To, w jaki sposób posłowie korzystają z przysługującego im preferencyjnego dostępu do środków komunikacji to nieustanne pasmo afer i skandali. Do kłopotów z rozliczaniem kilometrówek i podróży służbowych właśnie doszedł kolejny: długoterminowy wynajem samochodów. Jak ustalili dziennikarze Wirtualnej Polski, posłowie znaleźli sposób na to, jak poruszać się nowym samochodem w całości na koszt podatnika.

W ostatnim czasie znowu zrobiło się głośno o tym, ile podróżują parlamentarzyści i kto im za to płaci. Temat wrócił w związku z rozliczeniami tzw. kilometrówek, za które posłom przysługuje refundacja kosztów. W czym konkretnie problem? W tym, że nie istnieje żaden sposób na weryfikację, czy kilometrówka została pobrana w związku z działalnością posła. Nie można nawet jednoznacznie stwierdzić, czy rzeczywiście dany polityk odbył podróż, za którą wziął pieniądze. Wszystko dlatego, że kilometrówki rozliczane są wyłącznie na podstawie deklaracji. Żadnych faktur, żadnych dowodów, żadnych formalności. Tylko deklaracja.
Teoretycznie, żeby móc korzystać z kilometrówek, trzeba posiadać samochód. Czy na pewno? Tu również kreatywność polityków nie zna granic. Wielu z nas doskonale pamięta polityków, którzy mieli podróżować po Europie skuterem czy ciągnikiem siodłowym. Zostawmy jednak ten wątek i skupmy na tym, skąd pozyskać samochód. Najlepiej zupełnie nowy, komfortowy, dobrze wyposażony itd. Jednym z rozwiązań jest najem długoterminowy. Tyle tylko, że firmy świadczące tego typu usługi nie są instytucjami charytatywnymi. Koszty najmu trzeba regulować każdego miesiąca. Skąd wziąć na to pieniądze? Jak nie wiadomo skąd, najlepiej z kieszeni podatnika. W 2020 roku nasi sprytni parlamentarzyści znaleźli skuteczny sposób.
Najem długoterminowy na koszt biura poselskiego, czyli jak jeździć nowym samochodem zupełnie za darmo
Z artykułu Patryka Michalskiego dowiadujemy się, że posłowie korzystają z najmu terminowego właśnie od 2020 roku, kiedy to udało się uzyskać korzystną dla nich ekspertyzę prawniczą. Zgodnie z nią możliwe jest finansowanie najmu terminowego samochodu z ryczałtu na biura poselskie. Nie trzeba było długo czekać, by politycy chętnie przesiedli się do samochodów, których koszt wynajmu pokrywany jest z pieniędzy publicznych. Ilu spośród parlamentarzystów zdecydowało się na ten krok? Jak dowiedziała się Wirtualna Polska, od listopada 2023 roku do końca 2024 roku co najmniej 146 spośród 460 posłów. Jak łatwo policzyć, prawie 1/3.
Kto skorzystał z tej formy dofinansowania? Rekordzistą jest Andrzej Kosztowniak (Prawo i Sprawiedliwość), który na najem samochodu przeznaczył ponad 60 tysięcy złotych. Kwotę 50 tysięcy złotych przekroczyli również m.in. Rafał Bochenek (Prawo i Sprawiedliwość), Mariusz Kałużny (Prawo i Sprawiedliwość), Stanisław Lamczyk (Koalicja Obywatelska), Sebastian Łukaszewicz (Prawo i Sprawiedliwość), Krzysztof Paszyk (PSL - Trzecia Droga), Jarosław Urbaniak (Koalicja Obywatelska) i Przemysław Witek (Koalicja Obywatelska). O przeszło 40 tysięcy złotych uszczuplili budżet państwa Janusz Cieszyński (Prawo i Sprawiedliwość), Magdalena Filiks (Koalicja Obywatelska), Mariusz Gosek (Prawo i Sprawiedliwość), Jan Kanthak (Prawo i Sprawiedliwość), Henryk Kiepura (PSL - Trzecia Droga), Łukasz Litewka (Lewica), Grzegorz Matusiak (Prawo i Sprawiedliwość), Marek Matuszewski (Prawo i Sprawiedliwość), Łukasz Mejza (Prawo i Sprawiedliwość), Teresa Pamuła (Prawo i Sprawiedliwość), Cezary Tomczyk (Koalicja Obywatelska), Agata Wojtyszek (Prawo i Sprawiedliwość) i Jolanta Zięba-Gzik (Polska 2050 - Trzecia Droga).
Samochód mamy. Skąd wziąć paliwo? Kilometrówka!
Za wynajem długoterminowy samochodu polityk płaci ze środków przeznaczonych na biuro poselskie. Skąd wziąć do niego paliwo? Tutaj wracamy do wspomnianej na początku tekstu kilometrówki. Skoro wystarczy zadeklarować, ile dany polityk przejechał, wszak ani przebieg samochodu nie podlega kontroli, ani nie trzeba dokumentować wydatków fakturami, wynajętym samochodem można jeździć do woli na koszt podatnika. Czy politycy korzystają z tego rozwiązania? Jeszcze jak. Niejednokrotnie przy kwocie kilkudziesięciu tysięcy złotych za najem pojawia się kolejne kilkadziesiąt tysięcy - kilometrówka.
Naturalnie, zgodnie z prawem taki samochód nie może być wykorzystywany w celach innych, niż te związane z działalnością biura poselskiego. Oczywiście nie może zostać również udostępniony członkom rodziny polityka itd. Problem w tym, że to zupełnie martwy przepis. Skoro nie istnieją żadne formy weryfikacji tego, do czego rzeczywiście auto służy, tak naprawdę może nim jeździć ktokolwiek i gdziekolwiek. Tajemnicą poliszynela jest, że wynajęte samochody jak najbardziej służą również do celów prywatnych.
Auto za darmo, paliwo za darmo, żyć nie umierać. Tylko najpierw trzeba znaleźć się w gronie 460 szczęśliwców...
PS. Co z wykupem wynajmowanego samochodu?
Jeśli ktokolwiek pomyślał sobie w tym momencie o potencjalnym wykupie takiego samochodu, miał słuszne spostrzeżenie. Czy po zaprzestaniu pełnieniu funkcji publicznej można taki samochód wykupić jako prywatny? W ten sposób lwią część jego kosztu poniósłby skarb państwa płacąc kolejne raty wynajmu. Pozyskana ekspertyza nie zakłada takiej możliwości. Zgodnie z jej brzmieniem tego typu umowy nie mogą skutkować przeniesieniem własności w momencie wpłaty ostatniej opłaty za najem długoterminowy. Tylko czy oprócz tej umowy, nie można zawrzeć innej, tym razem z byłym już posłem jako osobą fizyczną?
Źródło: Wirtualna Polska
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu