World of Warcraft jest z nami już 16 lat. Mimo że w tego klasyka MMORPG nie gra już tyle osób co kiedyś, to i tak jest niesamowity sukces, że ten tytuł jest z nami tak długo i nadal potrafi dać dużo radości. Nie można też zapomnieć, że przy okazji to genialna maszynka do robienia pieniędzy. Po prostu kura znosząca złote jaja. Jednak od pewnego czasu widać było, że Blizzard nie do końca ma pomysł jak tym wszystkim pokierować, a głosy niezadowolenia ze strony wiernych graczy były coraz dosadniejsze.
Co otrzymasz z połączenia Diablo i Warcrafta? World of Warcraft: Shadowlands. Blizzard zrobił to doskonale!
Ostatni dodatek nie był najwyższych lotów. Przez wielu został uznany za jeden z najgorszych. Oparcie całej fabuły jedynie o odwieczną wojnę pomiędzy dwoma stronami to po prostu za mało. Do tego dziwne wątki poboczne, które sumarycznie stworzyły dziwnego potworka.
Sam przyznam, że Battle for Azeroth mnie nie porwało, ale miało swej momenty. Niektóre z nich były po prostu epickie! Prawda jest jednak taka, że w BaF grałem tylko z powodu zapowiedzianego dodatku Shadowlands, który zrodził tak wiele pytań i nadzieji, że musiałem przygotować swoją postać do walki!
Ogromne oczekiwania
No bo jak mieć małe oczekiwania w momencie, w którym Sylvanas niszczy Hełm Dominacji i otwiera wrota do zaświatów? Co chce osiągnąć? Skąd jej nowa moc? Co dalej? Pytań było bez liku, a odpowiedzi żadnych.
Równocześnie byłem pełen obaw. Uwielbiam Blizzarda, grałem w niemal wszystkie ich tytuły, a jeśli chodzi o świat Wacrafta to absolutnie we wszystkie. Nie ma jednak co ukrywać, że firma od lat zmaga się z wieloma problemami tak strategicznymi, jak i wizerunkowymi. Tak więc ryzyko, że sknocą coś, co się tak dobrze zapowiadało, były dość spore.
Ale tego nie zrobili!
World of Warcraft: Shadowlands to genialna gra! Nagle wydarzenia z Battle for Azeroth nabrały sensu i z bezsensownego i nudnego potworka stały się nudnym potworkiem, którego wszyscy potrzebowaliśmy.
Shadowlands wciągnęło mnie od pierwszej minuty. Każda z sześciu głównych lokacji została fantastycznie zaprojektowana. Mają swój unikalny klimat i atmosferę. Żadna z nich nie jest nam obojętna i do każdej chętnie wracamy.
Fabuła to majstersztyk. Oczywiście to nie tak, że pewnych rzeczy nie da się odgadnąć przed oficjalnym rozwiązaniem wątku, ale nie zmienia to faktu, że pożeramy ją całymi garściami.
Dodajmy do tego zmiany związane z systemem poziomów i rozwoju postaci i naprawdę dostajemy fantastyczny, a przede wszystkim, NOWY produkt. Bo World of Warcraft: Shadowlands to nie jakiś tam odgrzewany kotlet, a świetny kawałek nowej historii.
World of Warcraft: Shadowlands to Diablo i Warcraft w jednym
Kto grał w WoWa ten wie, że bieganie po instancjach i raidach to standard. O ile niektóre z nich są naprawdę świetne, o tyle przechodzenie ich n-ty raz robi się z czasem męczące. W Shadowlands dostajemy coś nowego…Torghast, Wieżę Potępionych. Jej mechanika jest dziecinnie prosta.
Odblokowujemy kolejne sekcje wieży, a każda sekcja posiada 6 pięter. Im wyższe piętro, tym silniejsi przeciwnicy. W trakcie przebijania się przez hordy wrogów otrzymujemy (do wyboru) specjalne zdolności i wzmocnienia, które są aktywne do końca naszej walki w wieży. Dodajmy do tego losowo generowane piętra, możliwość rozwalania urn i otrzymujemy coś łudząco przypominającego Diablo!Ok, porównanie może trochę na wyrost, ale to było moje i moich znajomych pierwsze skojarzenie.
Te wszystkie zmiany sprawiają, że gra nie tylko wydaje się, ale jest świeża. To wręcz idealny moment na powrót do WoWa po dłuższej przerwie.
Ale co dalej?
No i tak dochodzimy do mojego największego zmartwienia. Każda nowy dodatek do World of Warcraft rozszerza fabułę i stara się zaserwować nam inny efekt „wow”. Nie każdemu się udaje, ale taki jest jego nadrzędny cel. World of Warcraft: Shadowlands ma jeden, ale za to wielki problem.
Sylvanas pokonuje Króla Lisza, niszczy Hełm Dominacji, otwiera przejście do zaświatów, w których panuje jeden, wielki chaos. My staramy się to wszystko ogarnąć i pewnie na końcu nam się uda. Pytanie brzmi, co dalej?!
No bo co jeszcze może się stać? To wróżenie z fusów, ale mam wrażenie, że WoW po 16 latach dochodzimy powoli do ściany, której nic nie przebije i to w dużej mierze z powodu tego, jak dobry jest najnowszy dodatek.
No ale teraz nie ma tym co się martwić. Aktualnie delektuję się rozgrywką i nowościami, jakie wprowadzono. Cały czas poznaję nowe krainy i sprawia mi to masę radości. W marcu 2021 spodziewany jest pierwszy duży patch z nową zawartością i możemy spokojnie założyć, że będą kolejne. Dlaczego? Bo tym razem fabuła nie jest liniowa. Blizzard otworzył wiele równoległych wątków, które wymagają rozwiązania.
Jeśli tak jak ja zastanawiałeś się, czy warto zainwestować i kupić najnowszy dodatek do WoWa to z czystym sumieniem mogę powiedzieć….WARTO JAK CHOLERA!
Jak widzicie, ten tekst to nie jest szczegółową recenzją gry. To bardziej moje pierwsze wrażenia i próba przelania na „papier” masy pozytywnych emocji związanych z World of Warcraft: Shadowlands. Dajcie znać w komentarzach, jeśli chcecie, aby powstała pełnoprawna recenzja najnowszego dodatku od Blizzarda.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu