Microsoft

Microsoft mógł mieć najlepszy system mobilny na świecie. Ale wszystko zepsuł

Jakub Szczęsny
Microsoft mógł mieć najlepszy system mobilny na świecie. Ale wszystko zepsuł
Reklama

Jeszcze kilka lat temu, gdy o Windows 10 Mobile jeszcze nie śniliśmy, a w mojej kieszeni dumnie dzwoniła Lumia, byłbym w stanie założyć się o ręce i nogi, że platforma Microsoftu będzie kiedyś mocną trzecią siłą na rynku. I wiecie, co? Dzisiaj bym był tylko kadłubkiem, a teksty bym pisał ołówkiem na klawiaturze. Do dzisiaj zachodzę w głowę, jak można było zepsuć coś tak dobrego, jak Windows Phone 8.1?

Bo pamiętacie, czym zachwycano się na początku przygody Microsoftu z telefonami komórkowymi? Przede wszystkim - one po prostu działały. Od high-endów, aż po najtańsze urządzenia. Najbiedniejsza Lumia 520, której aparat tylko umownie był fotograficznym, ekran bił po oczach "pikselozą" działała niemal tak dobrze, jak Lumia 920 - świetnie wykonana, z niesamowitym jak na tamte czasy aparatem i równie dobrym ekranem. Microsoft wraz z Nokią odwalili wtedy kawał świetnej roboty, co zaowocowało doskonałym działaniem systemu na urządzeniu z każdej półki cenowej. Rzadko kiedy coś się wysypywało. Zacinających się aplikacji prawie nie było (a jeżeli to się zdarzało, to tylko przez chwilę na ekranie "ładowanie...". Animacje też robiły dużo dobrego, bo ukrywały minimalne opóźnienia w otwieraniu aplikacji.

Reklama

Co jak co, ale interfejs kafelkowy jest świetny. Nie na komputerze, ale na telefonie

Po premierze Windows 10 Mobile żal mi chyba tylko kafelków. Graficznych elementów reprezentujących aplikacje na ekranie: ich system został tak dobrze pomyślany przez Microsoft, że do dzisiaj sobie zadaję pytanie, dlaczego tak źle tę ideę sprzedano. Użytkownik ma do wyboru kilka kafli - największe odpowiadają najwyższemu priorytetowi programu i ten na ekranie startowym wyświetli najwięcej informacji o aktualnych statusach. Im mniejszy kafel, tym mniej ważny program i on w "najbiedniejszym" wydaniu pokaże nam liczbę oczekujących powiadomień. Nawet sobie nie wyobrażacie, jak bardzo żałuję, że dzisiaj nie mogę spojrzeć na telefon i wszystkie najważniejsze dla mnie rzeczy ogarnąć jednym spojrzeniem.


Muszę jednak Wam powiedzieć, że na komputerze z Windows 10... w ogóle nie korzystam z kafelków. One sobie "są" w menu start, ale nawet na nie nie spoglądam. Specyfika pracy na laptopie, czy sprzęcie stacjonarnym bardzo mocno różni się od tego, co robimy na smartfonach. I to właśnie na mniejszych urządzeniach miało sens. W przypadku komputerów, pchanie kafli na siłę jest złym pomysłem. Dlatego też powstał Windows 10, który daje użytkownikom nieco więcej swobody w tej kwestii.

Wszystko szło dobrze, gdy Microsoft zajmował się tylko oprogramowaniem

Decyzja o przejęciu swojego najważniejszego partnera OEM to obecnie przekleństwo dla Redmond, a dla Nokii... błogosławieństwo. Finom nie mogła się przyśnić lepsza sytuacja, pojawiła się bogata firma, która chciała kupić smartfonowy biznes ze wszelkimi jego wadami - a zatem ogromnymi kosztami i koszmarną sytuacją sprzedażową. Nokia była na skraju wyczerpania sytuacją, którą zapoczątkowało przegapienie rewolucji mobilnej, a po drodze także - eksperymenty z własnymi systemami operacyjnymi. Do momentu, w którym Microsoft odpowiadał tylko za oprogramowanie - wszystko szło dobrze.

Trzecia generacja Lumii (seria X30) była już zauważalnie gorsza od poprzedniej. Dlaczego? Bo była pierwszą, która powstała już po zapowiedzeniu przejęcia smartfonowego biznesu Nokii przez Microsoft. W trakcie jej tworzenia, doszło także do przeniesienia części obowiązków między firmami, co źle wpłynęło przede wszystkim na dostępne portfolio. Lumia 930 nie była zauważalnie lepszym telefonem - właściwie, to była nieco mniejszą Lumią 1520, która do dzisiaj jest głównym smartfonem ogromnej rzeszy użytkowników Windows Phone. O czwartej generacji... w sumie już szkoda gadać. Perełkami były Lumie 640 i XL, ale seria X50 już kompletnie nie udźwignęła ciężaru, jaki do niej przyłożono. Windows 10 Mobile również nie spełnił oczekiwań konsumentów - nawet na flagowcach był ociężały, często okrywał się błędami i zwyczajnie nie korespondował z tym, co wypracowano wcześniej z Windows Phone 8.1.

A teraz ciekawostka - zobaczcie, jak dobrze trzyma się Windows Phone 8.1

Z czerwcowego raportu AdDuplex dotyczącego mobilnej platformy Microsoftu wynika, iż 70 procent wszystkich telefonów z Windows na pokładzie korzysta z wersji... Phone 8.1. Dlaczego tak się dzieje? Po pierwsze, ostatecznie nie wszystkie telefony Lumia otrzymały zielone światło do aktualizacji. Po drugie - wkrótce po uruchomieniu uaktualnień okazało się, że starsze urządzenia średnio radzą sobie z nowym oprogramowaniem, co zniechęciło rzeszę użytkowników do wykonania tej operacji. Microsoft również i na polu adopcji nowej odsłony mobilnego systemu zaliczyć kompletną porażkę.


Reklama

I jak dobrze się pewnie orientujecie, wczoraj Microsoft zakończył oficjalne wsparcie dla platformy Windows Phone 8.1. Nie oznacza to jej automatycznego końca, ale warto sobie powiedzieć szczerze - oprogramowanie umiera. Ostatecznie jednak umrze w momencie, gdy swój telefon do recyklingu odda ostatni użytkownik. To może się stać całkiem szybko, bowiem już wiele programów w Sklepie Windows nie współpracuje ze starszymi wersjami systemu. A tych - jak wiecie w porównaniu do Androida, czy iOS jest jak na lekarstwo. A szkoda, bo jak się okazuje, Lumie jako urządzenia miały całkiem długi "cykl życia" - nawet po kilku latach mogły być świetnymi sprzętami mobilnymi.

Szkoda, że Microsoft koncertowo "zabił" dobry system

I nie chodzi tu wcale o mniejsze starania odnośnie rozwijania swojej platformy. Wiadomo, że Lumia już umarła, a Windows 10 Mobile stracił na znaczeniu tak mocno, że jest już utrzymywany "na respiratorze". Microsoft musi jednak wiedzieć, że w ciągu ostatnich kilku lat zaliczył sporo sukcesów, ale i ogromną porażkę. Windows Phone pochłonął mnóstwo pieniędzy - na rozwój, promocję, wdrożenie i tak dalej. Następnie, wszystko poszło w niwecz. A wystarczyło go tylko nie zepsuć.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama