Yahoo

Koszmar Yahoo trwa: firma zmienia nazwę na "przekleństwo"

Maciej Sikorski
Koszmar Yahoo trwa: firma zmienia nazwę na "przekleństwo"
Reklama

Marissa Mayer, szefowa Yahoo, która, doprowadziła do kupienia biznesu przez Verizon, prawdopodobnie rozstanie się z tą firmą. To jedna z informacji, jakie płyną z przejmowanej legendy. Wiadomość ciekawa, ale blednie, gdy widzi się nazwę podmiotu, w skład którego mają wejść Yahoo oraz AOL: Oath. Pomysłodawcom chodziło pewnie o znaczenie "przysięga", ale drugim znaczeniem jest "przekleństwo". Dobry powód do żartów.

Oath - ta nazwa nie zdążyła jeszcze przebić się do świadomości odbiorców, a już wywołuje żarty w niektórych mediach branżowych. Twórcom chodziło pewnie o znaczenie "przysięga"i niewykluczone, że ma to związek z wielkim wyciekiem danych (właściwie z wyciekami danych), które uderzyły w Yahoo. A pisząc wprost: wyciekami, które firma zafundowała swoim użytkwonikom. Po przejęciu i przebudowie, totalnym resecie, nowi decydenci chcą zapewnić rzeszę ludzi, że stare błędy się nie powtórzą. Przysięgają. Ale trudno zapomnieć o tym drugim znaczeniu, bo nad Yahoo chyba faktycznie wisi jakieś przekleństwo...

Reklama

Część z Was pewnie nie do końca wie, co dzieje się dzisiaj z Yahoo, więc szybko przypomnę wydarzenia z ostatnich kwartałów. Pod koniec lipca ubiegłego roku okazało się, że niegdysiejszego giganta Internetu przejmie Verizon:

Co stanie się z przejmowanym biznesem? Należy się spodziewać zmiany szefa – Mayer zastąpi prawdopodobnie inny „wychowanek” Google, Tim Armstrong. To obecnie szef AOL, innej legendy rynku nowych technologii. W ubiegłym roku biznes został przejęty przez Verizon za ponad 4 mld dolarów. Wszystko wskazuje na to, że oba interesy zostaną połączone, AOL otrzyma wzmocnienie w postaci rozwiązań reklamowych, narzędzi wyszukiwania czy usług mailowych Yahoo i w ten sposób powstać ma gracz, który będzie w stanie rywalizować na rynku reklamy online z gigantami: Google i Facebook.

Potem była afera, ponieważ wyszło na jaw, że Yahoo padło ofiarą potężnych ataków hackerskich i umowa kupna była renegocjowana, Verizon zbił ją o kilkaset milionów dolarów. Jednocześnie głośno zrobiło się o biznesie Altaba:

Altaba to dzisiaj chyba najpopularniejsze słowo w mediach, przynajmniej za Oceanem. Czy taką nazwę będzie nosić Yahoo po przejęciu? Odpowiem przewrotnie: tak i nie. Zacznijmy od tego, że umowa przejęcia Yahoo przez korporację Verizon nie obejmuje całej internetowej legendy. Kupowane są wyszukiwarka, narzędzia związane z biznesem reklamowym, poczta elektroniczna, aplikacje czy strony internetowe. Po prostu to, czym w przeszłości zajmowało się Yahoo. I czym nadal będzie się zajmować. Co zostaje? Udziały wyceniane na dziesiątki miliardów dolarów: Yahoo posiada m.in. pakiet akcji (15%) Alibaby, jest też właścicielem ponad 1/3 Yahoo Japan.

Reklama

Część dawnego biznesu będzie zatem funkcjonować pod nazwą Altaba (akcje), a część utworzy z AOL oddział Verizon. Ów oddział ma nosić nazwę Oath. Tak to wszystko wygląda w skrócie. Za jakiś czas ma ponoć ruszyć kampania marketingowa poświęcona nowemu biznesowi, wówczas powinniśmy się dowiedzieć, jakie plany wobec tego ciała ma Verizon. Póki co trwają ponoć czystki kadrowe, z obu starych firm będą usuwani ludzie, którzy nie pasują do wizji decydentów albo po prostu zajmują stanowiska, które się dublują. Z medialnych doniesień wynika, że na pokładzie nie znajdzie się miejsce dla szefowej Yahoo - Marissa Mayer będzie musiała poszukać nowego pracodawcy. Ale możliwe, że nie będzie jej się spieszyć, na odchodne powinna zainkasować kilkadziesiąt milionów dolarów. Jej nie dotknie przekleństwo Yahoo.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama