Każdy wie jak wygląda aplikowanie o pracę. Na początku trzeba znaleźć ogłoszenie, później wysłać CV i czekać na ewentualne zaproszenie na rozmowę. P...
Każdy wie jak wygląda aplikowanie o pracę. Na początku trzeba znaleźć ogłoszenie, później wysłać CV i czekać na ewentualne zaproszenie na rozmowę. Podczas rozmowy kandydaci mogą czasem się spotkać z różnymi zadaniami lub problemami do rozwiązania. Startup DeveloperAuction postanowił odwrócić ten proces i umożliwić kandydatom z technicznymi umiejętnościami czyli programistom pokazanie swojej osoby firmom na zasadzie aukcji.
Rynek pracy i bezrobocie mamy jakie mamy, jednak są w naszym społeczeństwie osoby, które de facto nie muszą się specjalnie martwić o zatrudnienie. Są to osoby, które skończyły techniczne kierunki studiów, a konkretniej programiści lub, jak nazywa się ich za granicą, developerzy. Zasadniczo ich umiejętności są bardzo cenne dla pracodawców, a biorąc pod uwagę postęp technologiczny i to, że coraz więcej egzystujemy w sieci niż w realu, można stwierdzić, że programista jest na wagę złota.
Oczywiście nie byle jaki programista, najlepiej osoba, która zna kilka języków programowania i ma kilkuletnie doświadczenie w branży, zarządzał zespołami ludzkimi np. jako szef projektu, zna języki obce itd. Nie zmienia to jednak faktu, że w tym momencie czy to w Polsce czy na świecie mamy rynek pracodawcy, a nie pracownika. Pracodawca dyktuje warunki nawet w branży programistów. Twórcy DeveloperAuction postanowiło pójść na rękę programistom, a także startupom, które rozglądają się za dobrymi pracownikami, którzy już posiadają odpowiednie skillsy.
Idea opiera się o system aukcyjny. Programista, który może pochwalić się ciekawym CV i przez ostatnie kilka lat pracował przy dużych projektach może sam siebie wystawić na aukcję. W aukcji biorą udział startupy, które mogą „wylicytować” sobie pracownika. Żeby nikt mnie źle nie zrozumiał, startup nie kupuje na własność człowieka, startup jedynie składa mu ofertę, którą kandydat może zaakceptować, bądź odrzucić. Startupy w licytacji, a właściwie w ofertach mogą między sobą konkurować np. wysokością pensji, oferowaniem udziałów w firmie itd. Dodatkowo, startup do każdej oferty jaką złożył może poprzez portal wysłać pytania do kandydata np. dlaczego chciałby pracować akurat dla tej firmy? Jaki rodzaj umowy go interesuje? Kiedy mógłby zacząć? Etc.
Programista, który wyraża chęć zmiany otoczenia, w którym pracuje musi jedynie założyć konto w DeveloperAuction, uzupełnić swój profil o podstawowe informacje tj. doświadczenie, miejsce zamieszkania, dane kontaktowe etc. Dalej musi jedynie przeglądnąć oferty, które znajdują się w systemie i na nie aplikować, a właściwie wyrazić chęć wzięcia udziału w licytacji. Dalej pozostaje mu czekać na oferty, których zazwyczaj podczas aukcji możne otrzymać między 15 do 30. Aukcje odbywają się mniej więcej co 4 -6 tygodni i trwają 14 dni, w ciągu których pracodawcy mogą się „bić” o pracowników.
Zakładając, że programista wziął udział w aukcji i otrzymał ofertę, która go interesuje ma możliwość wzięcia udziału w rozmowie telefonicznej bądź skype z pracodawcą. Rozmowa nie jest w żaden sposób wiążąca tak jak i oferta. Ciekawe w tym wszystkim jest jednak to, że kandydat nie będzie miał styczności z nikim poza samym pracodawcą. Do portalu nie mają dostępu ani agencje rekrutujące, ani headhunterzy, co jest dużym plusem. Warto też nadmienić, że aktualny pracodawca kandydata nie dowie się, że jego pracownik rozgląda się za nową posadą, ponieważ dostęp do DA mają tylko startupy, które wcześniej zostały zaakceptowane przez fundusze venture m.in. przez Sequoia czy Greylock Partners.
Profile programistów są także weryfikowane na podstawie AngelList. Jeżeli nawet pracodawca danego kandydata ma jakimś cudem dostęp do DeveloperAuctions, system automatycznie sprawi, by nie zobaczył on swojego pracownika.
Wielopoziomowe procesy rekrutacyjne mają za zadanie odsianie plew od nasion, jednak między Bogiem, a prawdą są dosyć irytujące dla kandydata. Dodatkowo DeveloperAuction zapewnia, że kandydat nie dostanie „kiepskiej” oferty, a wszystkie są selekcjonowane przez specjalistów z funduszy: Sequoia Venture, Greylock Partners, Accel i Y!Combinator. Widać, że twórcy stawiają na jakość ofert, które pojawiają się w ich serwisie.
Dostęp do portalu jest darmowy zarówno dla startupów, które szukają pracowników jak i kandydatów. Jednak jeżeli startup złoży ofertę kandydatowi i całość zakończy się sukcesem tj. podpisaniem umowy, startup płaci DA ok. 25% wartości jaką zarobił zatrudniony przez pierwszy rok pracy. Czyli jeżeli zatrudniony zarobi 100 000 USD w pierwszym roku swojej pracy, jego pracodawca musi zapłacić DA 25 000 USD. Co ciekawe, część pieniędzy, które DeveloperAuctions otrzymuje od pracodawców trafia także do samych zatrudnionych dzięki DA. Zatrudniony otrzymuje więc od portalu ok. 15% tego co portal otrzymał od pracodawcy za usługę.
DeveloperAuction ma za sobą już kilka sukcesów, m.in. udało im się zatrudnić dzięki swojemu pomysłowi COO. Na to stanowisko aplikowało około 7500 kandydatów(!), z czego wybrany został jeden, a jest nim Sujay Taylor, ex-pracownik Scopely.
Pytanie jakie warto zadać to na ile da się ten model biznesowy skalować? Teoretycznie DA jest już opłacalne i zaczęło przynosić pierwsze zyski. Twórcy informują, że w tym momencie dziennie odbywa się ok. 3 aukcje, na stanowiska niższego, średniego i wyższego (CTO, wiceprezes) szczebla. Rekrutacja i aukcje odbywają się na terenie zaledwie 10 miast. Biorąc pod uwagę fazę beta, która miała miejsce końcem zeszłego roku przez DA przewinęły się oferty warte 78 milionów dolarów. Trzeba jednak pamiętać, że wartość ofert które pojawiają się w portalu nie znaczy, że tyle DA zarabia, bo otrzymują tylko pieniądze z aukcji, które zakończyły się sukcesem czyli zatrudnieniem pracownika.
Cały pomysł bardzo mi się podoba, bo sama forma aukcji jest ciekawa. Pracodawcy zaczynają się bić o kandydatów, a kandydat nie będzie musiał specjalnie stawać na głowie, by komuś zaimponować. DA ma duży potencjał przede wszystkim przez to, że jest wspierany przez duże fundusze venture. Funduszom zależy na tym, by startupy, w które zainwestowały miały najlepszych pracowników i przynosiły jak największe dochody. Jestem ciekaw czy tego typu pomysł miałby prawo bytu na terenie naszego kraju, w końcu mamy jednych z najlepszych programistów na świecie.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu