Gry

Widzieliśmy This War of Mine, najbardziej wstrząsającą grę tego roku

Paweł Kozierkiewicz
Widzieliśmy This War of Mine, najbardziej wstrząsającą grę tego roku
45

Okrucieństwo wojny w grach najczęściej oglądamy z perspektywy posiadacza karabinu. Żołnierza, wojownika, partyzanta… Dokonujemy wielkich czynów, heroiczne działania odwracają losy bitew i w końcu rzucają tyranów na kolana. Mało kto jednak myśli o tych, którzy największym sukcesem określą kolejny prz...

Okrucieństwo wojny w grach najczęściej oglądamy z perspektywy posiadacza karabinu. Żołnierza, wojownika, partyzanta… Dokonujemy wielkich czynów, heroiczne działania odwracają losy bitew i w końcu rzucają tyranów na kolana. Mało kto jednak myśli o tych, którzy największym sukcesem określą kolejny przeżyty dzień swój i swoich bliskich, w zniszczonym wojną mieście.

W marcu tego roku, 11 bit studios znane głównie do tej pory z serii Anomaly zaskoczyło wszystkich zapowiedzią nowej gry. This War of Mine opowiada o wojnie, jednak nie tak jak zostaliśmy do tego przyzwyczajeni. Zamiast obserwować działania militarne z perspektywy żołnierza, tym razem patrzymy na wszystko przez pryzmat osób, które zostały zamknięte w oblężonym mieście. Gra spotkała się z dużym zainteresowaniem graczy. Postanowiłem zwrócić się do Pawła Miechowskiego z prośbą, aby przybliżył mi ten interesujący projekt.

Na wojnie nie każdy jest żołnierzem

Powyższe motto oraz sam tytuł najlepiej pokazuje specyfikę gry. W opracowywanym od półtora roku This War of Mine będziemy starali się przetrwać koszmar działań wojennych. Od decyzji gracza będzie zależało, jak potoczą się losy grupki ocalałych. Jedno jest pewne. Nikt nie przejdzie przez to piekło nienaruszony.

Wszystko zaczęło się od artykułu „One year in hell”, w którym autor dzielił się swoimi doświadczeniami z przetrwania oblężenia jednego z miast w Bośni. To było coś niesamowitego. Opisywał on na przykład, że kiedy przyszła zima, to trzeba było porąbać wszystkie drzwi w domu, aby napalić w kominku, albo zbierać deszczówkę do beczki, ponieważ pobliska rzeka była zanieczyszczona przez rozkładające się trupy. Do miasta można było wychodzić tylko nocą, ponieważ za dnia było zbyt duże zagrożenie ze strony grasujących bandytów. Najstraszniejszymi momentami w opowieści były chwile, kiedy trzeba było coś poświęcić dla dobra grupy. Autor artykułu podsumowuje to wszystko stwierdzeniem, że na wojnie nie ma „tych dobrych” – jakkolwiek będziesz się starać, w końcu z potrzeby przetrwania zrobisz coś, czego normalnie nigdy byś nie popełnił, bo wyrzuty sumienia by cię zżarły. Była to dla nas taka iskra, po której od razu zapadła decyzja: robimy o tym grę!

Jest to bardzo dorosły temat, gra będąca doświadczeniem, gdzie poziom emocjonalny, moralny ma być ważniejszy niż beztroska przyjemność czerpana z rozgrywki. Oczywiście, to nadal jest gra, tak więc wszystko co dzieje się na ekranie oraz sama mechanika tytułu musi być angażująca.

This War of Mine jest chyba pierwszą produkcją w grach, która skupia się na prawdziwych ofiarach wojny, czyli ludziach muszących radzić sobie w ekstremalnie ciężkich warunkach. Bez dostępu do wody, jedzenia, prądu, lekarstw, a nawet zwykłych łóżek, mierzą się dzień po dniu nie tylko z problemami materialnymi. Ich psychika jest już nadszarpnięta, a z każdym kolejnym dniem wcale lepiej nie będzie. Bohaterami nie są nadludzie. To może być każdy z nas – zwyczajny człowiek, który jeszcze wczoraj miał swój dom, rodzinę, pracę… Kiedy mleko się skończyło, to wyskakiwał do sklepu na rogu, a jak dziecko dostało gorączki, to lekarstwa znajdowały się w każdej aptece. Wszystko było proste i łatwe, a przestało być w chwili, kiedy na nasze domy spadły pierwsze bomby. Wtedy załatwienie czegokolwiek zaczyna być koszmarnie trudne i obarczone wielkim ryzykiem, z którym trzeba się zmierzyć, aby przeżyć.

Podczas tworzenia This War of Mine czerpaliśmy wiedzę i inspiracje nie tylko z tego artykułu. Przejrzeliśmy mnóstwo tekstów o wojnie w byłej Jugosławii, Syrii, oblężeniach Sarajewa, Kosowa. Nieocenione okazały się też wspomnienia dziadków naszych pracowników, którzy osobiście doświadczyli tego okropnego losu – w ten sposób powstało sporo takich małych historii, epizodów, które zawarliśmy w naszej produkcji.

Wydarzenia prezentowane w grze nie są osadzone w jakimś konkretnym mieście. Nie poznamy też nazwy państwa – twórcom zależało na stworzeniu uniwersalnego przekazu, który zostanie zrozumiany bez względu na szerokość geograficzną. Jeśli jednak dobrze przyjrzeć się architekturze, czuć tutaj wpływ regionu środkowej i wschodniej Europy.

Kiedy badaliśmy materiały źródłowe szybko okazywało się, że ludzie zmuszeni do przetrwania szybko zapominali o swojej narodowości albo religii. Bez względu na pochodzenie, czy wyznanie, każdy tak samo odczuwa głód, zimno i zmęczenie. Każdy stawał się taki sam.

W This War of Mine nie ma wyboru poziomu trudności. To zabieg celowy. Gra jest trudna, ponieważ przetrwanie wojny jest trudne i w rzeczywistości nie mamy wpływu na to czy jest mniej, czy bardziej łatwo. Produkcja 11 bit Studios nie jest jedynie poświęcona przetrwaniu. Równie ważną, jak nie nawet ważniejszą rolę grają tu decyzje moralne, które mają wpływ na ocalałych znajdujących się pod naszą opieką.

Warto nadmienić, że w grze nie kierujemy poczynaniami jednego, konkretnego bohatera. Podejmujemy decyzje za wszystkich członków grupy obserwując wszystko z pewnej perspektywy. Co ciekawe, takie ujęcie wcale nie odgradza nas niewidzialną ścianą od ocalałych. Błyskawicznie zaczynamy przejmować się ich samopoczuciem oraz stanem fizycznym. Możliwość stałego obserwowania podopiecznych każe nam myśleć o nich wszystkich przez cały czas.

Rozgrywkę rozpoczynamy pierwszego dnia oblężenia, mając pod opieką trzech ludzi. Każdy z nich ma jakiś bagaż doświadczeń oraz pewne cechy, które być może przydadzą się podczas kolejnych ciężkich dni – jeden potrafi walczyć, drugi jest silny, trzeci potrafi gotować. Nie zawsze dostaniemy tych samych ocalałych. Przy kolejnym podejściu mogą to być zupełnie inne osoby (co zresztą zobaczyłem na własne oczy, kiedy kilka minut po starcie gry, komputer odmówił współpracy). Warto na początku zapoznać się z notką biograficzną każdego protagonisty. W nich znajdziemy cenne wskazówki dotyczące cech charakteru, co później ma niebagatelne znaczenie. Możemy mieć do czynienia z twardzielem, albo osobą bardzo emocjonalną – każda inaczej będzie reagować na napotkane sytuacje.

Dzień pierwszy

Wybuchy bomb i nagłe nadejście obcych wojsk kompletnie zaskoczyło trzech zwykłych mężczyzn. Borys to chłop na schwał, Pavle potrafi cicho przemykać pomiędzy budynkami i Bruna potrafiącego nieźle gotować. Wszyscy oni skryli się w ruinach dwupiętrowego domu. Wszyscy całkiem nieźle się trzymają, jednak Bruno złapał jakąś infekcję, która niewyleczona może przemienić się w zapalenie płuc.

Na początku wszyscy zabrali się za przeszukiwanie poszczególnych pomieszczeń. W szafkach znaleźli trochę jedzenia, w gruzach drewno i cegły. Niestety nigdzie nie było lekarstw. Ze zgromadzonych zapasów, w prowizorycznym warsztacie, Borys montuje łóżko. Oprócz tego mógłby też wykonać np. kuchenkę, kolektor do wody, albo aparaturę do bimbru, jednak brakuje mu potrzebnych składników.

Kiedy zapada zmierz panowie dzielą się obowiązkami. Pavle stanie na straży. Nigdy nie wiadomo, kto może zechcieć wejść do ich schronienia. Bruno kładzie się do łóżka – jego stan zdrowia się nie poprawia, a brak snu z pewnością negatywnie wpłynie na regenerację organizmu. Borys za to wyrusza na poszukiwanie jedzenia, lekarstw i innych potrzebnych przedmiotów. Do swojego plecaka wkłada kawałek mięsa. Być może uda mu się wymieć je na coś bardziej potrzebnego.

Niedługo po wyjściu, Borys natrafia na niewielki domek. Podglądając przez dziurkę od klucza widzi w środku parę starszych ludzi, którzy za wszelką cenę starają się zachować pozory normalności. Zakłócić ich spokój, czy wejść i poszukać czegoś potrzebnego. To poważna decyzja, która pociągnie za sobą nieokreślone konsekwencje. Po chwili wahania Borys postanawia jednak zaburzyć spokój staruszków. Potrzeba pilnie medykamentów dla Brunona.

Starszy pan jest zaskoczony, ale nie okazuje agresji. Twierdzi, że z żoną niczego nie mają. Jest to jednak mało prawdopodobne, dlatego też Borys decyduje się na przeszukanie pomieszczeń bez pozwolenia. Szybko okazuje się, że w szafce znajdują się lekarstwa, a lodówka jest pełna jedzenia. Odebranie tego wszystkiego prawdopodobnie skaże tych ludzi na śmierć, z drugiej zaś strony bez odpowiedniej liczby zapasów współtowarzysze zaczną głodować i ich stan pogarszać się. [Na potrzeby prezentacji Paweł Miechowski postanawia rozegrać to w mało przyjemny sposób].

Dochodzi do sprzeczki ze staruszkiem. Brunon powala celnym ciosem mężczyznę na podłogę. Przerażona kobieta ucieka do piwnicy. Mając zapewniony spokój, przejrzenie wszystkich szafek zajmuje trochę czasu, ale plecak szybko zapełnia się najważniejszymi produktami. Po pewnym czasie Bruno wraca do schronienia…

W This War of Mine czas płynie nieubłaganie. Nie ma aktywnej pauzy. W ciągu dnia spędzamy czas w ukryciu i należy wykorzystać ten okres maksymalnie wydajnie. Każdy z ocalałych czymś konkretnym się zajmuje – jeden będzie coś konstruować, inny przeszukiwać budynek. Trzeba też pamiętać, że zapasy w schronieniu nie będą się regenerować – raz „ograbione” pomieszczenia w magiczny sposób nie zapełnią się gratami. Dlatego prędzej, czy później nocna eskapada poszukiwawcza musi dojść do skutku, a wydarzenia podczas niej są generowane losowo. Podczas eksploracji można natrafić na innych mieszkańców, którzy wcale nie muszą być bezbronni i wykazywać pokojowych zamiarów. Na swojej drodze można na przykład napotkać na głodnego człowieka. Jeśli damy mu jedzenie, ten być może zechce przyłączyć się do nas, albo wskaże miejsce, gdzie prawdopodobnie znajdziemy dużo wartościowych przedmiotów. Może też jedynie podziękować za dar z głębi serca (i plecaka). Trzeba jednak cały czas pamiętać o tym, że obdarowując nieznajomego, nasza grupa traci odrobinę jedzenia, która może okazać się ważna do przeżycia.

Warto też wspomnieć tutaj o wielkości naszej mikrospołeczności. Jak wszystko w This War of Mine ma swoje dobre i złe strony. Im więcej osób, tym łatwiej jest się bronić, czy zdobywać nowe surowce. Trzeba jednak uważać, aby grupa nie zrobiła się zbyt duża. Niesie to ze sobą ryzyko braku żywności, czy lekarstw. Czasami możemy też stanąć przed bardzo ciężką decyzją. Twórcy z 11 bit Studios umieszczą w grze dzieci. Te raczej będą większym obciążeniem dla wszystkich, gdyż wielu czynności nie będą w stanie wykonać. Czy zdecydujemy się na zaopiekowanie się sierotami, czy też skażemy je na śmierć? Na to też trzeba będzie znaleźć odpowiedź wewnątrz siebie.

Dzień drugi

Brunon ma wyrzuty sumienia po tym co stało się ubiegłej nocy. Widać, że na co dzień był to sympatyczny gość, który stronił od przemocy. Chodzi po schronie trochę osowiały, z mniejszym zaangażowaniem wykonuje wszystkie czynności. Wszyscy są głodni, na szczęście jedzenia na razie brakować nie będzie. Borys zażył lekarstwa i jego stan zdrowia powinien poprawić się w ciągu kilku najbliższych dni. Pavle także czuje się średnio. Przez całą noc stał na straży, dlatego też okazuje swoje niezadowolenie na każdym kroku.

Stan psychiczny Bruna napawa coraz większym niepokojem. Odmawia pracy, łapie chandrę i traci nadzieję. Odespanie nocnej eskapady nie za bardzo pomogło na umysł, wzmocniło jednak ciało.

W międzyczasie Borys zaczyna konstruować aparaturę do produkcji bimbru. Alkohol jest jedną z najmocniejszych walut w świecie ogarniętym wojną. Pozwala także niektórym na chwilę zapomnienia, co może poprawić ich samopoczucie. Bimber posłużyć może także jako środek dezynfekujący.

Nadchodzi noc. Borys i Bruno idą spać, a Pavle udaje się na poszukiwania. Jego nogi prowadzą go do budynku wyglądającego na taki, który dobrze przetrwał bombardowanie. Grzebiąc w opuszczonych mieszkaniach znajduje on trochę detergentów, jakieś zioła i gwoździe. W jednym z kolejnych pomieszczeń napotyka on na młodego człowieka, który chciałby przehandlować swoje dobra za lekarstwa dla ciężko chorego ojca. Kiedy chłopak nie patrzył, Pavle chwycił za leżące na stole przedmioty. Nie spotkało się to z pozytywną reakcją. Obcy wpierw uderzył mężczyznę, a później wyciągnął pistolet. Pavle rzucił się do ucieczki, niestety jeden z pocisków go drasnął. Tej nocy nie mieli szczęścia… Nie dość, że nie udało się znaleźć niczego wartościowego, to w trakcie nieobecności jednego z członków grupy, do schronienia weszli złodzieje, którzy ukradli większość jedzenia i lekarstw oraz dotkliwie pobili Borysa…

Część lokacji, wydarzeń jest generowana losowo, niektóre są stworzone od podstaw przez twórców. Ciekawe także jest to, że gra sama określa ile czasu musimy przetrwać – może to być siedem dni, a może być i sto. Tak jak w realnym życiu, tak w This War of Mine ocaleni nie wiedzą przecież jak długo będą musieli mierzyć się z przeciwnościami losu. W ten sposób można wiele razy próbować przejść grę i za każdym razem dostaniemy inny scenariusz.

Dzień trzeci

Nie wygląda to dobrze. Bandyci zabrali bandaże i lekarstwa, wszyscy są głodni, niewyspani i zdołowani. Bruno czuje się coraz gorzej – prześladują go wydarzenia z pierwszej nocy. Pavle kładzie się spać. Ranny i wyczerpany nie jest w stanie pracować. Borys także odczuwa pierwsze symptomy depresji, jak widać atak złodziei odbił się mocno na jego samopoczuciu.

Brunon podejmuje decyzję. Idzie raz jeszcze do domu starszych ludzi. Nie daje mu spokoju świadomość, że jego działania mogły zaszkodzić mieszkańcom. Kiedy zapada zmierzch opuszcza schron i udaje się w znane mu miejsce.

Dom jest pusty. Ani na parterze, ani w piwnicy nikogo nie ma. Pomimo wewnętrznego oporu przeszukuje szafki, które pominął za pierwszym razem. Tam znajduje bandaż oraz trochę jedzenia. Na końcu udaje się na górne piętro. Po wejściu do sypialni odkrywa tragiczną prawdę. Staruszkowie nie żyją. Jedyne, co może jakkolwiek pocieszać to fakt, że chyba zmarli podczas snu. Bruno wraca do schronienia...

Dzień czwarty

Dzięki lekarstwom i jedzeniu sytuacja materialna nieznacznie się poprawia. Rany Pavle zostają opatrzone, Borys łyka kolejną porcję lekarstw. Wszyscy też napełniają żołądki. Kryzys przychodzi na chwilę przed nocą. Bruno siada w kącie kuchni. Zasłania twarz rękoma i zaczyna płakać. Chyba dłużej tego nie wytrzyma. To on doprowadził do śmierci staruszków. To on pobił dziadka, to on zabrał lekarstwa i jedzenie. Podły nastrój udziela się też Borysowi. Wszyscy zastanawiają się, jak długo ten koszmar będzie jeszcze trwać…

Wszystkie powyższe wydarzenia miały miejsce podczas godzinnej sesji z This War of Mine. Decyzje dotyczące czynności wykonywanych przez ocalałych były podjęte przez Pawła Miechowskiego, jednak same zdarzenia były generowane przez samą grę.

Jedynym celem jest przetrwanie. Na końcu rozgrywki nie ujrzymy planszy z liczbą punktów, nie zostaniemy nagrodzeni za to, że dotrwaliśmy do końca np. pięcioosobową grupą. O tym, czy jesteśmy zwycięzcą zdecyduje sam gracz na podstawie oceny swoich czynów. Jedni będą usatysfakcjonowani, że przeżyła jedna osoba, inny uzna to za kompletną porażkę. Nikt też nie pochwali, ani nie potępi naszych decyzji.

Współczesne gry nie muszą tylko bawić

Największym wyzwaniem dla całego zespołu jest stworzenie gry, która jednocześnie będzie poważna, taktująca o trudnych tematach i wymuszająca skomplikowane decyzje, ale jednocześnie musi angażować i nie być nudna. Podczas produkcji ważne jest szukanie odpowiedniego balansu pomiędzy tymi czynnikami. Najtrudniejszym pytaniem, jakie zadałem Pawłowi, było określenie gatunku dla This War of Mine.

My to nazywamy grą-doświadczeniem, ale taką, w której trzeba nosić ciężar swoich decyzji i czynów. Z jednej strony to gra z gatunku survival, ale automatycznie ludzie zaczynają to kojarzyć z zombie. Z drugiej strony to gra wojenna, ale znowu wiele osób myśli wtedy o produkcji w stylu Call of Duty. My pokazujemy okropność sytuacji, w której znajdują się osoby muszące radzić sobie w oblężonym mieście, nie tylko szukając pożywienia i lekarstw, ale też podejmując na co dzień decyzje, które być może będą najtrudniejsze w ich dotychczasowym życiu.

Dotarliśmy chyba do tego momentu, w którym twórcy gier pragną za pomocą swoich tytułów opowiadać poważne historie. I w końcu zaczyna im się to udawać. Wystarczy wspomnieć o Papers, please, które w prosty wizualnie sposób ukazuje paranoję totalitarnego państwa i dylematy, jakie ma przeciętny, szary człowiek pracujący jako pogranicznik. This War of Mine zapowiada się na bardzo dojrzały tytuł, który porusza nieobecne do tej pory w grach tematy. Widać, że koncepcja jest mocno przemyślana, a sama mechanika gry rozbudowana i wymagająca zaangażowania.

This War of Mine zadebiutuje jeszcze w tym roku. Docelową platformą będą pecety, ale równolegle trwają prace nad wersjami mobilnymi. Te jednak pojawią się nieco później.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu