Internet

Szukanie tanich wakacyjnych noclegów będzie łatwiejsze. Szykują się zmiany dla wyszukiwarek

Kamil Świtalski
Szukanie tanich wakacyjnych noclegów będzie łatwiejsze. Szykują się zmiany dla wyszukiwarek
10

Macie dość ukrytych kosztów przy wyszukiwaniu wakacyjnych noclegów? Mam dla was dobrą wiadomość — nadchodzi pierwsza fala zmian!

Jeżeli regularnie zdarza Wam się organizować podróże na własną rękę, to prawdopodobnie doskonale poznaliście się już na sztuczkach wszystkich najpopularniejszych agregatów pozwalających odnaleźć noclegi w wybranych przez was miejscach. Lista z wynikami wyszukiwania pokazuje cenę za nocleg rzędu 50 złotych, kiedy jednak zaglądacie do oferty dochodzi cały zestaw opłat dodatkowych. Kilkadziesiąt złotych za obsługę, kolejnych kilkadziesiąt za sprzątanie — i w gruncie rzeczy nie jest to 50 złotych, a 120. Klasyk, do którego chyba wszyscy zdążyliśmy już przywyknąć — podobnie jak do całego pakietu komunikatów ile to osób nie przeglądało tego ogłoszenia, jak mało miejsc nie zostało i innych mających nas sprowokować do szybszego podjęcia decyzji. Ale nareszcie pojawiły się w Europie instytucje, które zwróciły uwagę na ten problem. Brytyjski urząd do spraw konkurencji i rynku, CMA, przez ostatnie miesiące bacznie przyglądał się najpopularniejszym platformom pozwalającym wygodnie zarezerwować noclegi. Mowa tutaj m.in. o Agoda, Booking, Expedia czy Trivago. I jak czytamy na Fly4Free, skupili się na czterech aspektach, które mogą budzić wątpliwości:

  • opłatach dodatkowych;
  • wyświetlaniu wyników (czyli płatnym pozycjonowaniu w ich obrębie);
  • rabatom w ujęciu sztucznemu windowaniu cen, by "obniżyć" je w formie promocji;
  • popychaniu w stronę kupna przez dodatkowe komunikaty.

Zobacz też: Moje ulubione narzędzia do wyszukiwania tanich lotów, a wy z czego korzystacie?

Kontrola prowadzona przez CMA trwała kilkanaście miesięcy — i po przedstawieniu serwisom zarzutów, te zobowiązały się do zmiany praktyk. Czasu pozostało im niewiele, ale w te wakacje mają się jeszcze szansę obłowić. Od pierwszego września mają być już jednak czyste i przejrzyste jak łza. Wszystkie promowane wyniki wyszukiwania mają być WYRAŹNIE oznaczone, dodatkowe opłaty widoczne na pierwszy rzut oka — bez żadnych sztuczek z małym drukiem i dodawania ich do ostatecznego rachunku. Kiedy powita nas komunikat o dużym obłożeniu — administracja serwisu ma informować o jakie konkretnie daty chodzi, abyśmy wiedzieli, czy faktycznie mamy się czego obawiać. Z wyników wyszukiwania zniknąć mają wyprzedane oferty.

To krok ku wygodzie i bardziej przejrzystym ofertom — i szczerze mówiąc, bardzo się cieszę, że nareszcie ktoś postanowił się tej sprawie przyjrzeć. Moją największą obawą pozostaje jednak kwestia tego... gdzie te zmiany zostaną wprowadzone. Wyłącznie dla brytyjskich internautów, czy jednak wszyscy ci gracze zrobią nam przysługę i zastosują je na całym świecie? Wierzę że prędzej czy później odpowiednie regulacje mają szansę zawitać także do innych państw. W końcu kto jak kto, ale Unia Europejska akurat lubi się w takich formalnościach. Póki co jednak od pierwszego września, dla własnego komfortu, warto przyglądać się brytyjskim adresom najpopularniejszych stron do szukania noclegów — tam powinno być dużo bardziej przejrzyście.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu