Nie zgodziliście się ze mną ostatnio co do moich przemyśleń na temat Twittera. Przy swoim zdaniu będę obstawał i wcale nie oznacza to, że jestem po prostu uparty. Ten serwis społecznościowy, jeżeli nie zostaną wprowadzone konkretne zmiany, najprawdopodobniej albo będzie staczać się po równi pochyłej, albo ostatecznie zostanie przejęty przez innego giganta na tym rynku. Zresztą, jego obecna sytuacja w zupełności uprawnia do takich rozważań.
Słabe wyniki finansowe, słaba dynamika wzrostu użytkowników mimo wysokiego zaangażowania tych aktywnych - to spore problemy dla platformy, którą interesują się politycy, firmy, internetowi twórcy. Twitter przespał czas, w którym na rynku mediów społecznościowych formowały się nowe inicjatywy i to wypada uznać za największy błąd tego serwisu. Wiele mówi się o Instagramie, czy Snapchacie, gdzie podobnie, jak na Twitterze - nikt nie bawi się w bardzo złożone treści. O ile wymienione przeze mnie platformy radzą sobie znakomicie, tak o "maszynce do ćwierkania" powiedzieć tego nie można.
Was really hoping to talk to Twitter employees about this later this week, but want to set the record straight now: pic.twitter.com/PcpRyTzOlW
— Jack (@jack) styczeń 25, 2016
Re/code jako pierwszy serwis mówił o tym, że na Twitterze szykują się personalne zmiany. Po tym, jak rozgorzała dyskusja na ten temat, do głosu doszedł sam CEO firmy, który potwierdził informacje pozyskane przez dziennikarzy i wystosował oficjalne oświadczenie, w którym uzasadnił decyzje i bardzo mile pożegnał się z wyznaczonymi "do odstrzału" osobami. Co ciekawe - oświadczenie wystosowano na Twitterze, tyle że w formie obrazka. I choć nie powinienem się naśmiewać ze specyfiki treści w tym medium... trochę dziwnie to wygląda, jeżeli wrzuca się treść oświadczenia w obrazku. Można było wrzucić link do bloga. Ale nie o tym tutaj.
Z Twitterem żegnają się szefowie działów odpowiedzialnych za sam produkt, kwestie programistyczne, media oraz HR. Co więcej - COO, Adam Bain oraz CTO, Adam Messinger przejmą (przynajmniej na razie) dodatkowe obowiązki związane z lukami powstałymi po pożegnaniu tych czterech osób. W obliczu raczej złych wyników finansowych i słabych nastrojów inwestorów, zmiany personalne na tak ważnych stanowiskach są nawet bardziej niż potrzebne. Świeże umysły dostarczą nowych, być może lepszych pomysłów na to, jak z Twittera zrobić to, czym miał być pierwotnie. A dobrze pamiętam, jak mówiło się o nim "drugi Facebook". Kryzys w postaci zauważalnie słabszej dynamiki wzrostów użytkowników dał się we znaki bardzo szybko. Warto przypomnieć o tym, że Twitter na giełdzie w szczytowym okresie wart był 69 dolarów za jedną akcję. Obecnie, firma nie przekracza nawet 20 dolarów.
Obecny CEO Twittera - Jack Dorsey, to osoba, w której pokłada się ogromne nadzieje. Inna firma, w której Dorsey piastuje stanowisko CEO - Square również boryka się z pewnymi problemami, mówi się, że łączenie obydwu ról nie jest zbyt dobre ani dla Twittera, ani dla wspomnianego przed chwilą Square. Inwestorzy mają jednak nadzieję, że Twitter wstanie z kolan i ostatecznie będziemy mogli mówić o prawdziwym wyjściu z dołka. Jeśli tak się nie stanie, w "najlepszym razie" czeka nas kolejna zmiana na stanowisku CEO. Inwestorzy raczej nie będą długo czekać. W "najgorszym" natomiast dojdzie do przejęcia - w obecnej sytuacji jest to całkiem prawdopodobne.
Grafika: 1
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu