Ludzie od wieków starali się „czytać” niebo i podejmowali próby opisania, jak wygląda wszechświat. Informacje płynące z gwiazd wykorzystywali do mierzenia czasu czy w nawigacji. Jednak obserwacja sfery niebieskiej przed rewolucją technologiczną była mocno ograniczona.
Przykładowo Mikołaj Kopernik, który w jednym ze szkiców słynnego obrazu Jana Matejki miał u stóp lunetę, wcale tego przyrządu nie posiadał, ponieważ takowy wówczas po prostu nie istniał. Na szczęście Matejko w porę się o tym dowiedział i ostateczna wersja dzieła pt. „Astronom Kopernik, czyli rozmowa z Bogiem”, nie zawiera elementów futurystycznych.
Widoczna jak na dłoni
Na prawdziwy obraz Ziemi musieliśmy poczekać do XX wieku. Do dziś uważa się, że najbardziej rozpowszechnionym zdjęciem w historii była pierwsza fotografia Ziemi wykonana przez ekipę Apollo 17 z Księżyca, 12 grudnia 1972 roku. To zdjęcie, a właściwie możliwość wykonania fotografii z dystansu pozwalającego na zmieszczenie w kadrze całej planety, było kamieniem milowym w rozwoju monitoringu Ziemi. Wcześniejsze fotografie, wykonywane np. dzięki rakietom balistycznym, przedstawiały planetę w zaledwie fragmentach. Obecnie, dzięki satelitom umieszczonym na orbicie Ziemi, monitoring naszej planety stwarza nieosiągalne wcześniej możliwości, które co bystrzejsi wykorzystują, tworząc innowacyjne usługi i produkty oparte na danych z kosmosu. Największe tradycje w wykorzystywaniu danych satelitarnych mają Amerykanie.
Zanikająca rzeka Kolorado
Jedna z najdłuższych rzek Stanów Zjednoczonych, Kolorado, przez ostatnie lata była tak mocno eksploatowana przez Amerykanów, że do Meksyku wpływają zaledwie jej resztki, a do miejsca gdzie niedawno było jej ujście, nie dociera już nic. Natomiast poziom wody w sztucznym zbiorniku Lake Mead, do którego wpada Kolorado, dramatycznie się obniżył. Sytuacji nie pomogło także ocieplenie klimatu.
Amerykańscy naukowcy od kilku lat z powodzeniem wykorzystują dane z satelitów do mapowania zasobów wody w całym kraju. Jak mówi zajmujący się tym projektem analityk MacKenzie Friedrichs – Zdjęcia satelitarne przetwarzane w chmurze umożliwiły stworzenie narodowej bazy danych określającej stopień nawodnienia na terenie całego kraju. Do analiz wykorzystywane są historyczne i aktualne zdjęcia satelitarne oraz dane meteorologiczne, co dodatkowo pozwala na oszacowanie zużycia wody na badanym terenie. Dzięki naszym badaniom, uwzględniającym dodatkowo także takie czynniki środowiskowe jak pobieranie wody przez roślinność oraz proces parowania, możemy uzyskać informację o zużyciu wody w danym czasie. Szacunki otrzymywane po przeanalizowaniu dostępnych danych są wykorzystywane dla krajowych i regionalnych podmiotów, decydujących o gospodarce wodnej – wyjaśnia. Dzięki analizom zdjęć satelitarnych zarzadzanie zasobami wodnymi stało się bardziej racjonalne.
To dzieje się w Ameryce, ale i w Europie, dzięki programowi obserwacji Ziemi Copernicus, dane z satelitów są wykorzystywane coraz szerzej. Europejska Agencja Kosmiczna, z ambicjami przebicia Amerykanów w zakresie rozwijania usług na bazie danych z kosmosu, w ciągu ostatnich 5 lat wysłała na orbitę szereg satelitów Sentinel. Każdego dnia dostarczają one miliony gigabajtów danych. Są to m.in. zdjęcia optyczne, w bliskiej podczerwieni, w bliskim nadfiolecie, jak i obserwacje radarowe, które trafiają do repozytorium. Co istotne, zdjęcia z Sentineli są bardziej dokładne niż te z satelitów NASA i pokrywają zasięgiem całą planetę.
Połowy pod pełną kontrolą
A jak można na danych z satelitów zarobić? Można na przykład sprzedawać w przyjaznej, przejrzystej formie raporty o miejscach, w których miejscach połowy ryb będą najbardziej owocne. Patent ten od kilku dekad wykorzystuje firma Ocean Imaging, oferująca m.in. narzędzie Sea View Fishing. Aplikacja korzysta z aktualnych danych satelitarnych i jest popularna wśród właścicieli komercyjnych statków rybackich.
Płynęliśmy pod wiatr i pod prąd przed dość długi czas, dopóki nie spojrzeliśmy na aktualną mapę w Sea View Fishing. Zmieniliśmy kurs, dotarliśmy do północno-zachodniego prądu i myślę, że dzięki temu skróciliśmy nas czas podróży nawet o połowę – zachwala aplikację Jan-Lin, jeden z jej użytkowników. Program informuje np. o wysokości morza, prądach, temperaturze podłoża, planktonie czy zasoleniu. Te wszystkie informacje, plus kluczowe dane dotyczące potencjalnych połowów, przyspieszają analizę i identyfikację najbardziej wydajnych miejsc połowów. Dodatkowo optymalizują zużycie paliwa. Czyli w tym modelu zarabia nie tylko producent aplikacji, ale także jej użytkownicy.
Dzięki rozwojowi programu Copernicus podobne narzędzia pojawiają się także w Europie. A ponieważ Unia Europejska jest piątym na świecie producentem w zakresie rybołówstwa, a w pewnych regionach przybrzeżnych nawet połowa miejsc pracy związana jest z rybołówstwem, jest się o co bić. „Morskie” aplikacje mogą być przeznaczone nie tylko dla biznesu, ale także dla lubiących rekreację nad wodą. Miłośnicy żeglowania w okolicach Kanału Maltańskiego mogą np. korzystać z aplikacji Kaptan, która pokazuje aktualne informacje o sytuacji na morzu oraz prognozę pogody, z uwzględnieniem dynamicznych zmian w atmosferze praz zmienności prądów morskich. Z bezpłatnej aplikacji korzystać mogą także lokalni rybacy, nurkowie, surferzy czy turyści.
Rynek usług opartych na obrazowaniu satelitarnym nadal będzie się rozwijał. Oprócz powodów ekonomicznych, skłaniających do wykorzystywania nowych narzędzi w celu optymalizacji kosztów czy zwiększania efektywności, coraz większe znaczenie mają kwestie zrównoważonego zużycia zasobów czy ochrony klimatu. Dodatkowo jakość zdjęć satelitarnych jest coraz wyższa, co podnosi ich wartość badawczą oraz poszerza możliwości ich wykorzystania – przekonuje Przemysław Mujta, Technical Sales Manager z CloudFerro, polskiej firmy będącej operatorem platformy CREODIAS, udostępniającej zdjęcia z satelitów Europejskiej Agencji Kosmicznej.
Monitoring satelitarny mórz i oceanów wykorzystują także organizacje zajmujące się problemem nielegalnych połowów i przemytem, jak np. Global Fishing Watch, której partnerem finansującym jest fundacja znanego aktora, Leonardo DiCarpio Foundation. Organizacja ta udostępnia aktualną, publiczną mapę, umożliwiającą śledzenie działalności połowowej na całym świecie. Platforma pomaga w badaniach naukowych, poprawia sposób zarządzania połowami oraz propaguje ochronę środowiska.
Aktualny raport po pożarze
Z informacji dostarczanych przez Copernicus z powodzeniem korzystają m.in. firmy i instytucje we Włoszech. Lato 2017 roku było kolejnym, które przyniosło falę pożarów w południowej Europie. Szczególnie poszkodowane były lokalne parki narodowe i obszary chronione. Po pożarach lokalne władze stanęły przed ogromnym wyzwaniem – musiały zbadać i w dość krótkim czasie sporządzić raporty, w jakim stanie są tereny objęte ogniem. W przypadku włoskiego Parku Narodowego Alta Murgia, dokładne zbadanie znacznych obszarów świeżo po pożarze było nie tylko trudne, ale i obarczone sporym ryzykiem. Na szczęście z pomocą przyszła lokalna firma zajmująca się usługami na bazie danych satelitarnych, która opracowała narzędzie Rheticus Wildfires. Aplikacja ta na bieżąco, po każdorazowym wykonaniu zdjęcia wskazanego obszaru przez satelitę Sentinel-2, analizuje
dostępne dane i generuje wstępne raporty. Dzięki temu lokalne władze miały na bieżąco dostęp do informacji o zniszczeniach, mogły łatwo ocenić i zakwalifikować dany obszar, monitorować wegetację roślinności a nawet wykrywać potencjalnie nielegalną działalność. Rheticus Wildfires pomogła nam uzyskiwać praktyczne informacje na temat objętych pożarem terenów i zarządzać sytuacją oraz podejmować odpowiednie działania związane z pożarem na bieżąco – mówi Chiara Mattia z Parku Narodowego Alta Murgia. W aplikacji można obejrzeć aktualne mapy i wstępne raporty, a największą jej zaletą jest nie tylko aktualność informacji, ale przede wszystkim precyzyjność danych oraz niski koszt ich pozyskania.
Jak zaplanować miasto?
Kilka lat temu władze czeskiej Pragi dysponowały bardzo dobrymi, szczegółowymi informacjami na temat miasta, ale miały problem z dostępem do informacji o szerszym obszarze metropolitarnym. Dlatego zdecydowały się na wykorzystanie systemu Urban Atlas, gromadzącego dane o pokryciu i użytkowaniu terenu dla blisko 700 największych europejskich aglomeracji. W badaniach dotyczących Pragi wykorzystano historyczne zdjęcia lotnicze miasta z lat 1989 i 1999, które zestawiono ze zdjęciami z satelitów. Analiza rozwoju miasta na przestrzeni czasu pokazała trendy w rozwoju aglomeracji oraz pomogła w stworzeniu strategii rozbudowy miasta. Badanie wykazało m.in., że najbardziej dynamiczna rozbudowa dotyczyła wbrew pozorom nie centrum, ale zewnętrznego pierścienia Pragi oraz jej podmiejskich gmin. Analiza dodatkowo pomogła zrozumieć rządzącym szereg kwestii związanych z funkcjonowaniem miasta, takich jak ruch drogowy, zapotrzebowanie na usługi publiczne, rozwój budownictwa mieszkaniowego czy wahania cen nieruchomości. A także rozwiązać podstawowe problemy, jak np. największe miejskie bolączki związane z transportem publicznym. Urban Atlas, bazujący na danych satelitarnych, stał się podstawą urbanistycznego planu rozwoju miasta i regionu. Teraz zastosowań tego systemu może być jeszcze więcej – od kilku miesięcy dla wybranych miast Urban Atlas gromadzi również dane o wysokości budynków w aglomeracjach.
Świetlana przyszłość zdjęć z satelitów
Według raportu amerykańskiej firmy P&S Research Market, w 2023 roku światowy rynek usług komercyjnych opartych na obrazowaniu satelitarnych ma osiągnąć wartość ponad 5,2 miliarda dolarów. Usługi te znajdą zastosowanie głównie w zarządzaniu zasobami naturalnymi, monitorowaniu granic, mapowaniu projektów budowlanych oraz monitorowaniu środowiska. Dane z satelitów będą wykorzystywać także przedsiębiorstwa, rządy, obrona, inżynieria lądowa, leśnictwo i rolnictwo, firmy ubezpieczeniowe oraz branża energetyczna.
W Europie realizowane są obecnie dwa duże programy kosmiczne – Copernicus i Galileo. Dzięki obu tym projektom europejskie firmy mają dostęp od danych, na których przedsiębiorcy mogą budować swoją działalność. Według danych unijnych, już teraz około 10 proc. nowo powstających w UE firm, korzysta bezpłatnie z informacji udostępnianych w ramach tych programów – podkreśla Przemysław Mujta z CloudFerro, która w pierwszym roku współpracy z Europejską Agencją Kosmiczną zgromadziła na platformie CREODIAS ponad 10 PB danych z satelitów. Jeśli ten europejski odsetek przymierzymy do Polski, w której rocznie powstaje grubo ponad 300 tys. firm, widać, jak duży to może być potencjał dla polskich firm i startupów.
Artykuł ekspercki przekazany Antyweb przez:
inPlus Media to stworzona przez pasjonatów technologii agencja PR, która wierzy w dobre i wartościowe treści. Doradza zarówno największym korporacjom, jak i startupom z branży IT, w jaki sposób skutecznie komunikować się z rynkiem.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu