Ostatnie kwartały przyniosły sporo doniesień na temat Yahoo: firma, która przez kilka lat pozostawała w cieniu nowych gwiazd Internetu, znowu zaczęła przyciągać uwagę. Niestety dla tego gracza, nie były to jedynie pozytywne informacje, pojawiło się nawet ryzyko, że Verizon, który zdecydował się przejąć korporację, odstąpi od transakcji. Rynek czekał na wynik rozmów i... doczekał się: Verizon kupi Yahoo, ale wyda na to mniej pieniędzy.
Wielki telekom renegocjował umowę przejęcia Yahoo. Ile legenda straciła przez wycieki danych?
Verizon to największy w USA operator telefonii komórkowej - firma wielka, ale niepozbawiona problemów. Jednym z nich jest kwestia przyszłości, rozwoju i rozszerzania źródeł przychodów. Rozwiązaniem na tym polu miało być m.in. przejęcie Yahoo, o czym firmy poinformowały w połowie ubiegłego roku. Ustalono, że za 4,83 mld dolarów zostanie kupiony biznes, który nie obejmuje wycenianych na kilkadziesiąt miliardów dolarów udziałów w Alibabie i Yahoo Japan Corp.
Co stanie się z przejmowanym biznesem? Należy się spodziewać zmiany szefa – Mayer zastąpi prawdopodobnie inny „wychowanek” Google, Tim Armstrong. To obecnie szef AOL, innej legendy rynku nowych technologii. W ubiegłym roku biznes został przejęty przez Verizon za ponad 4 mld dolarów. Wszystko wskazuje na to, że oba interesy zostaną połączone, AOL otrzyma wzmocnienie w postaci rozwiązań reklamowych, narzędzi wyszukiwania czy usług mailowych Yahoo i w ten sposób powstać ma gracz, który będzie w stanie rywalizować na rynku reklamy online z gigantami: Google i Facebook.
Telekom chciał zdobyć narzędzia wzmacniające go na polu reklamy internetowej i dostęp do miliarda użytkowników, ale pojawił się poważny problem - już po ogłoszeniu transakcji Yahoo poinformowało o dwóch wyciekach danych.
Firma Yahoo ujawniła, że w 2013 roku została ofiarą drugiego w jej historii zuchwałego ataku. W jego wyniku, wyciekły loginy, numery telefonów, daty urodzenia oraz inne prywatne informacje ponad miliarda kont z całego świata. Warto dodać, że Yahoo wcześniej przyznało się do wycieku informacji 500 milionów klientów w osobnym ataku hakerskim.[źródło]
Problemem stała się nie tylko skala ataków i wycieków, ale też czas informowania o nich. Przecież mowa o zdarzeniach sprzed kilku lat, a Yahoo ogłasza te rewelacje po dogadaniu się z Verizon. To podniosło ciśnienie akcjonariuszom, użytkownikom, zainteresowało urzędników i... skłoniło do działania Verizon. Korporacja musiała coś zrobić, by nie zostać posądzoną o zawieranie niekorzystnej umowy. W mediach spekulowano, że jeśli nie uda się osiągnąć obniżenia ceny, telekom odstąpi od przejęcia. Tak się jednak nie stanie.
Najświeższe stanowisko Verizon wskazuje na to, że do transakcji dojdzie i zamknie się ona jeszcze w tym półroczu. Firma nie zapłaci jednak 4,83 mld dolarów - cenę obniżono o 350 mln dolarów. Jednocześnie ustalono, że część kosztów będących następstwem ataków zostanie podzielona między firmy. O jakie koszty chodzi? W USA prowadzone jest postępowanie wyjaśniające w sprawie ataków i wycieku danych, Yahoo może się spodziewać kar, pozwów, procesów i ewentualnej wypłaty odszkodowań - przy niekorzystnym scenariuszu będzie to bolesne.
Wspomniałem, że Verizon nie przejmie udziałów w Alibabie i Yahoo Japan Corp. Co się z nimi stanie? Biznes zmieni nazwę na Altaba i będzie... górą akcji wartą kilkadziesiąt miliardów dolarów. Zniknie z niego m.in. CEO Yahoo, Marissa Mayer, ale nie odejdzie z pustymi rękoma - ponoć zainkasuje 55 mln dolarów odprawy, znajdzie też zatrudnienie pod skrzydłami Verizon. Tak kończy się historia jednej z legend Doliny Krzemowej, biznesu, który u szczytu potęgi (ale też bańki spekulacyjnej) wyceniany był na grubo ponad 100 mld dolarów. Dzisiejsi potentaci powinni wziąć sobie do serca ten przypadek - żaden z nich nie może być pewny przyszłości.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu