300 milionów zdjęć jest dodawanych każdego dnia. W tym samym czasie użytkownicy są w stanie obejrzeć 100 milion godzin wideo. Facebook szczyci się swoimi statystykami, ale już dawno nie widziałem po CEO firmy takiego entuzjazmu. Jego wystąpienie, jak zawsze, było zaplananowane do najmniejszego szczegółu, mimo to emocje brały górę i chwilami wydawało się, że Mark Zuckerberg chciał powiedzieć coś zupełnie innego, niż przygotowano wcześniej. Nic dziwnego, walka o przywództwo w wirtualnym świecie rozpoczęła się na dobre.
"Wirtualne imperium" Zuckerberga, w którym będziemy żyć
Pozytywnie zakręcony gadżeciarz, maniak seriali ro...
Gdy w 2014 roku Facebook ogłosił przejęcie Oculusa wiele osób nie ukrywało ogromnego zaskoczenia. Co poniektórzy wręcz pukali się w czoła wieńcząc koniec misji Facebooka. Było to jednak wydarzenie, które pozwoliło Facebooki zapoczątkować proces budowania imperium, a po wczorajszym wystąpieniu Zuckerberga na konferencji Samsunga nie mam już wątpliwości co do wizji i planów Facebooka. Powtarzane w kółko zapowiedzi uczynienia VR "następną platformą" nie są pystumi słowami, a popularni "zwykli użytkownicy" przekonają się o tym stosunkowo niedługo. Pragnienie dzielenia się z przeżytymi wydarzeniami oraz pamiętnymi chwilami stało się codziennością, a zdjęcia i filmy napędzają kręcącą się od kilku lat społecznościową karuzelę.
Karuzela ta nie zwalnia, ponieważ w odpowiednim momencie pojawia się coś, co ponownie nadaje jej pędu. Właśnie takim czynnikiem były treści nadawane na żywo. Periscope wyrósł na lidera w tej konkurencji, lecz początkowe ograniczenia (dostępny był tylko dla użytkowników Twittera) nie dały mu szansy odskoczyć konkurencji na tyle, by ta nie mogła go dogonić w najbliższym czasie. Przeczuwam, że gdy do gry wkroczy Facebook dając swobodę wszystkim użytkownikom serwisu w nadawaniu wideo na żywo, Periscope stanie się drugim Twitterem. Cokolwiek miałoby to oznaczać.
1,55 miliarda użytkowników aktywnych każdego miesiąca to społeczność, jaką nie dysponuje nikt inny. Oddanie w ich ręce narzędzi pozwalających jeszcze bardziej zaangażować się w "życie" w serwisie, to nadrzędny cel Zuckerberga, za każdym razem ubierany w słowa, które chcemy usłyszeć. Nie chcę przez to wyrazić swojego sceptycyzmu wobec VR, ponieważ uważam to za niezwykle intrygujący wynanalazek, dający możliwości, o których tak naprawdę marzyliśmy. Mam jednak pewne obawy co do masowego zastosowania VR, które z tak wielką "pompą" jest promowane przez duet Samsung & Facebook. Materiały promocyjne w takim formacie są fantastyczne, robią ogromne wrażenie, ale głównie dlatego, że przygotowane są właśnie po to - by imponować.
Plan Facebooka zakłada wyposażenie jak największej liczby użytkowników w urządzenia zdolne do tworzenia i prezentacji treści VR. Nie wiem dlaczego przeciętny użytkownik Facebooka miałby po taką możliwość sięgnąć, ale już wielokrotnie przekonywaliśmy się, że niektóre rozwiązania nie muszą mieć rozsądnego uzasadnienia, wystarczy że będą "fajne". Odpowiednio przystępna cena również wpłynie na wzrost popularności takich kamerek jak Gear 360 i zestawów jak Gear VR. Platformą służącą do udostępniania takich materiałów będzie właśnie Facebook i koło nam się zamyka.
Dajmy jednak szansę każdemu, kto będzie chciał wprowadzić nasze wirtualno-rzeczywiste doznania i relacje ze znajomymi na wyższy poziom. Jeśli to, że będą "fajne" będzie wystarczało, to wszystko w porządku. Przecież dokładnie takie same początki miał sam Facebook i dotarł do miejsca, w którym znajduje się teraz.
Zdjęcia: Mark Zuckerberg, Facebook,
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu