Dla mnie i pewnie dla większości z Was mowa to coś zupełnie naturalnego. Wiem natomiast, że i wśród czytelników Antyweba są osoby, którym los na różne sposoby przeszkadza w swobodnym komunikowaniu się z otoczeniem za pomocą typowych dla większości społeczeństwa środków. No, to wyobraźmy sobie, że nie możemy mówić. Jak wygląda wtedy nasz świat? Jak wtedy możemy wypełniać swoje role społeczne?
Jednym z najważniejszych zaburzeń mowy w medycynie jest dyzartria, która ze względu na swoją naturę ma różne podtypy: np. ataktyczna, hiperkinetyczna, hipokinetyczna i inne. Dyzartria w swojej naturze przypomina mowę z "kluskami w ustach", niewyraźną, bełkotliwą, monotonną, z osłabionym, właściwym tembrem głosu. Szczególną, zaawansowaną formą dyzartrii jest anartria - gdzie sposób wysławiania się jest już na tyle odbiegający od normy, że właściwie jest już nie do zrozumienia. Na tego typu zaburzenia cierpią osoby z przeróżnymi schorzeniami: począwszy od miastenii gravis przez przeróżne zespoły parkinsonowskie, (włącznie z chorobą Parkinsona), ALS, a skończywszy na tak tragicznych neurodegeneracjach jak pląsawica Huntingtona.
Bodaj najlepiej znanym przykładem człowieka cierpiącego już właściwie na anartrię (która była poprzedzona progresywną dyzartrią) był zmarły w 2018 roku Stephen Hawking, który w ostatniej fazie stwardnienia zanikowego bocznego (ALS, nieuleczalna, progresywna choroba neurodegeneracyjna) komunikował się za pomocą specjalnego interfejsu służącego do wprowadzania słów za pomocą mięśni szczęki (które do końca życia Hawkinga wykazywały aktywność wystarczającą do jego obsługi). Wszystko to było spięte syntezatorem mowy, który następnie "artykułował" wprowadzone przez niego wyrazy.
Interfejs mózg - maszyna. Właśnie tak ma wyglądać przyszłość akcesoriów wspomagających komunikowanie się chorych z otoczeniem
Każdy, absolutnie każdy z Was "wypowiada słowa w głowie". Nawet pisząc ten artykuł cały czas myślę o tym, co zaraz napiszę i oczywiście, większość z tych porcji informacji niemalże "słyszę", bez ich artykułowania. Dotychczas wszelkie próby przeniesienia tych sygnałów w mózgu na zrozumiałą dla nas, zsyntetyzowaną mowę spełzły na niczym. Natomiast współpracujące ze sobą trzy zespoły zajmujące się tą ideą zdołały stworzyć potencjalną podstawę kolejnych kroków ku wytworzeniu działającego, bezproblemowego dla pacjentów akcesorium pozwalającego im na komunikowanie się ze światem. Najnowsze osiągniecie naukowców to połączenie elektrod podłączonych bezpośrednio do mózgu oraz sieci neuronowych.
Michael J. Fox z łagodną dyzartrią pochodzenia parkinsonowskiego:
Takie połączenie pozwoliło na stworzenie działającego mechanizmu, który potrafi przekształcać myśli w zrozumiałe dla reszty wyrazy. Badacze postanowili wykorzystać do tego obszary mózgu aktywne w trakcie głośnego czytania, cichego mówienia oraz słuchania nagrań (z głosem). Zrekonstruowana mowa okazała się być zrozumiała.
Oczywiście, przed badaczami znajdują się jeszcze całkiem spore wyzwania. Przede wszystkim - połączenie mózgu z maszyną jest inwazyjne i wymaga poważnego zabiegu chirurgicznego. W przypadku osób po takich chorobach jak np. udary, takie interwencje mogą być niezwykle niebezpieczne. Co więcej, sprzęt nie jest w pełni uniwersalny: sieć neuronowa musi zostać wytrenowana do pracy z konkretnym pacjentem. W przeciwnym wypadku, wyniki jej pracy nie będą zadowalające dla pacjenta.
A skoro już potrafimy rekonstruować mowę w ten sposób (oczywiście jeszcze niekoniecznie użytecznymi dla pacjenta metodami), istnieje szansa, że w kolejnych latach uda nam się wytworzyć rozwiązania pozwalające nam na produkcję takich maszyn, które będą dostępne dla coraz większej liczby pacjentów cierpiących na dyzartrię. Oczywiście, innym wyzwaniem jest dostosowanie ich do potrzeb osób chorujących na większość chorób powodujących ten stan: zupełnie inaczej bowiem będzie to wyglądać w przypadku choroby neurodegeneracyjnej, a jeszcze inaczej np. w przypadku demielinizacji lub syndromu o podłożu autoimmunologicznym (jak np. miastenia gravis).
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu