Blisko miesiąc temu na zaproszenie Microsoftu miałem możliwość uczestnictwa w londyńskiej imprezie Xbox Showcase. Nie miałem przyjemności odwiedzić ani tegorocznych targów E3, ani Gamescomu — ale wszystkie zaległości związane z ich nadchodzącymi grami miałem przyjemność nadrobić w Londynie. Aby rozwiać wszelkie wątpliwości — nie, to nie wszystko, co dla nas przygotowano. Skupiłem się jednak na pozycjach których, w mojej opinii, nie powinniście przegapić w najbliższych tygodniach. Na co warto czekać?
Forza Motorsport 7
Premiera: 3 października 2017
To największa gra samochodowa, którą będziemy mogli cieszyć się w tym roku na konsolach Microsoftu oraz na Windows 10. Seria od lat cieszy się niesłabnącą popularnością, a za każdym razem twórcy udowadniają, że znają się na swojej pracy jak nikt inny. Licencjonowane samochody i malownicze trasy od wejścia wyglądają świetnie. Fizyka jest jeszcze bardziej dopieszczana z każdą kolejną odsłoną — także prawdopodobnie nikogo nie dziwi to, że tutaj jest jeszcze lepiej niż poprzednio. Ale elementem który na mnie zrobił największe wrażenie, były warunki pogodowe. Kiedy na torze zaczął padać deszcz, gra nie tylko zmieniła się nie do poznania wizualnie, ale jej poziom trudności wzrósł w przeciągu raptem kilku sekund.
Produkcja wyglądała fenomenalnie — niestety, nie miałem szansy sprawdzić jak działa na konsoli, gdyż na stanowiskach czekały na nas PC z kontrolerami Microsoftu. Obsługa zapewniała jednak, że gra będzie wyglądała niemal identycznie na Xbox One X. Obawiam się jednak, że prawie może tutaj zrobić dużą różnicę.
Assassin's Creed Origins
Premiera: 27 października 2017
Ubisoft robiąc sobie rok przerwy zapowiadał prawdziwą rewolucję dla serii. Szczerze mówiąc... w przygotowanym z myślą o Gamescomie demie takowego nie zauważyłem. Owszem, gra wygląda ładniej, zmiany dotknęły także systemu walki, jednak trudno tutaj mówić o jakiejkolwiek rewolucji. Gra uruchomiona była na devkicie Xboxa One X — 4K i HDR robiły swoje, jak to jednak bywa — diabeł tkwił w szczegółach. A te wcale nie urzekały (brak odbicia w wodzie, tekstury na roślinach). Podobnie zresztą jak sztuczna inteligencja czy nowe rozwiązania (np. nowy sposób transportu, skorzystanie z którego wymuszali w demie wymuszali na nas autorzy) okazały się wcale nie być tak dobre i potrzebne, jak to wcześniej zapowiadano. Szkoda.
Age of Empires: Definitive Edition
Premiera: 17 października 2017
To jeden z tych klasyków, który po prostu uwielbiam — i myślę, że każdy miłośnik gatunku zgodzi się ze mną, że po prostu trzeba go znać. Oczywiście podczas pokazu prasowego nie było czasu na podbijanie świata, dlatego musiałem się zadowolić wyłącznie szybkim rzutem okiem. I tutaj na pierwszy rzut oka całość nie tylko prezentowała się, ale także działała naprawdę obiecująco. To tylko (no dobra, aż) udoskonalona wizualnie i usprawniona wersja jednej z najbardziej kultowych gier strategicznych. Jednak obyło się bez większych niespodzianek czy zaskoczeń. Tylko nie wiem, czy ktokolwiek ich w ogóle wyczekiwał?
Cuphead
Premiera: 29 września 2017
O jejku jejku. To jedna z gier, na które sam czekam z ogromną niecierpliwością od dłuższego czasu. Pierwsze materiały sugerowały, żę będzie to gra platformowa. Teraz okazało się, że bliżej jej jednak do strzelaniny, w której toczymy nieustanne boje z rozmaitymi bossami. Ale zanim tak naprawdę dotrzemy do kwestii mechaniki i wyzwań, jesteśmy urzeczeni tym, jak ta gra wygląda. Stylizacja na stare filmy animowane była strzałem w dziesiątkę, bo produkcja wygląda po prostu przepięknie. Animacja także stoi na najwyższym poziomie, i sam byłem po prostu zachwycony tym, co obserwowałem na ekranie. No dobrze, to co z tymi pojedynkami? Pierwszą rzeczą którą musicie wiedzieć jest to, że mimo sugerującej tego oprawy — to nie jest gra dla dzieci. To niezwykle wymagająca zabawa, w której milimetr błędu może skutkować ekranem game over. To zabawa, w której roi się od pocisków i wszędobylskich niebezpieczeństw, które na nas czyhają. A przede wszystkim to zabawa, która nie daje się od siebie oderwać, bo wszystkie one zaprojektowane są z dbałością o najdrobniejsze szczegóły i.... to po prostu działa! Myślę, że gra w trybie kooperacyjnym może być jeszcze bardziej wciągająca — w końcu będziemy wówczas ciągle mieć pomocnika, którego w razie śmierci — możemy od razu wskrzesić.
Super Lucky Tale
Nie będę ukrywał, że do czasu pokazu niespecjalnie interesowałem się tą pozycją. Dlaczego? Nie wiem. Po prostu umknęła mi ona w oceanie innych nowości. Ale na szczęście teraz już udało mi się ją wyłowić i po skończeniu dość krótkiego dema automatycznie trafiła ona na listę jednej z najbardziej wyczekiwanych produkcji tej jesieni. I jeżeli lubicie gry trójwymiarowe gry platformowe, spędziliście swoje przy Crashu Bandicoocie, Spyro the Dragon czy seriach Banjo lub Croc — poczujecie się tutaj jak w domu. Fantastyczna przygoda, w której elementy zręcznościowe przeplatają się z prostą walką, a wszystko to doprawione niezbyt skomplikowanymi zagadkami. Mało? To dodajcie do tego uroczego bohatera, wpadającą w ucho muzykę i malowniczy, kolorowy świat. Wciąż mało? No dobra, to bardzo "płynna" rozgrywka ze świetną mechaniką (wysokoki, zakopywanie się pod ziemią, podwójne skoki, prosty system walki) powinna was dostatecznie zachęcić do tego tytułu.
Testowałem wersję uruchomioną na Xbox One X, która w kilku momentach wyraźnie gubiła FPSy. Obsługa zapewniała jednak, że absolutnie nie powinienem się tym martwić, w finalnej wersji błędy zostaną poprawione, a to co właśnie sprawdzałem to demo na potrzeby targów E3. Szkoda zatem, że na tę okazję nie przygotowano czegoś świeższego, ale... i tak mają moją uwagę, bo już dawno nie dostaliśmy tak uroczej platformówki 3D!
Usprawnione wersje Tomb Raidera, Gears of War i spółki
Na pokazie nie zabrakło też stanowisk z usprawnionymi wersjami hitów z Xbox One. Mowa, rzecz jasna, o Rise of the Tomb Raider, Gears of War 4 czy Killer Instinct. Każdą z tych gier znam, z każdą spędziłem co najmniej kilka godzin i każdą lubię. Jednak aby takie stanowiska miały sens, autorzy musieliby obok postawić także starą konfigurację, abyśmy widzieli co tak naprawdę się zmieniło. A tak... no cóż, świetne gry, które wszyscy znamy, teraz wyglądają ładniej. Podobno, bo nie dane nam było tego porównać. Szkoda.
Co poza grami?
Microsoft poza grami przygotował także zestaw stanowisk, w ramach których prezentowano pady dostosowane do własnego widzimisię, stworzone w usłudze Xbox Design Lab, która od kilku tygodni dostępna jest także dla polskich graczy.
Poza tym zaprezentowano także bliżej nowy Dashboard, którym mogą się już cieszyć uczestnicy programu Insider. Zmiany może nie są drastyczne, ale jako człowiek który szczerze nie cierpi obecnego menu muszę przyznać, że są one jak najbardziej na plus. Łatwiejsze tworzenie listy ulubionych gier do których chcemy mieć sprawniejszy dostęp, więcej przypięć, a przede wszystkim kafelek ze skrótem do gier i aplikacji w miejscu, gdzie go po prostu widać. Wisienką na torcie są zaś usprawnione działanie oraz nowa, jasna, skórka.
Mimo że lwia część tamtejszych maszyn to były PC i devkity, nie zabrakło tam również nowego dziecka w rodzinie Xbox — czyli najsilniejszej konsoli na rynku. Xbox One X wygląda świetnie, chociaż jeżeli ktoś korzysta z Xbox One S, to drastycznej różnicy w kwestii designu raczej nie uświadczy. Firma pochwaliła się także limitowaną wersją Project Scorpio, która urzeka swoją skromnością i... wygląda super!
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu