Xiaomi wymyśliło, jak zwiększyć pojemność baterii w smartfonach bez zwiększania ich rozmiarów. Pytanie tylko, czy to najlepsza droga.
Patrząc na to, jak wiele osób korzysta dziś z telefonów na co dzień chyba nie ma już na świecie człowieka, który nie doświadczyłby sytuacji, w której urządzenie rozładowuje mu się (bądź jest bliskie rozładowania) w bardzo ważnym momencie. Dlatego też producenci od jakiegoś czasu starają się zapewnić coraz lepsze wyniki jeżeli chodzi o czas pracy na jednym ładowaniu. Z jednej strony - do telefonów pakowane są coraz większe baterie (5000 mAh nie robi dziś już na nikim wrażenia) a z drugiej - oferują coraz szybsze ładowanie, dzięki któremu nawet jeżeli nasz telefon się rozładuje, w kilkanaście minut będziemy mogli przywrócić mu pełną moc akumulatora. Jednocześnie prowadzone są intensywne poszukiwania Świętego Graala - nowego typu baterii który będzie ekologiczniejszy w produkcji ibędzie miał większą pojemność której nie będzie tracił z czasem. Póki co nic takiego się nie stało, wciąż jeszcze musimy męczyć się z ograniczeniami baterii Litowo-Jonowych i Litowo-Polimerowych, aczkolwiek Xiaomi zrobiło z tym, co mamy całkiem ciekawy zabieg.
Jak upakować więcej miliamperogodzin do baterii? Xiaomi pokazuje jak
Informacja pochodzi od samego Xiaomi, które udostępniło ją na chińskim Weibo. Wynika z niej, że zapowiadany przez firmę przełom dotyczy nie samej technologii produkcji ogniw, ale ich konstrukcji. Innymi słowy, Xiaomi udało się jakimś cudem upchnąć większe ogniwo do obudowy, która zajmuje tyle samo miejsca w telefonie. Różnica ma wynieść około 10 proc., co oznacza, że jeżeli w tym roku standardem jest 5000 mAh, to w przyszłym będzie to 5500 mAh. Jest więc to z pewnością zmiana, którą użytkownicy smartfonów faktycznie odczują.
Z drugiej jednak strony nie można tutaj nie podnieść dwóch kwestii. Po pierwsze, chęć upchnięcia jak największej pojemności do jak najsmuklejszej obudowy już raz skończyła się źle. Oczywiście, przykład Samsunga nie jest żadnym prognostykiem na przyszłość, ale raczej przypomnieniem, że w tym aspekcie pogoń za cyferkami również może być niebezpieczna. Druga kwestia to przykład, który idzie ze strony Apple (choć nie sądziłem, że kiedyś powiem to w kontekście baterii). iPhone 13 Pro Max nie ma nawet ogniwa 4500 mAh a pod katem długości pracy bije na głowę konkurencję z dużo większymi ogniwami. To pokazuje, że optymalizacja oprogramowania pod kątem wykorzystania ogniwa u Apple nie jest tematem wyssanym z palca, ale realną korzyścią dla użytkowników. Producenci urządzeń z Androidem mają w tym temacie sporo do nadgonienia i o ile większe ogniwa faktycznie mogą pomóc, to o ile nie dojdziemy do rzeczonego przełomu w bateriach, to włąśnie optymalizacja będzie sposobem na poprawę doświadczenia użytkowników ze smartfonami.
Szanowni producenci - do roboty :)
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu