, to wciąż ci sami odbiorcy, którzy katują w serwisie te kawałki, puszczają je sobie na domowych spotkaniach, czy w zaciszu własnego pokoju - najczęściej na słuchawkach, kiedy rodzice śpią. Bo są za darmo i na wyciągnięcie ręki.

Czy YouTube jest obrazem polskiej młodzieży? Niekoniecznie. Patrząc na popularność polskich youtuberów zajmujących się grami, można byłoby wyjść z założenia, że absolutnie każde dziecko gra. A jak sami wiecie, tak nie jest. Owszem, młodych graczy jest zdecydowanie więcej niż za moich czasów, ale to wciąż nie jest zabawa dla wszystkich. Bo i nie wszystkich w naszym kraju stać na komputer czy gry.


Reklama

Nie chcę już żyć na tej planecie

Czasem boję się, komentarze pod filmami na YouTube to codzienność w polskich podstawówkach, gimnazjach i szkołach średnich. Z drugiej strony sam nie widzę takich zachowań w parkach, sklepach czy na ulicach. Zaczepki to na szczęście wciąż wyjątki, a nagłaśniane przez media sytuacje, w których młodzież zachowuje się skandalicznie nie zdarzają się tak często jak owe media chciałyby żebyśmy myśleli. Duża w tym rola ekranu, za którym można się schować i złudnej anonimowości, którą internet oferuje. Zapewne część tych wszystkich YouTube’owych chuliganów to przykładni uczniowie w dobrych szkołach, którym po prostu przed komputerem trochę „odbija”.

YouTube to miejsce, do którego trafia się przede wszystkim w poszukiwaniu rozrywki. Lepszej, gorszej, ale jednak rozrywki. Doceniam kanały, które przekazują wiedzę, ale jednak zawsze śmieszny kotek czy głupi filmik będzie cieszył się większą popularnością niż przygotowywany przez miesiące, ambitny materiał. Czy to znaczy, że interesuje nas tylko taka tematyka? Sami doskonale wiecie, że nie.

Reklama

grafika: 1, 2, 3

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama