Felietony

Współpraca pomiędzy Androidem i Chrome jest niemożliwa do wykonania

Rafał Kurczyński

Fan mobilnych okienek, technologii internetowych o...

Reklama

Od konferencji WWDC 2014 minęło już trochę czasu, a programiści od dłuższej chwili korzystają z OS X Yosemite i iOS8. Jedna z najciekawszych funkcji t...

Od konferencji WWDC 2014 minęło już trochę czasu, a programiści od dłuższej chwili korzystają z OS X Yosemite i iOS8. Jedna z najciekawszych funkcji tych systemów - ciągłość pracy, jest moim zdaniem wielkim hitem firmy z Kalifornii i liczę, że Google go skopiuje.

Reklama

Zaraz po konferencji Apple, Konrad napisał ciekawy artykuł proponujący twórcy Windowsa i Xbox-a  wykorzystanie pomysłu ciągłości pracy pomiędzy urządzeniami mobilnymi i komputerem PC, który znajdzie się w OS X 10.10 i iOS8. Trochę rozmyślałem o tym, czy jedynie Microsoft mógłby wprowadzić coś takiego do swoich systemów i doszedłem do wniosku... że Google raczej nie ma zbytniej możliwości wprowadzenia mechanizmu ciągłej pracy pomiędzy urządzeniami, a to dlatego... z powodu stawiana przede wszystkim na usługi chmurowe i aplikacje internetowe. Mechanizm ciągłej pracy w OS X działa na zasadzie wykrywania, czy na naszym smartfonie, tablecie, czy komputerze pracujemy w aplikacjach, które mają swojego mobilnego klienta i w których możemy kontynuować pracę po dotknięciu pozostałych urządzeń. Jak wspominał Konrad, podobne rozwiązanie dałoby się również zaimplementować w Windows 8/RT/Windows Phone, ponieważ system ten posiada natywne aplikacje, które mogą pozwalać na kontynuowanie aktualnie wykonywanej czynności na innym urządzeniu.

Google ma dysk chmurowy i dokumenty online

Za początki pracy ciągłej pomiędzy komputerami i urządzeniami mobilnymi możemy uznać stworzenie i wypromowanie dysku Google. Dzięki niemu i wbudowanemu w niego pakietowi biurowemu, możemy dowolnie modyfikować wspierane przez pakiet biurowy dokumenty, bez potrzeby instalacji dodatkowego oprogramowania do komputera, czy nawet przeglądarki. Gdy zaczniemy np. tworzyć listę gości na wesele, możemy wyłączyć komputer, wziąć w dłoń smartfona, czy tablet i kontynuować swoją pracę, Moim zdaniem jest to bardzo dobry pomysł na odciążenie komputera względem pracy wykonywanej jak do tej pory tylko na nim, jednak niestety - rozwiązanie to zamyka się tylko do dysku i dokumentów Google, co z całą resztą?

Brak natywnych aplikacji pomiędzy systemami jest problemem nie do przeskoczenia

O ile systemy Microsoftu i Apple posiadają kilka aplikacji, które znajdują się zarówno na mobilnej jak i komputerowej wersji systemu, to w przypadku Androida, mamy jedynie aplikacje dla telefonów i tabletów, a Chrome OS (Chrome, dla osób bez Chromebooka, korzystających z ekosystemu Google) pozwala nam jedynie na korzystanie z programów w wersji internetowej - np. Gmail, Picassa, Google+, Dokumenty Google, Play Store, czy Play Music. Z tego też powodu, stworzenie mechanizmu pracy ciągłej pomiędzy paroma urządzeniami jest niewykonalne z natywnego punktu widzenia tego mechanizmu - w końcu, aby do Androida i Chrome/Chrome OS przenieść możliwość pisania SMS, dzwonienia, czy pisania wiadomości e-mail w sposób identyczny do tego, który odnajdziecie w Makach, Google musiałoby wymyślić "cudowny mechanizm" synchronizacji swoich urządzeń (wtedy prawdopodobnie również znikłby ból dziesiątek powiadomień po podłączeniu naszego smartfona do Wi-Fi po dniu korzystania z sieci społecznościowych na komputerze.

 Wyjścia są dwa...

Pierwszym z nich jest stworzenie natywnych aplikacji lub rozszerzeń do przeglądarki Chrome/Chrome OS, które wyłapywałyby obecność naszego urządzenia podłączonego do lokalnej sieci Wi-Fi lub sparowanego z naszym sprzętem za pomocą technologii Bluetooth. Drugie wyjście to stworzenie protez przypominających Google Docs (które bardzo mocno sobie chwalę), które co prawda, będą umożliwiały nam kontynuowanie pracy na innym urządzeniu, jednak nie będzie działać to tak sprawnie, jak na urządzeniu z nadgryzionymi jabłuszkami, co moim zdaniem nie jest dobrą wiadomością.

Genialny pomysł, który powinien być ZAIMPLEMENTOWANY w Androidzie już lata temu

Moim zdaniem, "wynalazek" sadowników jest jednym z zapomnianych ogniw ewolucji rozwijających się usług chmurowych, dlatego też, powinien znaleźć się w każdym ekosystemie - niezależnie, czy będą to urządzenia Microsoftu, Apple, czy Google. Na chwilę obecną, jedynie Microsoft ma możliwość poprawnego umieszczenia tej jakże wygodnej funkcji w swoich systemach operacyjnych, a to dlatego, że wykorzystuje on natywny kod systemu, który odmiennie do aplikacji internetowych, pozwala programistom (w tym programistom Google) na wiele więcej, dlatego też sądzę, że usługi chmurowe są dobre, jednak potęga nadal leży w ich klientach natywnych instalowanych na smartfonach i komputerach.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama