Felietony

Wojna między robotami a ludźmi trwa już od dawna

Marcin Hołowacz

...

Reklama

Roboty K5 są zbudowanie w jednym celu: zwalczać przestępczość. Wysoki na 1,5 m stróż udał się na swój standardowy patrol w miejscowości Mountain View, gdzie… został brutalnie zaatakowany. Pijany mężczyzna postanowił wywrócić tego (uwaga) ważącego ponad 130 kg robota! Na szczęście został schwytany przez policję mimo tego, iż próbował uciec z miejsca zbrodni. Robot Knightscope K5 ma się dobrze i wrócił do służby.

Konflikt trwa już od dłuższego czasu

Jeżeli myślicie, że sytuacje w których dochodzi do spięć pomiędzy ludźmi i maszynami należą do rzadkości, to daliście się zwyczajnie nabrać robociej propagandzie. Jakiś czas temu jeden z robotów K5 najechał dziecku na stopę, czego nie udało się w porę zatuszować, a więc informacja trafiła do mediów (więcej na ten temat). Jest to wyraźny dowód na to, że już dziś maszyny wiedzą w jaki sposób łamać pierwsze prawo Asimova. Nikt nie jest bezpieczny…

Reklama

Nie chcę, żeby ten wpis zamienił się w listę tego typu wydarzeń, więc wspomnę jeszcze tylko o kilku z nich. W Japonii 60 letni mężczyzna zdenerwował się i kopnął robota pracującego w SoftBank, za co został aresztowany, o czym donosiło Japan Times. W Chinach robot o nazwie Xiao Pang (mały grubas) "dostał szału" i wjechał w stoisko, a rozbite odłamki szkła raniły mężczyznę, który został zabrany karetką do pobliskiego szpitala. Przypadek? Nie sądzę…

Jak widać koegzystencja ludzi i robotów już napotyka na lekkie zgrzyty, a przecież to dopiero początki wielkiej rewolucji, która ma sprawić że nasi „robotyczni towarzysze” będą napotykani na co drugim kroku. Do czego wtedy dojdzie? Obawiam się najgorszego...

Wypadki się po prostu zdarzają. Te z robotami również

Żarty na bok, wypadki i głupie zachowania się po prostu zdarzają. Jest dużo robotów, więc siłą rzeczy są i jakieś wypadki z nimi w tle. Będzie więcej robotów, będzie i więcej wypadków, które okazjonalnie mogą kończyć się nawet czyjąś śmiercią. Jestem ciekaw jak ludzkość poradziłaby sobie z sytuacjami, w których jakiś robot, autonomiczny dron, czy autonomiczny pojazd, przyczynią się np. do czyjejś śmierci? Czy jeśli media będą zbyt często informować o takich wypadkach, to społeczeństwo zacznie żywić coraz wyraźniejszą niechęć do tego typu technologii?

Przecież są już nawet autonomiczne myśliwce, które potrafią samodzielnie wykonywać misje bojowe. Z kolei Rosjanie chwalili się niedawno swoim humanoidalnym robotem-terminatorem, który jest zdolny strzelać z dwóch pistoletów do celu.

Wojna z maszynami oczywiście nie ma miejsca. Jedyne co się zdarza to niefortunne wypadki, które zawsze będą miały miejsce. To nad czym się zastanawiam, to po prostu przyszłość w której robotów będzie tylko i wyłącznie więcej oraz co nas w związku z tym czeka? Udana koegzystencja czy jej przeciwieństwo? Coraz liczniejsze akty wandalizmu, niszczenie i okradanie zautomatyzowanych dostawców jedzenia, kopanie robotów obsługujących nas w sklepach? Rosyjskie terminatory, które w końcu kogoś zastrzelą? Prawdopodobnie żadne apokaliptyczne wizje się nie zrealizują, ale można sobie czasem pogdybać. Właściwie to sytuacja wygląda tak, że to ludzie pastwią się nad biednymi robotami.

Źródło

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama