Apple

Wyciąganie pieniędzy od użytkowników iOS jest łatwiejsze niż myślicie

Kamil Świtalski
Wyciąganie pieniędzy od użytkowników iOS jest łatwiejsze niż myślicie
Reklama

O iOS cały czas mówi się jako o systemie bezpiecznym, szybkim i bezproblemowym. Ale okazuje się, że dokonywanie tam oszustw i wyciąganie pieniędzy od naiwnych użytkowników jest łatwiejsze, niż można by to sobie wyobrazić.

Coraz więcej mówi się o bezpieczeństwie w internecie. Kolejne wirusy, kolejne malware i wszelkiej maści problemy stają się problemem codziennym. Dlatego ludzie robią co mogą, aby się przed takimi przygodami bronić. I od dawna mają wpojone, że niemal na każdy problem pomoże nam nieśmiertelny antywirus. Dlatego też ochoczo sięgają po pomoc takiego specjalisty -- problem polega na tym, że ta niewiedza i chęć zadbania o własne bezpieczeństwo czasami okazują się być opłakane w skutkach. A przy okazji nieźle sprawdzają się jako narzędzie do zarabiania na naiwnych, niedoświadczonych użytkownikach. Za przykład niech posłuży nam aplikacja o jakże uroczej nazwie Mobile protection :Clean & Security VPN -- i od razu wspomnę, że zachowałem oryginalną pisownię.

Reklama

Ochrona na wszelkiej maści bolączki

Oprócz ochrony przed wirusami, ostatnie lata to także czas, w którym coraz więcej mówi się o prywatności. Wszystkim którzy chcą o takową zadbać termin VPN z pewnością nie jest obcym. I tak oto przeglądając AppStore zaglądamy do kategorii produktywność, a tam na drugim miejscu wśród dochodowych ta oto piękność. Nie miejcie złudzeń, błędy w pisowni na tytule aplikacji się jeszcze nie kończą -- ale to nie one są największym problemem. Twórca aplikacji oferuje nam cały szereg usług -- usuwanie zduplikowanych kontaktów, analizę urządzenia, grę bez konieczności instalacji dodatkowego oprogramowania. Kombajn jakich mało! Oferuje nawet inteligentny antywirus, z którego przez tydzień możemy korzystać za darmo. Później wystarczy tylko przyłożyć palec do czytnika linii papilarnych -- i jeżeli nie przeczytamy znajdującego się pod symbolem odciska palca komunikatu, możemy się srogo rozczarować.

Okazuje się bowiem, że darmowy tydzień wcale nie jest darmowy -- a kosztuje okrągłych sto dolarów. Sto dolarów tygodniowo, czterysta dolarów w skali miesiąca -- za nic. Bo warto mieć na uwadze, żę zamkniętość iOS nie wzięła się znikąd -- to system, któremu takie sztuczki nie są potrzebne. Ani też, najzwyczajniej w świecie -- nie działają.

Za głupotę i nieuwagę trzeba płacić

Według danych dostępnych w sieci ta aplikacja zarabia miesięcznie osiemdziesiąt tysięcy dolarów. Ogromna suma która tylko pokazuje, że naiwnych ludzi nie brakuje. Jednocześnie pokazuje, że nie trzeba wcale żadnych wyrafinowanych sztuczek, aby naciągnąć użytkowników na wydawanie pieniędzy w kosmos. Bo nie dość, że cena za antywirus czy VPN rzędu stu dolarów tygodniowo jest kosmicznie wysoka, to jeszcze tutaj ewidentnie płacimy za nic. Bo na systemie jakim jest iOS nie ma prawa bytu narzędzie takie, jakim jest antywirus. A jednak ten (rzekomo) surowy system akceptacji programów które trafiają na platformę przepuszcza takie perełki... i wiele innych. Bo nie jest to jedyny przykład bezużytecznej aplikacji, które potrafią wyciągać pieniądze za nic. Wpiszcie w sklepową wyszukiwarkę frazę taką jak wifi i zobaczycie, na czym to polega. Bo o tym że cały ten biznes opiera się na nieuwadze, naiwności i niewiedzy użytkowników chyba wspominać nikomu nie muszę, prawda?

AppStore potrzebuje zmian

Szczerze mówiąc, to rozumiem, że takie sztuczki przechodzą na Androidzie. Specyfika systemu jest zupełnie inna, a w Google Play znajdziemy tysiące podejrzanych aplikacji. U Apple rzekomo jest tak dobrze, kolorowo i bezpiecznie -- okazuje się jednak, że nie do końca.  Widząc takie kwiatki administracja sklepu powinna natychmiast działać by uniemożliwić oszustwa. A w przyszłości po prostu dbać o lepsze oznaczenia i komunikaty przy transakcjach wewnątrz aplikacji. Ale najwyraźniej im się to opłaca, w końcu jakiś procent od sprzedaży przypada również im. Przecieram oczy ze zdziwienia i wciąż nie mogę uwierzyć, że takie proste sztuczki działają -- i są dla oszustów tak opłacalne. Tym bardziej, że jak czytamy na blogu Johnny'ego Lina który przyjrzał się bliżej temu przekrętowi -- odzyskanie pieniędzy z takiej subskrypcji nie jest wcale takie proste, jak mogłoby się zdawać.

Źródlo

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama