Z reguły nie lubię wzbudzać defetystycznych nastrojów, jednak ostatnie wydarzenia wokół tego medium społecznościowym utwierdzają mnie w przekonaniu, ż...
Z reguły nie lubię wzbudzać defetystycznych nastrojów, jednak ostatnie wydarzenia wokół tego medium społecznościowym utwierdzają mnie w przekonaniu, że Twitter znalazł się obecnie pod ścianą. Nie widzę obecnie nic, co mogłoby tę platformę mikroblogową wyciągnąć spod karabinów powolnej śmierci, wydaje się że wyrok już zapadł i kto wie, kiedy padną pierwsze strzały. Który będzie tym ostatnim?
Najpierw był fajny. A potem się popsuł
Na pierwszy rzut oka trudno jest jednoznacznie stwierdzić, co zabija Twittera. Ruch tam jest większy niż na Google+, chętnie z Twittera korzystają firmy, znani blogerzy, politycy, artyści, dziennikarze. Twitter stał się wyznacznikiem szybkości obiegu informacji w Internecie - wielokrotnie zdarzało się przecież tak, że pierwsze wzmianki o ważkich dla świata wydarzeniach pojawiały się właśnie tam i nierzadko pierwsze doniesienia o nich wskazywały na Twittera jako źródło. Potencjał Twittera był/jest olbrzymi, ale jak na razie nikomu nie udało się go przekuć na dalsze sukcesy i na... pieniądze.
Warto podkreślić, że Twitter odkąd istnieje nie zarobił na siebie ani dolara. W każdych sprawozdaniach finansowych widać dokładnie, że serwis jest pod kreską - mimo niemałej popularności i ogromnego ruchu, zwłaszcza ze strony dziennikarzy, czy polityków. Spójrzcie, jak jest w Polsce - te dwie grupy zawodowe lubują się w aktywności na Twitterze, tego bardzo chętnie cytuje się na łamach innych mediów, różnych tych tradycyjnych.
Na Twitterze byłem swego czasu dużo bardziej aktywny, jednak w pewnym momencie zacząłem odczuwać zmęczenie platformą - głównie z tego powodu, że nie oferowała mi nic absolutnie ciekawego. Opinie czytuję na blogach, te ważniejsze pojawiają się w mediach. Od śledzenie newsów mam RSS-y, nie prę ku natychmiastowej wiedzy na temat pewnych wydarzeń, zresztą nie czuję się gorzej poinformowany z tego powodu, że na Twittera zaglądam dużo rzadziej niż wcześniej. Jednak ja jako osoba związana z mediami nie jestem wykładnią dla reszty Internautów. Na palcach jednej ręki policzę moich "realnych" znajomych, którzy mają konto na Twitterze i jeszcze z niego aktywnie korzystają.
Wypowiadałem się swego czasu dla TVN24 Biznes i Świat na temat możliwych zmian na Twitterze. Mówiłem wtedy o zmianie modelu biznesowego oraz o "masie krytycznej użytkowników". Wydaje się, że ta została osiągnięta.
Może się okazać, że niedługo zostanie osiągnięta "masa krytyczna" nowych kont i coraz trudniej będzie "wykręcić" takie wyniki, które zadowolą giełdę, a ta szybko zweryfikuje słabsze wzrosty przychodów
Jakub Szczęsny @ TVN24BiŚ
Wypowiedzi udzielałem półtora roku temu i chyba się nie pomyliłem, bo nastroje inwestorów są niesamowicie złe. Twitter na giełdzie zanotował ostatnio najniższe ceny akcji w historii, już poniżej 20 dolarów. O serwisie mikroblogowym zrobiło się głośno po tym, jak zapowiedziano zwiększenie limitu znaków na jeden wpis z 140 do 1400. Jednak - jak widać i to nie uspokoiło giełdy i widmo spadków nie zostało oddalone. Należy pamiętać, że brak zysków na Twitterze to nie tylko pewna szrama na wizerunku, ale także brak niezależności Twittera - ten jest podatny na wpływy z zewnątrz i kto wie, czy w obecnej sytuacji nie jest zasadne myśleć o jego potencjalnym przejęciu przez innych społecznościowych gigantów.
Przykro patrzeć
Ja dla siebie na Twitterze miejsca nie widzę. Oczywiście, znajdą się osoby, które bez tego medium życia sobie nie wyobrażają i Twitter stanowi dla nich centrum aktywności w Sieci. Jednak obecnie trudno mówić o tym, by Twitter mógł śmiało konkurować ze Snapchatem, czy bardzo popularnym Instagramem, które na dobrą sprawę nie zasadzają się na żadnej skomplikowanej idei, ale mają na siebie pomysł i w widoczny sposób się rozwijają. Niestety, na Twitterze tego po prostu nie ma.
Grafika: 1, 2
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu