Cloud

Wszystko jest na sprzedaż, nawet Ty

Norbert Biedrzycki
Wszystko jest na sprzedaż, nawet Ty
Reklama

Aby pokonać tysiące kilometrów, wystarczy mi zaledwie kilka godzin lotu samolotem. Przemieszczanie się z jednego zakątka globu do drugiego nigdy nie było tak proste, łatwo dostępne i względnie tanie. Ale czy zdajemy sobie sprawę z tego, ile informacji zostaje nadanych, odebranych i przetworzonych, by do takiej podróży doszło?

Wyszukiwarka w internecie, reklamy linii lotniczych, porównywarki cen, rezerwacja lotu, zakup biletu, logowanie się do konta bankowego, użycie karty kredytowej, korzystanie ze specjalnie dobranej oferty promocyjnej, podróż samochodem na lotnisko (w samochodzie strumienie informacji przetwarza na bieżąco gps i inne urządzenia elektroniczne) czy nadanie bagażu - dla tych wszystkich operacji paliwem są ogromne zbiory danych (big data).

Reklama

Ta świadomość w codziennym życiu nam umyka, nie jest potrzebna, do takiego świata się przyzwyczailiśmy. Nikogo pewnie z nas nie zaskoczy teza, że z roku na rok od tych strumieni informacji będziemy się coraz bardziej uzależniać. Firma analityczna IDC przewiduje, że cyfrowy wszechświat, czyli ilość przetwarzanych, dostarczanych, tworzonych, wysyłanych i odbieranych danych osiągnie w roku 2025 poziom 180 zettabajtów (proszę dodać 21 zer do liczby 180). Już dzisiaj ilość informacji, która nas atakuje w ciągu zaledwie jednej doby, równa się wszystkim informacjom, które docierały do mieszkańca ziemi w ciągu ... 100 lat XX wieku.

Co z tego wynika dla nas już teraz, i jak wpływać to będzie na nasze życie w przyszłości? Czy uda się nam stworzyć standardy korzystania z danych i ich udostępniania, tak by chronić nasze prawo do prywatności? Czy będziemy potrafili docierać do informacji rzetelnych i odróżniać je od fałszywych? Czy jako klienci i osoby prywatne będziemy mogli dysponować danymi na nasz temat w taki sposób, by czerpać z tego zyski? Czy zarządy współczesnych firm zdają sobie sprawę z tego, jaką konkretnie wartość biznesową mają dane będące w ich posiadaniu?

Sprzedam portalowi, to co chcę

Nasze cyfrowe „ja” to nie tylko informacje takie jak: data urodzenia, adres, numer telefonu czy adres mailowy, ale także informacje o pracy, zainteresowaniach, zdrowiu, finansach. Innowacyjną usługą mogą w przyszłości stać się rozwiązania, dzięki którym my konsumenci, zaczniemy monetyzować informacje, na których dzisiaj zarabiają firmy, wykorzystując je do usług reklamowych. Odwrócenie relacji, w taki sposób, by klient mógł otrzymywać wynagrodzenie za udostępnianie informacji na swój temat, mogłoby przynieść ciekawe efekty, a relacja siły w układzie klient indywidualny – korporacja wzrosłaby niepomiernie po stronie tego pierwszego.

Przykładem takiego właśnie spojrzenia na role sprzedawcy i nabywcy danych jest działalność firmy Datacoup. Jej misją jest – jak sama ją określa na swojej witrynie – zmiana niesymetrycznego modelu, w którym firmy masowo wykorzystują dane użytkowników, a ci ostatni nic z tego nie mają. W tym przypadku klient tworzy w serwisie Datacoup profil własnej osoby, a jego składowe określają jego wartość rynkową. Informacje zebrane w profilu zostają następnie udostępnione przez Datacoup zainteresowanym nabywcom, głównie bankom i firmom ubezpieczeniowym, które za to płacą.

Trudno dzisiaj orzekać, czy tak zorganizowany system wymiany informacji na nowych zasadach, przyjmie się. Popularyzacja takiego odwróconego modelu wymagałaby od nas zmiany naszych przyzwyczajeń, potrzebne by były poważne rozwiązania prawne i w dużej mierze dobra wola kręgów biznesowych.

Innym przykładem mogą być cyfrowe portfele. Przybierają różną postać - od kart cyfrowych do wyspecjalizowanych aplikacji zainstalowanych na naszych smartfonach. Przechowują dane o nas, o naszych transakcjach, kartach, kontach czy często również naszych przyzwyczajeniach i upodobaniach zakupowych. Są skarbnicą wiedzy o nas samych. Komu te dane są teraz udostępniane? Najczęściej producentom tychże portfeli, którzy następnie te dane w formie zagregowanej, zanonimizowanej sprzedają dalej. Czy my jako twórcy i właściciele tych danych, mamy z tego jakąś korzyść? Oprócz dedykowanych dla nas ofert w postaci wszechobecnych reklam, raczej niewielką.

Internet Rzeczy, czyli rewolucja w świecie danych

Zalewa nas masa danych wartościowych i bezwartościowych, fałszywych i prawdziwych, potrzebnych i zbędnych. Ten proces wydaje się nie mieć końca, a kolejne terabajty informacji będą rodzić się w przyszłości bez naszego udziału, za sprawą - Internetu Rzeczy. Połączenie w jeden organizm komputerów, czujników, pojazdów, robotów, urządzeń przemysłowych i domowych, smartfonów czy środków transportu spowoduje lawinowy przyrost informacji – zmiennych, a wręcz efemerycznych.

Reklama

Globalna sieć współpracujących ze sobą urządzeń może okazać się dla nas poważnym wyzwaniem. Do tej pory żadna społeczność, miasto czy państwo nie doświadczyło sytuacji, w której inteligentna elektronika usamodzielnia się, „karmiąc się” informacjami, które sama generuje. Jak kontrolować ten proces? Internet Rzeczy może rodzić problemy dla przyszłych systemów prawnych, które będą musiały zmagać się z faktem masowego powstawania informacji, których nadawców/właścicieli trudno będzie zidentyfikować. Informacje te rodzą się niejako samodzielnie w inteligentnych urządzeniach – będą to w dużym stopniu dane „anonimowe”.

Informacje muszą współpracować

Aby firmy mogły sprostać wymaganiom dynamicznie zmieniającego się rynku, zarządy muszą zrezygnować z przyzwyczajeń i tradycyjnego spojrzenia na biznes. Nowoczesna technologia w firmie nie ma być jedynie zabawką dla działu IT czy digital, który cieszy się, bo udało mu się przekonać osoby decyzyjne do zakupu tej, czy innej aplikacji, algorytmu czy sieci neuronowej. Implementacja nowej technologii to najpoważniejszy warunek utrzymania firmy przy życiu. Przecież to technologia pozwala szybko ocenić, czy przyjęta strategia marketingowa, produktowa, sprzedażowa przynosi wymierne rezultaty.

Reklama

Szybko dostępne i szybko przetwarzalne zbiory informacji stają się wartością bezdyskusyjną. By przekonać osoby odpowiedzialne do inwestowania w najnowszą technologię, w tym mechanizmy oparte na Sztucznej Inteligencji, warto czasem posłużyć się argumentami futurystów. Mogą oni przecież tworzyć scenariusze użycia lub scenariusze biznesowe (use cases) czy modele wykorzystania danych oparte na nowoczesnych technologiach - takich, które są dopiero w powijakach, a które mają szanse się rozwinąć i odgrywać ogromną rolę w przyszłości. Jakich technologiach? Pomyślmy tutaj o możliwościach, które daje bezpośrednie sprzężenie mózgu ludzkiego z maszyną w celu wyeliminowania najbardziej nieefektywnego interfejsu człowiek-maszyna, a mianowicie klawiatury komputerowej. Przy tym wirtualna czy rozszerzona rzeczywistość (tak obecnie popularna i szturmem wchodząca do branży rozrywkowej czy produkcyjnej) wygląda jak zabawka.

Nowe cele organizacji

Jak powinna zachowywać się firma, by przetrwać na rynku zdominowanym przez olbrzymie zbiory danych? Jej misją jest uświadomienie pracownikom wszystkich szczebli i działów, że to właśnie DANE stają się podstawowym produktem. Umiejętność przetwarzania, gromadzenia, wymiany, zabezpieczania i monetyzowania informacji będzie w coraz poważniejszym stopniu wpływała na pozycję rynkową i wycenę każdej organizacji. Wdrożenie nowoczesnych procesów zarządzania danymi jest więc kluczowym wyzwaniem dla działów IT lub digital. Równie ważne są szkolenia, które zapewnią pracownikom świadome użytkowanie danych. Na razie bowiem terminy takie jak: „machine learning” czy „deep learning” dla wielu zarządów są abstrakcyjnymi terminami, zrozumiałymi jedynie przez działy IT czy Advanced Analytics. A przecież to właśnie te technologie będą w przyszłości wpływać na zdolność organizacji do funkcjonowania na rynku.

Blog Norberta: https://norbertbiedrzycki.pl

Powiązane artykuły:

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama