Threads zadebiutowało rok temu. Początki były trudne i nudne. Miasto duchów przywodzące na myśl (nie)sławne Google+. Wszyscy mieli konto i automatycznie zaczęli siebie obserwować, bo z Instagrama do Threads dzieliło ich kilka stuknięć w ekran.
Nie będę ukrywał, że pierwsze tygodnie w serwisie były bardzo marne. Zaglądałem tam regularnie — i nigdy nie mogłem znaleźć dla siebie nic ciekawego. I zapomniałem o Threads na wiele długich miesięcy, ale kilka dobrych tygodni temu zajrzałem z ciekawości i... przepadłem.
Threads wciągnęło mnie bez reszty. To obecnie moja ulubiona społecznościówka, w której mogę znaleźć sporo interesujących dyskusji
Threads z założenia jest takim przedłużeniem Instagrama. A skoro na Instagramie śledzę wielu fotografów i ludzi z szeroko pojętej branży kreatywnej, to algorytmy doskonale wiedzą co mnie interesuje. I podrzuca mi wiele fajnych dyskusji związanych z interesującymi mnie tematami.
Wielu fotografów których podziwiam dość aktywnie udziela się na Threads — nie tylko tworząc wątki, ale też po prostu wymieniając kulturalne wiadomości z innymi. Wspominam o tym że robią to kulturalnie nie bez znaczenia. Od jakiegoś czasu bowiem ilekroć nie zaglądam na X (dawniej Twitter), mam wrażenie że poziom tamtejszej dyskusji został sprowadzony do rynsztoku. Rynsztoku przeplatanego wszędobylskimi treściami 18+, które wskakują tu i ówdzie, a reklamy aktorek z popularnej platformy słynącej z negliżu pojawiają się wszędzie tam, gdzie są zasięgowe konta. Sam język i sposób prowadzenia konwersacji przywodzi mi tam ostatnio na myśl bardziej wszelkiej maści fora typu -chan, niż serwis społecznościowy.
Facebook od dawna nie ma mi już nic do zaoferowania, dlatego od ponad dekady nie mam tam nawet konta. Instagram? Tak, przeglądam. Tak, irytuję się na algorytmy, jak wielu. Ale przede wszystkim to serwis bardziej wizualny, niż do wymiany treści pisanych. Tymczasem Threads idealnie go uzupełnia i to w formie, której bym się po nim nie spodziewał pamiętając, jak źle wyglądały jego początki.
Okazuje się jednak, że danie mu odrobiny czasu na rozwój, wprowadzenie tak podstawowych funkcji jak tagowania oraz stworzenie wersji w przeglądarce wyszło mu na dobre. I choć wiem że Threads wciąż jest niszowe, to nie będę ukrywał, że dla mnie jest idealne w swojej prostocie przekazu i rozbrajająco dobrej formie. Tym jednak co gra dla mnie pierwsze skrzypce jest jakość treści na które tam trafiam — a w tematach które mnie interesują, są one na najwyższym poziomie, za co niezwykle go cenię.
Nie mam pojęcia czy równie efektywny okaże się być w każdym temacie, wszystko zależy od społeczności. Ale anglojęzyczna społeczność fotograficzna i szeroko pojęta artystyczna - działa tam prężnie i sporo dyskutuje na każdy temat. Kopalnia wiedzy, inspiracji i ciekawostek, która potrafi zaangażować mnie na wiele godzin. To akurat przyznaję ze wstydem, ale od lat nie byłem tak zaczytany w social mediach jak ma to miejsce w przypadku Threads. Miła odmiana po wszystkich toksynach na które trafiałem gdzie indziej.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu